Rzyg kulturalny
Tą prace zamierzam oddac typce z polskiego. Sprobujcie przewidziec jaka ocene mi za nia da i sami ocencie i pokazcie bledy kroeych ja nie zauwazylem. Mam oddac dopiero w czwatrek wiec jest troche czasu na poprawki.
Dawno, dawno temu, daleko na południu, w słonecznym Los Santos, mieście tak odległym, że nikt nigdy z niego nie powrócił. Życie ludzkie jest zbyt krótkie aby pojechać tam i wrócić.
Dwaj biedni młodzieńcy, starzy przyjaciele, spotkali się w miejscowej gospodzie by przy piwie porozmawiać o swym ciężkim żywocie.
- Oh Antonio, mój drogi Antonio. Mam już dosyć życia w biedzie! Zróbmy coś, co ustawi nas do końca życia! – zawołał Alvaro Mendoza.
- Nie tak głośno ludzie się na nas patrzą. Swoją drogą ja też mam już tego dość. Nic tylko harujemy i harujemy i nic z tego nie mamy. Właśnie wpadł mi do głowy pewien pomysł jak zbić grubą kasę.
Kojarzysz zapewne króla i namiestnika Los Santos Don Ricarda-Manuela-Montoje? Ma on dwie piękne córy. Starsza, Maria Lusesita straszne mi się podoba. Gdyby ją tak uwieść i ożenić się? Jej ojciec obsypał by nas złotem.
- Zapominasz że ja jestem strasznie brzydki i nikogo nie uwiodę. Ty jesteś miejscowym podrywaczem i uwodzisz kobiety lekkich obyczajów, a co ze mną? – westchnął Alvaro.
- Jesteś moim przyjacielem i nie zostawię cię. Ja uwiodę Marię i wspólnie okradniemy jej haciendę, uciekniemy daleko i nigdy nie wrócimy do Los Santos.
- Jesteś łotrem Antonio! Ale jak taka łachudra jak ty zbliży się do księżniczki?
- Ty mi w tym pomożesz. Jutro podczas spaceru Ricardo wraz z córkami będzie przechadzał się po mieście. Będziesz udawał złodziejaszka i napadniesz na nich. Wtedy ja, boski Hose Antonio przybędę im z pomocą. Ty uciekniesz i po krzyku. Maria Lusesita zakocha się we mnie bez pamięci, a Don Ricardo pozwoli mi wstąpić do straży. Będę mógł dalej spotkać się z Marią.
- Iście szatański plan. – pogratulował Alvaro.
Jak mówili tak zrobili. Wszyscy w mieście uwielbiali wdowca i króla Don Ricarda, dlatego nikt nie ośmieli się na niego napaść. Mógł więc podróżować bez ochrony. W samo południe rodzina królewska wyszła na spacer. Alvaro Mendoza przebrał się w czarny strój. Założył długą peleryna, i okrągły kapelusz, na twarzy miał kominiarkę. Cienka szpada zwisała mu przy boku. Wyglądał jak Zorro.
Gdy spacerowicze znaleźli się w parku, drogę zagrodził im Alvaro. Zażądał złota, w gotówce, nie oznakowanego i w nominałach stu peso.
- Que pasa! Nie dostaniesz nic ode mnie ty łobuzie! Ratunku! – zaprotestował Don Ricardo
Alvaro dobył szpady, gdy z tłumu ludzi wybiegł Hose Antonio krzycząc – Wynoś się gagatku, bo ci skórę wygarbuję! – na ten umówiony znak Alvaro zaczął uciekać. Antonio pobiegł kawałek za nim udając że go goni, po czym wrócił do Don Ricarda.
- Dziękuję ci za ratunek nieznajomy, uratowałeś mnie i moje córki przed tym bandito. Jak mogę ci się odwdzięczyć? – zapytał namiestnik.
- Jestem Hose Antonio DeLaVega-Schanco-Schancez-Hulio-Gonzales-Navalon, z rodu Salvadores. Nie śmiał bym przyjąć nic w zamian. Uczyniłem, to co uczynił by każdy na moim miejscu! – mówiąc te słowa puścił oczko do Lusesity.
- Jednak nikt inny nie pośpieszył mi z pomocą. Powiedz czego żądasz? Dam ci wszystko o co poprosisz.
- Pozwól mi wstąpić na służbę do twojej straży, abym mógł zawsze dbać o twe bezpieczeństwo.
Król zgodził się. Antonio uradowany że wszystko poszło jak z płatka zaczął służbę w straży. Jednak zamiast Marii Lusesity, w Antoniu zakochuje się młodsza Kolcita. Alvaro nie zdołał zbiec, pochwycili do żołnierze kilka ulic dalej i teraz oczekuje na egzekucje w lochu. Będzie to pierwsza tak wysoka kara od wielu lat. Jeszcze tego samego dnia, miasto obiegły straszliwe wieści. Zły wezyr i maharadżdża Eseban, wraz z wojskami zamierza zaatakować miasto. Ricardo wysyła staż, Antonio rusza wraz z nimi. Lamentuje głośno że zginie w bitwie. Mimo przegranej udaje mu się przeżyć, został lekko ranny. Po powrocie do hacjendy Ricarda, Maria Lusesita zakochuje się w nim. Antonio jest szczęśliwy, teraz ma do wyboru dwie kobiety, z którą by się nie ożenił i tak będzie bogaty.
Szczęście nie trwa jednak długo, do miasta przybywa poseł z wiadomością od wezyra. Estaban przestanie atakować miasto w zamian za córki Ricarda, które trafią do jego haremu na pustyni. Król nie ma wyboru, chcąc ratować miasto wybiera mniejsze zło. Oddaje to co miał najcenniejsze. Kolcita i Maria gdy się o tym dowiaduję namawiają Hose Antonia by uciekł z nimi. W nocy, o północy wymykają się z hacjendy. Zatrzymują się na przedmieściach Los Santos, na ranczo jednego z tutejszych gringo. Tam Antonio konsumuje obie panie i wspólnie czekają na rozwój wydarzeń. Alvaro zostaje powieszony głową w dół, a do miasta przybywa Esteban na wielbłądzie. Kiedy dowiaduje się ze seniority uciekły uznaje, że Ricardo zadrwił z niego i zabija go.
Wezyr wyznacza nagrodę za sprowadzenie do niego dziewcząt. Hose Antonio postanawia oddać kobiety Estebanowi. Co mu po dwóch babach bez majątku? Teraz to on będzie je musiał utrzymać. W zamian dostaje trochę pieniędzy które wydaje na zabawę i kobiety. Zły wezyr odjeżdża do swej oazy na pustyni i dalej zajmuje się hodowlą wielbłądów. Antonio dalej żyje w biedzie i snuje plany jak by tu zarobić i się nie narobić. Teraz jednak bez swego przyjaciela Alvaro.
Wiem wiem strasznie nudne bo to ma byc nowela z planem ramowym. Pewnie nie wiecie co to jest? Ja teznie wiem. Musze to jeszcze przepisac na kartke bo kolesiowa nie przyjmuje wpyracowan z kompa.
Opowiadanie i tak jest za długie, po przepisaniu na papier zajmuje 3 strony formatu A4 a ja pisze bardzo wąsko. Musze zrobic jeszcze przypisy do słów obcego jezyka. Ale nie wszystkie wiem co oznaczaja pomóżcie mi.
gringo - to chyba jakas szlachta mexykanska?
peso - to waluta ale nie wiem z jakiego kraju
wezyr- ??
maharadźa -??
Que pasa - gdzies to slyszalem ale nie wiem co znaczy
hacjenda, seniorira, ranczo i reszte to wiem co oznaczja
Kilka błędów jest, ale to praktycznie interpunkcja.
Po pierwsze wielkie WOW... Ciekawe zadanie masz na polski^^
Nowela przypomina troche telenowele, ale to chyba tylko moje odczucie. Generalnie jakiś ogromnych wad to nie ma. Tylko czasami śmiać mi się chciało z troche teatralnych kwestii typu: "Oh Antonio, mój drogi Antonio." I to mężczyzna mówi:p Skojarzenia się nasuwają dziwne...
Heh fajne opowiadanko amigo! Lubie takie meksykańskie klimaty. Trochę niewiarygodna ta historyjka, ale mi się podoba. Co do tych przypisów:
gringo - tak mówią meksykanie na obcokrajowców
wezyr - heh, jest (a raczej był) to odpowiednik polskiego hetmana tylko że w Turcji
maharadża - kojarzy mi się ta nazwa z królem Indii, albo coś takiego
a peso i que pasa nie kojarzy mi się z niczym
Pozdro.
Dzięki wszystkim którzy ocenili moja prace. Juz ja oddałem w zeszłym tygodniu i pani juz ja oddala. Ocenila ją na 4-. Suka głupia. Mysle ze temat mozna juz zamknac bo po co ma tu byc?? Nie??