Rzyg kulturalny
Rozdział I
Wielka ucieczka!!!
Dawno temu żył sobie człowiek zwany NoterHess. Było to dziecko. Jego ojciec był palladynem i zwał się Lee, a matka sprzedawała eliksiry i różnego rodzaju mikstury na placu targowym w górnym mieście. Mieszkali w pięknym mieście Khorinis. Uznawano to miasto za najbogatsze miasto w całym Verrancie. Verrantem żądził król Rhobar II. Był on dziedzicem, koronowanym królem tych pięknych krajów. Przez lata pokonał prawie wszystkich wrogów. Towarzyszyli mu wierni magowie, generałowie i palladyni.
Miał też swych zaufanych doradców, było ich trzech. Po pierwsze:
Xardas wielki, potężny mag, najpotężniejszy w całym królestwie.
Gen. Lee wielki wódz i świetny wojownik. Specjalizował się on w walce bronią dwuręczną i strzelaniem z łuku.
Był też Lord Hagen dowódca, mężny wojownik i gen. palladynów.
Ci trzej ludzie, byli jego najzaufańszymi ludzmi. Oddał by im swe życie w ich ręce. Lecz pewnego dnia wydażyło się coś czego nikt, żaden z poteżnych magów nigdy nie przewidywał. Wróg formował szyk, rozdęły się orkowe rogi. Xardas jako pierwszy usłyszał to i zaczął biec z wieściami do Rhobara. Lecz Rhobar wiedział już o wszystkim. Postanowili obmyślić plan.
Pierwszy zaczął Lee - Panie orkowe odziały grabią przybrzeżne wioski, a szamani palą ludzi żywcem!!!
-Tak... Muszimy wyjść im naprzeciw bo inaczej zagrabią nasze ziemie, a nasz lud zostanie wyrżnięty!!!- odpowiedział Rhobar
-Tak...... więc co robimy??? - spytał Lord Hagen.
-Więc niech palladyni ruszą napreciw ,a reszta zostanie bronić zamku!! -Zaproponował Xardas
-Tak........ Więc Lee i Hagen pójdą naprzeciw orkom!!! Lee, Hagen wierzę w was!!! Na pochybel nikczemnikom!!!! wykrzyczał Rhobar.
Podaczas gdy Lee i Hagen zbierali oddziały podbiegł do nich NoterHess syn Lee.
-Tato, Tato!! Chcę iść z wami!! - wykrzyczał malec.
-Synu!! Nie dla dzieci takie bitwy!! Doceniam to że chcesz walczyć za kraj ale nie udzielam ci mej zgody!!!!! - odpowiedział wzbużony Lee.
-Nienawidzę cię!!! - NoterHess wykrzykując te słowa odszedł do domu.
-Ach... - Westchnął Lee. Hagen krzyknął do Lee.
-Druchu!!! Musimy już atakować ich!!!
- Dobrze!!! Więc do ataku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! -Wykrzyczał Lee
Tedy otworzyła się brama i wybiegli z zamku. Piękne armie w srebrnych zbrojach z wielkimi mieczami tarły na orków. Biegli co sił w nogach. Wkońcu dotarli do wrogiego oddziału i zaatakowali ich. Siekli niczym kosa trawę. Orkowie padali jak muchy. Lecz tedy zza góry wyszedł maly oddział. Były to dziwne postacie przypominające orków lecz znacznie większe. Lee ruszył na jednego z nich, lecz ten obronił się wielkim orężem przypominającym topór. Następnie dźgnął go w brzuch a potem z wielkim zamachem uciął mu głowę. Lee pokonał jednego z wielkich orków. Następnie cały batalion palladynów ruszył na wielkie orki i pokonali ich. Palladyni nie odnieśli wielkich strat. A tym czasem w Khorinis, Gritta żona Lee stała na placu targowym. Podszedł do niej pewien człowiek. Miał rudo-sraczkowate włosy, był bogato ubrany i miał miecz z przedziwnie ukształtowanym ostrzem. Wreszcie odezwał się do Gritty.
-Potrzebuję wyciąu z czegoś specjalnego......... coś co da mi siłę, niedwiedzia i zręczność pumy.
-Mam pewien eliksir..... Sprzedał mi go jakiś dziwny człowiek, nieznam skutku jego działania.......... i pozatym jest drogi.- Odpowiedziała mu znutką zdziwnienia w głosie Gritta.
-Ile to kosztuje???- Spytał się mężczyzna.
-1850 sztuk złota. - Odpowiedziała mu kobieta.
Tedy podbiegł doń syn i spytał się czy nie mógł by w czymś pomóc. Matka odpowiedziała że nie, ponieważ to robota nie dla małych dzieci. Chłopiec ze łzami w oczach pobiegł do domu.
-Bardzo pana przepraszam........ To chce pan to kupić??? - Spytała Gritta
-Nie!! - Odparł stanowczo człowiek.
Tedy w domu, NoterHess siedział na łóżku, myślał i mówił do siebie:
Jakich ja mam okropnych rodziców nic mi nie pozwalają!! Co tu zrobić.......
Wiem!!! Eureka!!! Ucieknę z domu!!!! Tylko gdzie........... Hm..... W pobliżu jest farma Onara i siedziba najemników, jest też Klasztor i jaskinnie z banitami...... A, i są inne farmy!!
Myślał nadal dokąd ma uciec.. i postanowił najpierw zaszyć się w jakiejś jaskinni, a potem dołączyć do kogoś. Zaczął więc się przygotowywać.
Na na kominku leżał klucz do ich skrzyni, więc wziął go i przeszukał wnętrze skrzyni. Znalazł tam kilka żeczy przydatnych takich jak: Miecz jednoręczny, sztylet, 100 sztuk złota, młotek, kilka metalowych gwożdzi, mapę,toporek, pożywienie, sztućce, talerze, puchary, wielki worek i łuk. Postanowił zabrać wszystko, zapakował te żeczy do worka. Łuk i miecz musiał nieść w jednej ręce ponieważ się niezmieściły do worka. Pomyślał że lepiej będzie iść nocą. Schował żeczy pod łóżko. Gdy noc zapadła wszyscy położyli się spać. NoterHess po cichutku wziął worek, miecz i łuk.
Gdy już wychodził z domu zauważył stojącą laskę przy progu. Wziął ją. Szedł aż doszedł do bramy obstawionej przez dwuch strażników. Po cichu zakradł się do nich. Wziął w dwie ręce laskę i po kolei zdzielił ich po głowach tak że stracili przytomność. Wyszedł z Khorinis. Najgorsze było już za nim. Szedł, szedł aż wkońcu doszedł do ściany lasu. Po cichu szedł przez las, starał się też iść jaknajbliżej skał, aby zobaczyć jakąś jaskinnie. Był już daleko od Khorinis, kiedy zobaczył małą jaskinnie. Wszedł do niej. Miała ona na początku jeden korytarz rozgałęziający się na dwa inne. Wszedł najpierw do tego po lewej. Zobaczył tam pomieszczenie nadające się do zamieszkania. Potem wszedł do drugiego pokoju, był on równej wielkości jak tamten. Zrzucił z pleców worek, miecz i łuk. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa i padł we śnie. Rankiem obudził się wypoczęty, choć bolały go troche kości od niewygodnego posłania. Otrząsnął się i wyszedł na dwór. Słońce świeciło mocno.
Przed jamą nie było drzew przez co słońce docierało do wyjścia. Dookoła widział las. Postanowił się trochę użądzić. Ziadł śniadanie składające sie z kawałka chleba, sera, i wody.
Wziął toporek i postanowił ściąć pobliskie drzewo. Drzewo było twarde, a toporek tępił się bardziej, za każdym udeżeniem. Wreszcie udało mu się ściąć drzewo. Poprzecinał je na kilka części i zrobił z tego deski. Miał już 20 desek długości ok. 5m. Poprzecinał dziesięć z nich na deski o długości 2,5m. Z tych krótszych desek postanowił zrobić stół. Noc zapadła
Zdążył złączyć już 5 desek z których otrzymał górną część stołu. Było już póżno i postanowił skryć się w jaskinni i usnąć. Rankiem była już godz. 9:00. Wstał i zjadł śniadanie. Wyszedł z jaskinni i zobaczył że słońce ususzyło żywicę wypływającą z drzewa.
Uciszył się bardzo. Zaczął zdrapywać zaschniętą żywicę. Po zdrapaniu wziął cztery grubsze deski i przybił je do stołu jako nogi. Miał już stół. Nie był on zapiękny, ale taki miał być.
Chłopiec przeniusł stół do jamy. Postanowił uczcić udane zbudowanie stołu obiadem. Wyjał z worka kawałek szynki, chleba i butelkę wody. Jadł z wielką roskoszą bo był bardzo zmęczony i głodny. Wyszedł z jaskinni z mieczem i łukiem, chcąc rozejrzeć się po okolicy. Wszedł w wielką ścianę lasu. Nagle coś poruszyło się w krzakach. NoterHess usłyszał to i wyjął łuk zza pleców. Strzelił raz w krzaki i w tym samym momencie wyskoczył z nich wilk.
NoterHess zobaczył że nierówna się wielkością prawdziwemu wilkowi. Strzelił weń, a wilk padł. Chłopiec podszedł doń i stwierdził że to był młody wilk. Przytaszczył go pod jamę aby sie mu lepiej przyjżeć. Wyciągnął sztylet i postanowił ściągnąć mu skórę. Pierwszy raz ściągał skórę wilkowi więc nie szło mu to zbyt dobrze. Wkoncu ściągnął ją. Była postrzępiona i umazana krwią.Ułożył ją na skale aby wyschła. Potem popatrzył na wilka, albo to co z niego zostało. Wziął sztylet i wybrał z niego mięso. Mięso położył na skale obok skóry. Zapadła noc położył się w jamie. Spał długo i obudził się dopiero o 11:00. Podszedł do skały na której zostawił skórę i mięso. Mięso i skóra uschły. Tedy poszedł w las. Szukał jakiegoś żródełka, czy stawu. Znalazł mały strumyczek przemływający skałami całkiem niedaleko jamy. Wrócił się do jamy wziął skórę i mięso aby obmyć je z krwi przy żródle.
Był już na miejscu i wziął się do roboty. Skóra mięso były mokre i bez krwi. Ponownie ułozył je na skale. Postanowił zjeść coś, otworzył worek i ku żdziwieniu nic tam nie było do jedzenia prócz kawałka sera i chleba!!! Wziął ser i pół bochenka chleba i zaczął jeść.
Po jedzeniu wyszedł z jamy z siekierką i zaczął ścinać drzewo. Szło mu to lepiej niż za poprzednim razem.
Uderzał toporkiem z znacznie większą siłą niż wtedy. Wyciął już spory kawałek z drzewa gdy nagle zobaczył jakieś dziurki w tym drzewie. Przyjżał się z bliska i stwierdził że to korniki!!!! Drzewo było w środku tak zniszczone że nienadawało się do robienia "mebli" i postanowił Zciąć to do końca i przeznaczyć na opał. Po kilkunastu minutach ściął drzewo. Poprzedzielał je na kilka częśći. Drzewo łatwo się rozłupywało przez dziurki i zpróchniałe fragmęty. Po ciężkiej pracy, postanowił odpocząć. Usiadł na wielkim głazie obok jamy i zamyślił się. Po chwili zwrócił uwagę na mięso i skórę które wcześniej położył aby wyschły na skale. Dotknął ich i okazało sę że już były suche. Najpierw wziął skórę i rozłożył ją na podłodze w jego "sypialni". Skóra była całkiem duża i mógł na niej się na niej położyć. Lecz nie było jeszcze nocy, było południe. NoterHess wyszedł z jamy i wziął mięso włożył je do worka, a worek położył w niezamieszkanej przez niego dotąd komnacie. Wziął miecz, łuk i postanowił pójść w las. Szedł przez zarośla ścinając jesztyletem. W lesie panował półmrok i dziwny klimat. Po chwili znalazł się nad brzegiem morza, na plaży. Plaża ta nie była zbytnio oddalona od jego nory. Podszedł bliżej brzegu i nagle coś mu brzydko zapachniało rozejrzał się ale nic nie zauwarzył. Wkońcu zorientował się że to od niego pędzi ten odór!!! Szybko zdjął ubrania i wskoczył do wody. Pływał przez krótką chwilę i nagle zobaczył ławicę ryb. Ryby były duże i było ich tam dużo. Postanowił złapać jedną z nich. Przymierzył się....... i cap!!! Nieudało się!!!! Lecz NoterHess niepoddawał się!! Spróbował poraz wtóry i udało się!!! Trzymał w ręku piękną, dużą rybę!! Szybko wyszedł na brzeg i żucił ją w piasek aby się mu niewyślizgnęła. Ryba była cała w piasku. NoterHess wziął ją i już nie była ślizka. NoterHess litościwie złapał ją za ogon i udeżył nią o skałe skrócając jej cierpienia. Umył rybę z piasku i zaniusł ja do nory. Wychodził już z lasu, a tu przed jaskinnią zobaczył młodego wilka!!! Przestraszony wziął łuk i strzelił. Ręce trzęsły mu się i przez to trwfił mu w lapę. Podszedł doń powoli. Wilk leżał liżąc ranę w pośpiechu i próbując się wyrwać z zasadzki. NoterHess mierzył już do wilka gdy odezwało się w nim uczucie litości. NoterHess podszedł doń ukucnął i powoli dotknął wilka. Wilk lekko zawarczał. Tedy NoterHess chwycił strzałę i szybko z niesamowitą ręcznością wyciągnął strzałę. Wilk zaczął ją energicznie lizać. NoterHess niewiędząc co robić zaczął głaskać wilka po szyi. Wilk popatrzył się na chłopca i polizał go po ręce. Chłopiec zdziwiony tym gestem zobaczył rybę. Pomyślał może wilk jest głodny. Ale wilki nie gustują w rybach. Myślał co mu dać.
-Mięso!!!- Wykrzyczał chłopiec.
Wyjął z worka trzy plastry mięsa z upolowanej zdobyczy. Podsunął wilkowi pod nos. Wilk wąchał mięso, a potem jadł. NoterHess myśląc co dalej począć podawał mięso wilkowi. Postanowił wziąć go do nory!! Wilk był ciężki i nie podniusł go. Ale przesuwać mógł. Więc wziął wilka i sunął z nim do nory. Był już w korytarzu, a wilk był spokojny. Przesunąl go do pomieszczenia sypialnego i razem położyli się na skórze. Ranek nastał, wilk obudził się widać przed chłopcem. NoterHess popatrzył na ranę wilka, był już stróp, ale chciał na wszelki wypadek zawinąć ją w jakąś tkaninę. Nie miał żadnego materiału odpowiedniego do tych czynności. Myślał........ i przypomniał sobie że ma złoto!! Niedaleko była dróżka prowadząca do gospody Orlana. Więc wziął złoto i poszedłtą ścieżką. Szedł za wskazówkami mapy, aż w połowie drogi usłyszał dziwny odgłos. Szybko skoczył w krzaki. Po dróżce przeszła owca. Szczęśliwy chłopiec zaczaił się do niej od tyłu i skoczył na nią. Złapał ją!!! Miała sznruek na szyi, widocznie musiała uciec jakiemuś farmerowi. Noterhess wrócił do nory z owcą. Przywiązał ją do drzewa i poszedł do gospody. Przed gospodą zakrył twarz swym kapturem, aby nikt go nie rozpoznał. Wszedł do gospody, podszedł do kupca i mówił.
-Witam.
-Witaj wędrowcze!!- odpowiedział gospodarz.
-Chcę kupić kilka żeczy.......... a mianowicie.........- Nie zdąrzył powiedzieć bo przerwał mu kupiec.
-U mnie znajdziesz wszystko to co chcesz, ale ostrzegam ma to swą cenę!!
-Więc chcę kupić kawałek materiału nadającego się na opatrunek, pochodnie, mleko, chleb, ser, kawałek pieczonego mięsa i skórę owcy.
-Mam wszystkie żeczy!!! Pomyślmy!! Ile tego materiału metrów??? A ile pochodni??
-Materiału z 2 metry a pochodni 10.
-Więc tak materiał dwa metry będzie kosztował 10 szt. zł., 10 sztuk zł. pochodnie, mleko 10 butli to razem 15 sztuk złota, chleb 5 sztuk złota za bochen, ser 1 kg 5 sztuk złota, mięso 2sztuk zł, a skóra 5 sztuk złota. - Mówił po kolei ceny gospodarz.
-Więc jeśli chodzi o chleb to biorę trzy bochny.-Odpowiedział NoterHess
-Więc płacisz 62 sztuki złota.
NoterHess wyjął pieniądze i zapłacił gospodarzowi zapakował to do worka i szedł powoli do jamy. Wkońcu stał przed jamą. Owca beczała pod drzewem, a wilk siedział w jaskinni. NoterHess podszedł do wilka i zawinął mu łapę w materiał, a następnie skropił ginem który miał jeszcze ze skrzyni z domu. Wilk zawył ale potem uspokoil się. NoterHess postanowił zrobić ogrodzenie dla owcy. Myślał jak, z czego. Obok jaskinni były kłujące krzaki. Uciął je i ułożył na stos. Z desek które zostały mu uformowal ogrodzenie a potem przykrył je krzakami. Ogrodzenie było gotowe. Wpuścił tam owcę, chciała się wydostać ale się jej to nieudawało. Każda próba skoku kończyla się bolesnym kuciem krzaków. Po kilku minutach owca przestała się wiercić i zaczęła skubać trawkę. NoterHess wyjął pochodnie i zapalił je pocierając kamień o swój sztylet.
Wziąl kilka kijków długości ok. 150cm, powtykał pochodnie na nie i powtykał w ziemię w jaskinni. Jaskinnia była oświetlona, zapadła noc wyjął skórę owcy, położył się z wilkeim i usnął. Na drugi dzień wstał zjadł dziś bardzo dużo ponieważ niejadł od dwóch dni. Ukroił też kilka plastrów mięsa dla wilka który już chodził. Wyszedł na dwór, a za nim szedł wilk. Zobaczył owcę ale wydawała mu się dziwnie większa. Myślał co się z nią mogło stać. Przyjżał się jej dokładnie i już wiedział co się stało. Trzeba ją doić!!!
Wziął butelkę po mleku i zaczął doić. Po wydojeniu owcy, zaniósł mleko do pokoju. Po ostatnim zakupie zostało mu ledwie 48 sztuk złota, więc myślał jak zarobić trochę złota. Nic nie wymyślił. Przypomniał sobie że dzien przed zostawił rybę na trawie. Okazało się że ryba wyschłą, oblazły ją robaki i wydzielała okropny odór. Wziął ją za czubek ogona wyrzucił daleko w krzaki. Wilk chodził już normalnie. NoterHess zdjął mu opatrunek. Poszli razem do morze. Wyszli na plaże i wskoczyli do wody. Plywali kilka minut. NoterHess zobaczył podobną ławicę którą zaobaczył przed dwoma dniami. Była w pobliżu tego miejsca gdzie była tamta ławica. Wyszli z wody. Wilk otrząsnął się z wody. NoterHess przypomniał sobie że nie nadał imienia wilkowi. Myślał nad imieniem i wkońcu wymyślił Woolf. Poszli do jaskinni.
NoterHess myślał co począć dalej. Trzeba było zadbać o jedzenie. Postanowił że pójdzie na drugi dzień do gospody, po sieć rybacką. Położył się spać tym razem wilk spał na osobnej skórze. W jaskinni było ciepło ponieważ paliły się tam pochodnie. Zasneli. Rankiem wyszli z jamy. Zamkńał wilka w jamie ponieważ ten szedł za nim.
Przed wejściem do gospody zakrył głowę kapturem. Wszedł, a kupiec popatrzył nań i powiedział:
-Witam ponownie.
-Witam, dziś chcę kupić tylko sieć rybacką i coś aby ryby wskakiwały do sieci.-Odpowiedział ziewając NoterHess.
-Mam sieć i mam taką kulkę. W tej kulce jest chleb, woda, ziarna, trochę mięsa i czosnek, podobno ma to działać.- Mówił gospodarz.
-Więc ile to kosztuje?- Spytał chłopiec.
-Sieć 20 sztuk złota, a taka kulka wielkości pięści 10 sztuk złota.
-Więc biorę te żeczy........... ale mam pytanie ile jest tej sieci ile metrów?- Spytał uporczywie chłopiec
-20 m. na 1m.- Odpowiedział kupiec.
-Więc biorę!!!- Powiedział chłopiec
-Zyczę miłego dnia!!- Pożegnał się kupiec
Zapłacił, wziął sieć i kulę. Był przed jaskinnią, zostawił sieć na skale. Wypuścił wilka i przeszedł się na szczyt skały pod którą była jego nora. Popatrzył na piękny widok i rozkoszował się jego pięknem. Z góry widział wszystko góry, drogi, budynki, nawet Khorinis nie ukryło się jego oczom. Zszedł na dół, wziął sie i kulkę. Poszedł na plażę, a za nim szed jego druch Wolf. Byli na plaży. NoterHess wskoczył do wody z siecią. Przywiązał jeden koniec do skal która znajdowała sie w wodzie a drugi do wystajacego kija z wody.
Sieci były zarzucone. NoterHess rozdrobnim kulkę na trzy części i żucił obok sieci. Poszedł do jaskinni. Owca była znowu gruba więc zajął się mdojeniem. Myślał znów o zdobyciu pieniędzy. Wpadł na pomysł aby doić owcę i sprzedawać je w gospodzie. Ale miał zbyt malo owiec aby plan się powiódł. Nie miał też wyposażenia domu takich jak łóżko, krzesła czy kufrów. Pomyślał że może coś takiego ukraść. Noc zapadła położył się na chwilkę. Wilk zasnął także . Po cichu Noterhess wyszedł z jaskinni i zastawił ją głazem aby wilk nieposzedł za nim. Szedł drogą i przed gospodą zakrył głowę kapturem. W gospodzie ie było nikogo zaewne spali. Nawet gospodarz widocznie się położył bo go niebyło. Teraz była okazja. Popatrzył co mu się może przydać. Były tam krzesła, świeczniki, kufer i jedzenie. Wziął 4 krzesła. Musiał brać po dwa bo nie utrzymał by większej ilości. Po przyniesieniu krzeseł wziął się za kufer. Był ciężki więc musiał go przesówać. Chciał ukraść tej nocy wszystko co chciał bo na następną noc gospodarz przygotował by się. Po przytaszczeniu kufra, NoterHess poszedł po reszte. Wział worek i spakował do niego żywność, świeczniki i kilka skór.
Wreszcie był przed jaskinnią. Otworzył jamę, wilk jeszcze spał. Ustawił krzesł, a świeczniki postawił na stole. Żywność włożył do swego spichlerza. A kófer do sypialni. Kufer nie był zamknięty. Otworzył go. Były tam żeczy takie jak Posążek Innosa, wino, menzurka, ubrania, złoty talerz i na samym dnie turlało się złoto!! NoterHess wyliczył że jest tam 100 sztuk złota. Bardzo się ucieszył. Kufer postawił koło łóżka i włożył tam złoto i naczynia.
Następnie wziął wszystki skóry i poukładał je tak, że tworzyły one miękkie posłanie.
NoterHess tej nocy myślał nad swym złym występkiem. Bał sie ze gospodarz odktyje że to on ukradł te wszystkie żeczy!! Wkońcu zasnął, obudzil się ok. 11:00. Wstał zjadł pożądne śniadanie, a następnie udał się na plażę. Sieć była przywiązana. Wyjął ją i ku jego zdiwieniu było tam kilka dużych ryb. Bardzo się ucieszył. Wziął je do jaskinni. Było tam ich 23 więc niemógł oskrobać wszystkich. Myślał....... Aż w kocu doszedł do wniosku ze fajnie byłoby je chodować. Lecz niemiał dużego zbiornika. Przypomniał sobie że zostało mu kilka desek z drzewa które ściąl wziął sieć i włożył ją do wody aby ryby niepoumierały. Nosił deski po kolei. Ułożył je w wodzie. Tworzyły zagrodę wystającą trochę nad wodę. Następnie wpuścił tam ryby i przez chwilkę popatrzył na nie. Poszedł do nory, usiadł na głazie i myślał......................
_________________
Rozdział II
Co na to rodzice???
Kilka dni przedtem w nocy rodzice jego spali. Gdy się obudzili okazało się że niema ich syna. Pierwszy wstał Lee.
-Na Innosa!! Gdzie NoterHess!!!-Matka wstała przecierając oczy.
-O bogowie!!! Nie!!! Mój synek!!!
-Nie martwmy się napewno bawi sie z kolegami na dworze.- Jedli śniadanie
rozmawiajac ze sobą.
-Aaaa...... A jeśli on uciekł!!! A jeśli go ktoś porwał!!! - Mówiła zmartwiona Gritta.
-Spokojnie, niemartw sie. - Pocieszał ją Lee.
-Po śniadaniu pójdziemy do Nyrtsa, Fottera i Lerstonaga. NoterHess lubi się z nimi bawić. - Pociszał ją nadal Lee.
- Dobrze......- Odpowiedziała zmartwione żona.
Po śniadaniu poszli do Nyrtsa, Fottera i Lerstonaga. Dzieci bawiły sie drewnianymi mieczami. Gritta powiedziała
-Nie ma z wami NoterHessa??
-Nie. - Odparł Fotter.
-Od wczoraj go niewiedzieliśmy. - Oświadczył Lerstonag.
Gritta pobiegła z płaczem do domu, zasłaniając chustką twarz.
-Poczekaj!! - Krzyknał zmartwiony Lee.
Ona bez słowa biegła dalej. Lee poszedł do Hagena.
-Przyjacielu!!! Mój syn zaginął. Nakarz rozwiesić ogłoszenia. Ja tym czasem zbiorę palladynów i go poszukam.
Wziął kilku paladynów i wyszedł z miasta. Szedł drogą prowadzącą do farmy Onara. Po chwili z krzaków wybiegło pięciu orków!! Orkowie przez chwilę popatrzyli się w paladynów. Na czele orków stał ork elita z dziwnym amuletem, pierścieniem i niezwykle wielkim mieczem. Paladyni popatrzyli się na generała. Lee rzucił się na orków, za nim natomiast reszta. Rozgromili orków w kilka minut. Lecz jeden z paladynów został ciężko ranny i potrzebował lekarza. Lee powiedział do reszty:
-Zanieście go do Hagena. Lording i Inbus wy idziecie zemną!!
-Tak jest!!- Odpowiedzieli chórem palladyni.
Lee szedł dalej i zobaczył gospodę. Podszedł bliżej. Słyszał głosy, śpiewy i trzaski kufli z piwem. Wszedł do gospody i kazał Inbusowi oraz Lordingowi czekać przed gospodą. Od razu powitał go Orlan właściciel knajpy.
-Witaj o mężny palladynie. - Mówił.
-Witam, szukam pewnego dziecka, ehm.... jest niskiego wzrostu. Ma zieloną szatę z kapturem.... - Opisał chłopca Lee.
- Gdyby moja sakiewka zawierała wiecej złota odpowiedział bym. - Mówił ochoczo Orlan.
- No dobrze masz tu ten złoty kielich i złoto. - Westchnął Lee.
- Więc....... był tu ów człowiek. Kupował u mnie towary.
-Kidy go ostatnio widziałeś? - Spytał Lee.
-Wczoraj było południe. Odpowiedział Orlan.
Lee szybko wybiegł z gospody. Palladyni poszli za nim. Skierowali się na przełęcz w nadzieji że chłopiec jest na farmie Bengara. Szli, szli i nagle zobaczyli małą postać wzrostu NoterHesa!! Lee pobiegł do chłopca.
-NoterHess!!!!! - Krzyknąl.
-O...o.. O co panu chodzi, panie palladynie??? - Spytał ze strachem malec.
Rozdział III
Dalsze dzieje NoterHesa
Mijały dni. NoterHess stwierdził że ma dziś urodziny! Postanowił to jakoś uczcić.
Wziął dużo jedzenia i ułożył na stole. Zapalił świeczniki, a wodę wlał do pucharów. Usiadł przy stole i zaczął jeść. Dziś, przy stole postanowił wybrać gildię do której ma się przyłączyć. Myślał :
Hmmm..... Trudno będzie się przyłączyć do najemników. Klasztor jeszcze gorszy. Może zostanę farmerem. Tak! To się musi udać.
Wieczór nadszedł. NoterHess położył się spać.
Rankiem o świcie miał podjąć ostateczną decyzję. Do której gildi ma pójść. Myślał i rozważał minusy i plusy.
Farmerzy:
Minusy:
1 .Nie mam ochoty pracować na farmie, paść owce, czy może pielić ogródki.
2. Farmer Onar niechętnie przyjmuje pracowników.
3. Jeśli nie Onar to inni farmerzy, ale oni nie mają pieniędzy na wyżywienie.
4. Farmerów nękają strażnicy i rozpoznali by mnie.
Plusy
1. Mogę wieść spokojne życie.
2. Na farmie Onara jest co jeść.
Rozważał długo tą możliwość ale stwierdził że nie dołączy do farmerów.
Klasztor
Minusy
1. Do klasztoru chodzą czasem Paladyni. Mój ojciec rozpozna mnie.
2. Aby wejść do klasztoru trzeba wpłacić daninę 1000 sztuk złota i owcę. W razie czego owcę i kilka sztuk złota mam.
3. Nie lubię tych szat które noszą nowicjusze.
4. Muszę robić zadania magów.
Plusy
1. Jest tam dużo jedzenia i żyje się tam w dostatku.
2. Jest tam miła atmosfera.
3. Magowie są dobrzy i nie powiedzą paladynom że tam jestem.
4. Każdy nowicjusz ma swoje łóżko i kufer.
5. Magowie robią nam czasem nagrody za dobrze wykonane zadania.
Myślał nad magami i zdecydował pomyśleć nad tym.
Najemnicy
Minusy
1.Jak się dowiedzą kim jestem, rozszarpią mnie!!
2. Oni są nie dobzi.
3. Nie lubię ich.
4. Pobiją mnie zanim zagadam do nich.
5. To bandyci!!!
Plusy
Nie ma żadnych plusów.
Po tych rozważaniach zdecydował że zostanie nowicjuszem kręgu ognia w klasztorze.
Nie wiedział co zrobić z wilkiem. Myślał i wreszcie doszedł do wniosku że mógł by go zaczarować i zmienić go w człowieka. Ale nie był tak potężnym magiem i nie umiał by tego zrobić. Postanowił że wypuści wilka. Wyszedł z wilkiem na dwór i wygonił go ze łzami w oczach.
-Idź!! Odejdź stąd!! Wynoś się.- Mówił płacząc chłopiec. Wilk po pewnym czasie odszedł. Lecz NoterHess czuł że Woolf odegra jakąś jeszcze rolę w tych wydarzeniach. Zjadł co tylko było w worku. Wziął worek i spakował do niego rzeczy. Najpierw wziął złota i puchary, potem miecz, i inne rzeczy które mu się przydadzą w dalszych jego poczynaniach. Przeliczył złoto i stwierdził że ma 920 sztuk złota. Myślał jak zarobić.
Wziął skóry i popędził z nimi do gospody. Skóry były sporo warte. Było ich razem 10. Poszedł do Orlana.
-Witam. – Przywital się chłopiec
-Witaj, co tym razem chcesz kupić?
-Chcę sprzedać te skóry. – Odpowiedział chłopiec.
-Dobrze, dam ci za nie….. hmm…..- Kupiec mówił wyciągając sakwę. Orlan dziwnie patrzył się na wewnętrzną stronę skóry, jak by się czegoś dopatrywał.
-Więc?- Sytał się NoterHess.
To kradziona skóra!! Jest na niej napisane Orlan!! Ty mały złodziejaszku!! Wtedy w nocy to byłeś ty!! Już ja ci dam!!! – Orlan rzucił sakwę na ladę i wyciągnął lagę. Chłopiec wziął sakwę i pędził ku wyjścia. Biegł co sił w nogach, a gospodarz za nim. NoterHess wskoczył w las. Orlan wybiegł zza rogu i nie widział go już. Wrócił do gospody. NoterHess pobiegł do swej jamy i szybko otworzył sakwę. Było w niej 180 sztuk złota!! NoterHess wziął owcę i worek. Potem ruszył do klasztoru. Worek był lekki. Szedł, szedł i dotarł do posągu Innosa. Innos był bogiem, panem ognia i to on dał światu słońce. NoterHess klęknął i złożył ofiarę z 100 sztuk złota. Nagle nad NoterHessem pojawiło się czerwone światło . Było ono ciepłe. NoterHess czuł się bardzo dobrze. Jak by wszystkie jego grzechy zostały mu zapomniane. Nagle zobaczył przed sobą obraz. Był on jak we śnie. Była walka. Paladyni i orkowie. Paladyni wygrali. A potem wielki piorun uderzający w armię paladynów. Rozbłysło się światło i ich dowódca umarł. Nagle NoterHess obudził się i zobaczył że jest ranek. Była to wizja. Mroczna wizja. Lecz on już jej nie pamiętał.
Udał się do klasztoru. Owca była ciągle przy nim. Szedł, szedł i doszedł do wielkiego mostu. Wszedł na niego i dalej. Znalazł się na placu gdzie był jeden człowiek. Był on raczej z wysp południowych bo miał ciemną skórę. NoterHess spytał się go:
-Czy to jest klasztor magów ognia?
-Tak. Stoisz przed świętymi murami klasztoru. Jestem brat Pedro. Pokorny sługa Innosa Innosa strażnik klasztoru. Jakie wiatry cię tu przywiały?- Pytał się.
-Chcę wstąpić na służbę magów.- Odpowiedział chłopiec.
-Widzę że masz wszystko co potrzebne!! Proszę o to klucz i szata. Idź do Parlana. Stoi on przed kościołem. Niech Innos cię prowadzi. Mag Parlan nada ci także nowe imię.-
– Powiedział Pedro
NoterHess wziął klucz i otworzył drzwi
Wszedł i popatrzył dookoła. Po lewej był mały trawnik na którym pod opieką nowicjusza pasły się owce. Za pastwiskiem była ściana z pomieszczeń. Były tam np. Sypialnie nowicjuszy, magów, a także kaplica i dziwne drzwi. Po lewej dojrzał małego pola, gdzie uprawiano rośliny. Zaś po lewej była znowu ściana budynków. I były tam sypialnie nowicjuszy i magów oraz winiarnia i piwnica. Była tam zamknięta komnata której widać że nikt dawno nie używał. NoterHess popatrzył się przed siebie i ujrzał wielki kościół którego strzegł mag. Podszedł do maga, a mag zaczął słowami:
-Witaj, więc to ty jesteś tym nowym nowicjuszem.
-Tak, jestem….-Nie dokończył bo przerwał mu mag.
-Jesteś Arthos!! Takie daję ci imię.- Odpowiedział mag.
-Co mam czynić mistrzu- Odpowiedział Arthos.
-Jako nowicjusz musisz wykonać zadania magów, aby skorzystać z biblioteki. Ale najpierw zanieś złoto Goraxowi naszemu Ochmistrzowi. – Mówił Parkan
-Dobrze więc idę.- Odpowiedział posłusznie Arthos.
- Poszedł do winiarni. Było to średnie pomieszczenie w którym trzech nowicjuszy robiło wino. Gorax stał nadzorując ich pracę.
-Mam złoto.- Powiedział stanowczo Arthos.
-Ooooo.. widzę że chcesz złożyć datek. Dobrze przyjmuję to. – Powiedział mag.
-Szukam noclegu.- Powiedział chłopiec
-Po prawej od wejścia jest komnata. Tam możesz zanocować. Weż też jeden z nieużywanych kufrów. – Mówił mag.
-Nie przeszkadzam dłużej. – Odpowiedział kierując się do wyjścia.
Zostało mu jeszcze oddanie owcy. Poszedł do nowicjusza pilnującego owce.
-Witaj. Mam dla ciebie Betsy.
-Nazywam się Opolos. Opolom dzięki za owieczkę. Będę się opiekował tym stworzonkiem. – Mówił nowicjusz.
Atrhos poszedł do Parlana.
-Mistrzu, dałem złoto Goraxowi, oraz owcę Opolosowi.
-Dobrze. Teraz musisz wykonywać zadania magów aby potem dopuścili cię do biblioteki.-Pouczał mag.
-Czy masz dla mnie zadanie Mistrzu? – Spytał się Arthos.
-Komnatom nowicjuszy przydało by się sprzątanie. Weź się do roboty.- Dał polecenie mag.
-Dobrze. – Odpowiedział Arthos.
Poszedł do komnaty w której sam przebywa. Wziął miotłę która oparta była na ścianie i zaczął sprzątać. Kurzu i ziemi było tam dużo, a komnaty były wielkie. Myślał co zrobić aby ukończyć pracę. Zobaczył księgę. Przeczytał ą a jej tekst brzmiał tak:
Runy mogą używać tylko magowie ale Innos obdarował magią także zwyczajnych ludzi. Są to zwoje. Każdy może używać zwoi jeśli ma wystarczająco dużo many. Jest pewne zaklęcie do którego nie potrzeba many. Zwie się ono Huragan. Huragan unosi wszystkie rzeczy w górze i wymiata je z danego miejsca. Na ostatniej stronie jest instrukcja jak zrobić zwój ten. „Na pergaminie napisać: Wichry, potężne huragany Adanosa przybywajcie z odsieczą na pomoc mi słudze Innosa i Adanosa!!”
Arthos wziął pergamin pióro i począł pisać dane słowa. Miał już zwój. Wyszedł z komnaty i wziął wszystkie lekkie rzeczy aby ich nie zwiało. Wyjął zwój przed siebie i mówił: „Wichry, potężne huragany Adanosa przybywajcie z odsieczą na pomoc mi!!”
W tym momencie w Sali pojawiły się dwa małe huragany. Cały kurz i ziemia która była tam wyniosła się na dwór. Arthos ucieszył się i poszedł do maga.
-Ukończyłem zadanie.
-Tak!! Znakomicie. Widzę ze umiesz posługiwać się magią. Brawo!! W nagrodę przyjmij te oto zwoje – Parkan mówiąc dawał zwoje.
Arthos ucieszył się z zwoi ponieważ nie były to byle jakie zwoje. Były tam Kula Ognia, Światło oraz mała burza ognista.
Poszedł do maga Goraxa aby ten dał mu zadanie.
-Mistrzu masz dla mnie jakieś zadanie? – Spytał się Arthos
-Tak.. Jest coś takiego. Ludzie chcą przybywać do klasztoru, lecz boją się zwierząt grasujących w tych okolicach. Twoim zadaniem jest zgładzić wszystkie zwierzęta od gospody „Pod martwą Harpią” do klasztoru. –Powiedział mag.
-Dobrze. W imię Innosa wypełnię powierzone mi zadanie.
Gdy Arthos szedł do klasztoru spotkał parę zwierząt ale nie były one groźnie. Wyszedł z klasztoru. Pobiegł dalej i zobaczył tam ścierwojady, które ukrywały się w krzakach. Wyjął ognistą burzę. Przygotował się i wypowiedział zaklęte słowa: „ O siły ognia, żywiołu Innosa przybywajcie!!!”. Nagle w kierunku ścierwojada poleciał wielki pocisk ognisty. Gdy w niego uderzył, ogniem objął także pozostałe ścierwojady. Podszedł do nich i w tyle zobaczył szkielet. Był to mężczyzna. Obok szkieletu dojrzał jakąś tablicę.
Były na niej hieroglify. Były one nie zrozumiałe dla Arthosa. Popatrzył na nią i schował do kieszeni. Kolo szkieletu leżała też sakwa ze złotem. Wziął ją także. Szedł dalej. Usłyszał warczenie. Był to wilk. Był dorosły i miał dziwne futro na plecach. Był to biały znak. Wyjął szybko czar światło i wypowiedział słowa: „ Niech światło Innosa oświetla moją drogę”. W tym momencie nad Arthosem pojawiło się światło. Wilk popatrzył na nie i uciekł w las. Arthos powędrował dalej. Zauważył tam wielki stworzenie. Miało ono kły wielkości ręki Arthosa, wielkie pazury oraz wielki róg na głowie. Nie zauważył Arthosa bo był zajęty konsumowaniem ścierwojada. Był to cieniostwór. Bestia z otchłani Beliara mrocznego boga śmierci. Arthos wziął kulę ognia i wymówił zaklęcie: „Ogniu, żywiole Innosa przybywaj na pomoc mnie słudze Innosa. Innosa kierunku cieniostwora poleciała kula ognia. Lecz nie zginął od niej. Cieniostwór popatrzył się na chłopca i skoczył na niego. Sieknął go po brzuchu pazurami. Arthos zemdlał. Gdy się budził widział osobę. Był to mag. Arthos leżał na podłodze. podłodze kaplicy.
-No nareszcie się budzisz. Wyleczyłem cię. Dopadła cię ta bestia. Zabiłem ją.
-Kim jesteś?- Spytał się chłopiec
-Jestem Xardas. –Mag ognia. To ty jesteś tym nowym nowicjuszem z klasztoru?
-Tak.. to ja.- Dziękuję za wyleczenie. – Podziękował Arthos.
-Ból już powinien minąć. Możesz wstać. Przeleżałeś dwa dni. Magia Innosa ociepliła cię.
Arthos wstał i pożegnał się z magiem. Był on w połowie drogi od gospody do klasztoru. Szedł w stronę gospody. Nie natknął się na żadne stworzenie prócz ścierwojada który zginął od dźgnięcia sztyletem. Arthos poszedł do klasztoru. Szedł.. szedł… aż w końcu zobaczył most, a następnie mury klasztoru. Otworzył drzwi swoim kluczem i popędził do Goraxa.
-Wróciłem i udało mi się wykonać zadanie. – Pochwalił się chłopiec.
-Dobrze!! Miałeś jakieś szczególne trudności? –Spytał mag.
-Yyyyyyyyyyyyyy…… nie…nie wszystko w porządku. – Mówił chłopiec.
-Dobrze przyjmij w nagrodę te zwoje. – Mówił mag.
Były to zwoje średnia burza ognista, huragan, duża kula ognia i światło. Arthos ucieszył się bardzo z nagrody. Aby uzyskać dostęp do biblioteki musiał uzyskać jeszcze dwa głosy magów. Nadeszła noc. Arthos nie miał zamiaru się kłaść. Postanowił powęszyć. Wszyscy magowie poszli spać. On poszedł najpierw do kaplicy. Był tam posąg Innosa. Klęknął wysypał monety które były w sakwie szkieletu na ołtarz i modlił się. Modlił się godzinę. Gdy już wstawał podszedł od tyłu do niego mag.
-Widzę że poświęciłeś dużo złota i czasu na modlitwę do Innosa. Zostaniesz nagrodzony. Masz mój głos. – Powiedział mag.
-Ale kim jesteś? – Spytał się chłopiec.
-Jestem Heliog. Mag ognia pilnujący biblioteki. – Wyjaśnił mag.
-A teraz już idź spać.. Jutro musisz zdobyć jeszcze jeden glos! Wypocznij. – Powiedział Heliog.
Arthos poszedł do komnaty i położył się spać. Spał długo. Rankiem zadzwonił dzwon. Magowie zbudzili się. Arthos także. Został mu ostatni mag. Zwał się Marduk. Był często w swej komnacie w samotności. Tym razem był na powietrzu. Arthos podszedł do niego.
-Mistrzu, potrzebuję twego głosu aby studiować księgi w bibliotece. –Mowił Arthos.
-Tak… dostaniesz mój głos. Ale musisz wykonać zadanie. – Powiedział mag.
--Wieć musisz odnaleźć pewien artefakt. Strzeżony prze panów cienia. Jest to trudne zadanie. Panowie cienia to Paladyni, którzy umarli i zostali ożywieńcami. Artefakt ten to stara kamienna tablica. Jest takich 10. Nasz klasztor poszukuje ich. Podobno jedna jest w okolicach klasztoru ale nie wiemy gdzie. Szukaliśmy jej dniami. Lecz bez skutku. Twym zadaniem jest zgładzić panów cienia którzy nazywają się Irteg i Soehrablin.
Na wielkim ołtarzu leży tablica oraz…… Dowiesz się tego gdy tam będziesz. – Mówił mag.
-Mistrzu, skąd mam wiedzieć gdzie to jest? – Spytał się Arthos.
-Na tej mapie jest wszystko zaznaczone. Masz także kilka zwoi. Śmierć ożywieńca niszczy ożywieńca jednym ciosem. Aby zgładzić pana cienia potrzebujesz dwóch uderzeń. Gdy dwa razy rzucisz zaklęcie na Irtega on zginie. Irtega pokonaj najpierw. Zna się bardziej na sztuce machania mieczem niż jego brat. Następnie rzucisz zaklęcia kula ognia i duża burza ognista na Soehrablina. Gotowy? Więc idź, niech Innos cię prowadzi.-
-Powiedział mag, dając chłopcu mapę.
-Jeszcze jedno….. Gdy byłem poza klasztorem znalazłem tą starą tablicę. Czy to jest jedna z tych dziesięciu? – Spytał się Arthos.
-Na Innosa!!! To ona!!! 6 kamienna tablica!!! O bogowie!! Jak ją znalazłeś?! – Krzyczał ze szczęściem mag.
-Gdy zabijałem ścierwojady znalazłem szkielet z sakwą ze złotem i tą tablicę. Potem zaatakował mnie cieniostwór i obudziłem się w kaplicy. Był tam mag Xardas.
-Xardas? Wyślę cię do niego z tą tablicą. To jeden z najpotężniejszych magów w całym Verrancie. – wyjaśniał mag.
-A co z panami cienia i artefaktem? – Spytał się chłopiec z nadzieją że już nie musi tego robić.
-Skoro odnalazłeś tą tablicę to odnajdziesz tamtą także. Prawda?! – Mówił Marduk.
Arthos wybiegł z klasztoru. Poszedł do Xardas. Xardas siedział i jakby spał. Arthos krzyknął do niego.
-Xardas!!! Mistrzu!! – Xardas nie poczynił żadnego ruchu.
Po chwili Xardas wstał i powiedział.
-Nie spałem ja po prostu byłem poza myślą i czasem. Szukałem wiedzy na temat Artefaktów znanych jak kamienne tablice. Potem poczułem że jest blisko mnie. I okazało się że ty ją masz. – wyjaśnił Xardas.
-Dobrze mam tablice. Mistrz Marduk już ją widział i kazał mi przynieść ją ci, Mistrzu. -0 Powiedział Arthos
-Zapewne wysłał cię po tą z jaskini cienia…. Pomogę ci. – Mówił Xardas.
-Dobrze bardzo się cieszę i czuję się zaszczycony że mogę z tobą wędrować Mistrzu. –Ucieszył się chłopiec.
-Dobrze więc ruszamy. –Xardas powiedział wskazując ręką w kierunku w którym się udadzą.
To krutka część, potem napiszę dłuższą. Sa tam przerywki typu potem napisze wiecej. Czesc wyrzucilem ale czesc przeoczylem.