Rzyg kulturalny
- Widzisz co¶?
- Nie.
- To co robimy?
- Nie wiem.
- Chyba musimy pomy¶leæ.
- Niestety.
- Chyba jednak nie umiem my¶leæ w takich ciemno¶ciach, przykro mi.
- Nic nie szkodzi. Mo¿e po prostu zapukamy?
- Dobrze.
Puk, puk.
- Au! Co robisz?
- Pukam?
- Ale czemu we mnie?!
- Oj, przepraszam, ale naprawdê nic nie widzê.
- W³a¶nie widzê.
- Hmm...
Minê³o trochê czasu. Bior±c pod uwagê prawdopodobne zachowanie siê ludzi w zamkniêtym i bardzo, bardzo ciemnym
pomieszczeniu (mo¿liwe nawet, ¿e w pomieszczeniu bez drzwi) minê³o wiêcej czasu ni¿ min±æ powinno, poniewa¿ normalni
ludzie zajêli by siê czym¶ (chocia¿by prób± uwolnienia, ucieczki, paniki, rozmow± lub chocia¿, niezwykle pracoch³onnym
i nie zawsze owocnym, my¶leniem) jednak¿e te osobniki nie robi³y nic na co wskazywa³a g³êboka cisza. Mo¿e jednak co¶
im siê przytrafi³o. Mo¿e po prostu zabrak³o tlenu i...
- Bo¿e! Czujesz to?! Nie chcia³bym byæ niedelikatny, ale co¶ tu wyra¼nie ¶mierdzi.
- Przepraszam...
Tym razem minê³o trochê wiêcej czasu ni¿ trochê czasu. I tym razem cisza nie by³a tylko g³êboka, ale tak¿e dziwnie krêpuj±ca.
- Buahahahaha! Buahaha! Haha! Ha.
- ??? Z czego siê ¶miejesz? Ka¿demu mo¿e siê zdarzyæ, nie musisz od razu...
- Nie. Po prostu chcia³em przerwaæ t± krêpuj±c± ciszê.
- Dlaczego? Jeste¶my przecie¿ przyjació³mi od 17 lat. ¯adna cisza nie powinna byæ dla nas krêpuj±ca. Je¶li nic nie mówimy
a milczymy to oznacza tylko, ¿e znamy siê tak dobrze, ¿e nie musimy u¿ywaæ s³ów. Nie spodziewa³em siê tego po tobie,
a skoro siê nie spodziewa³em to mo¿e oznaczaæ tylko tyle, ¿e rzeczywi¶cie chyba nie za dobrze ciê znam. By³em naiwny.Jeszcze nigdy w ca³ym moim ¿yciu nikt tak brutalnie...
- O czym ty mówisz?
- Niewa¿ne. Nie mam ju¿ ¿adnych z³udzeñ! Muszê siê z tym pogodziæ. Moje idee pad³y w gruzach. Teraz ka¿dy dzieñ mojego ¿ycia
stanie siê koszmarnym d±¿eniem do...
- Innosie! Lepiej tego nie koñcz. Naprawdê nie wiem o co ci chodzi. Mo¿e pope³ni³em b³±d przerywaj±c t± ciszê, w koñcu
milczenie jest z³otem, ale z drugiej strony z³oto jest stosunkowo ciê¿kie, a poza tym cz³owiek bogaty nie zawsze szczê¶liwy.
No nie wa¿ne. W ka¿dym m±æ razie musimy co¶ wymy¶liæ. Co¶ jak siê st±d wydostaæ. Musimy jako¶ przemóc t± barierê:
zacznijmy my¶leæ! No mo¿e na pocz±tek chocia¿ spróbujmy.
Nagle zrobi³o siê jasno. Nad jednym z bohaterów zapali³a siê ¿ó³ta ¿arówka.
- Eureka! Jeste¶my uratowani! Widzê wyj¶cie!
Wyj¶ciem okaza³y siê ma³e, gustownie pomalowane (bo na czerwono) drzwiczki z niewielk± czarn± klameczk± na ¶rodku.
Jeden z wojowników poci±gn±³ za klamkê co doprowadzi³o do tego i¿ drzwi otworzy³y siê a w jego twarz dmuchn±³ zimny wiatr.
Wyszli. Okolica by³a bardzo piêkna. Pagórki us³ane p³atkami ¶niegu, drzewa bez li¶ci, w górze lekko migota³o s³oñce.
By³a zima. W oddali majaczy³ niewyra¼ny zarys jakiego¶ zamku.
- Zdaje mi siê, ¿e dobrze trafili¶my. Chyba widzê chatê clona.
- To dobrze. Ju¿ nigdy nie u¿yjê runy teleportacji! Jest bardziej zdradziecka ni¿ narkotyki.
- Najwa¿niejsze, ¿e jeste¶my na miejscu. Chod¼my, pewnie ju¿ nas oczekuj±.
W miarê jak bohaterowie zbli¿ali siê do zamku s³yszeli coraz wyra¼niejsze d¼wiêki. Jakby odg³osy walki. Kto¶ krzycza³.
- Hahahahahaaaahaha! Zabijê ciê! - krzykn±³ szyderczy g³os.
- Prêdzej zginê ni¿ dam siê zabiæ. - odpowiedzia³ mu drugi g³os, przepe³niony po brzegi dum±.
Ch³opcy podbiegli do miejsca zdarzenia, które mia³o miejsce za niedu¿ym pagórkiem. Stamt±d mieli ¶wietny widok.
- Hej! To chyba George*. Walczy z Gothi. Ale jazda! Szubertus wyci±gaj aparat!
- Ju¿ siê robi. Kurcze, nie s³ysza³em ¿eby kiedykolwiek Gothi zaatakowa³ w ¶rodku zimy, przed Bo¿ym Narodzeniem.
Zawsze jako¶ zdarza³o mu siê to pod koniec roku szkolnego.
- Tym bardziej bêdziemy mieæ ¶wietne zdjêcia. Tak piêknie wygl±daj± razem na tle bieli.
W tym momencie co¶ ¶wisnê³o i o ma³o co nie ugodzi³o Go_Rn!!!'a w ucho, co spowodowa³o, ¿e niedosz³a ofiara krzyknê³a
przera¼liwie, co z kolei doprowadzi³o do tego i¿ George* oraz Gothi zauwa¿yli obu wojów. George* krzykn±³:
- Ej! Mo¿e by¶cie tak nie przeszkadzali. Ja tu walczê!
- Okej! Sorry!
Tak wiêc George* w spokoju móg³ kontynuowaæ walkê. Chocia¿ nie do koñca, poniewa¿ dwójka bohaterów wcale nie odesz³a,
przestali po prostu krzyczeæ, ale nadal stali na pagórku i przygotowywali siê do robienia zdjêæ. Taka sensacja nie
mog³a ich omin±æ.
- Dobra. Pamiêtaj o ustawieniu lampy b³yskowej. Najpierw porobimy parê zdjêæ a pó¼niej mo¿e uda nam siê wzi±æ autograf
od Gothiego.
- Okej. No to zaczynam.
Pstryk!!!!!!!!!!!! O¶lepiaj±cy b³ysk pomkn±³ w stronê walcz±cych i…
- AAAAAAAA! Jaki¶ idiota mnie o¶lepi³!
- Co ty robisz! - krzykn±³ jeden z ch³opców (którego imienia jeszcze nie znamy) do drugiego ch³opca (czyt. Go_Rn!!!).
- O¶lepi³e¶ naszego idola!
- O rzesz! Nie chcia³em.
- Mówi³em ¿eby¶cie spadali! - sykn±³ George*! - To ja do jasnej mam byæ tutaj bohaterem!
- Wyluzuj George*. Chcieli¶my tylko porobiæ parê zdjêæ.
- Ghrrrr! Mówi³em ju¿ tysi±c razy O$karowi i innym, ¿e jestem niefotogeniczny. Nie dotar³o?!
- No nie za bardzo, bo my nie z Chaty. Dopiero tu przybyli¶my.
George* zastanowi³ siê chwilkê, w tym czasie Gothi turla³ siê po ziemi trzymaj±c siê za oczy.
- Aha. To wy. Clone mówi³, ¿e jak was spotkam to mam wam powiedzieæ ¿eby¶cie jak najszybciej do niego przyszli.
Spotkamy siê pó¼niej. Jak tylko skoñczê z nim. - w tym miejscu George wskaza³ palcem na Gothiego i podniós³ miecz w ge¶cie:
"jestem wszechmocny i mam nad tob± w³adzê, zaraz zginiesz". Ch³opcy poszli sobie.
Szli nieca³e 15 minut a¿ wreszcie dotarli do o¶nie¿onej i os³awionej chaty. By³o zimno. Otworzyli wielkie mosiê¿ne drzwi
i weszli do ¶rodka. By³o ciep³o. W Wielkim Przedpokoju pali³ siê kominek.
- Szybko! Szubertus dawaj jak±¶ ga¶nicê.
Ch³opcy szybko uporali siê z pal±cym siê kominkiem a na koniec rozpalili w nim, ¿eby wszystko by³o tak jak nale¿y.
Nikogo nie by³o, panowa³a subtelna cisza.
Koniec czêsci 1
Kurcze,fajne opowiadanie, lepsze od poprzedniego. Móg³by¶ poprawiæ parê b³êdów jêzykowych(wiêcej czasu ni¿ trochê czasu?),ale pomijaj±c b³êdy,dobre.Kiedy druga czê¶æ?
Jest takie sobie nienajlepsze ale niebede krytykowa³ i jeszcze jedno specjalnie wstawia³e¶ tyle enterów ¿eby opowiadanie wygl±da³o na d³u¿sze???(chodzi mi o p9isanie od owej linijki)
miejsca zdarzenia, które mia³o miejsce
Napewno jest lepsze od poprzedniej czê¶ci.. Pochwa³a za niewielk± ilosc powtórzen, które jednak wciêrz s±... Z twoich opowiadan wnioskuje ze bardzo chcia³bys sie dostac do gildii Wojowników Zycze powodzenia.. Ale uwarzaj na ostrzerzenia... Jestem w tym.. dziele umieszczony, coprawda epizodycznie ale podoba mi sie to. Mam nadzieje ze postarasz sie jescze podci±gn±c z tymi powturzniami i w nastêpnej czê¶ci jó¿ ich niezobacze. Czekam z niecierpliwosci±
good luck
Jako¶ mi to opowiadanie nie przypad³o do gustu. Zw³aszcza pocz±tek troche to wszystko wyda³o mi siê pokrêcone. Najpierw rozmowa a potem opowiadanie o ciszy .... hmmm dziwne ale fabó³a jest fajna