Indeks Rzyg kulturalnySilirpa Amirp - Nowa Sieć W Polsce Chce Zawojować Rynek brzmi bardzo interesująco...Pytanie Czy Mi Pójdzie Na Low /\[plik]Zasadzka (wersja 1.3)[plik]Sztabki Czystej Magicznej Rudy Problem czysta ruda z kąt wziąść?Runy I Poszukiwacz. No comment."Xardas"=== Telefon z USA - 3595 ====Gry Java Nie przychodzą zakładki?Gdzie Znajde Wode święconą ?Błąd Wszystkich Plików
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • music4you.xlx.pl
  •  

    Rzyg kulturalny

    WSTÊP

    Sierp ksiê¿yca znajdowa³ siê w najwy¿szym punkcie swej parabolicznej wêdrówki po usianym gwiazdami, nocnym niebie. Xiros zagasi³ ognisko i przywi±za³ konia do starej brzozy. Nie lubi³ nocowaæ sam, a ju¿ szczególnie w lesie. Lecz có¿ zrobiæ?-pomy¶la³.
    Nie mia³ rodziny. Nie posiada³ wyuczonego zawodu, ani nie para³ siê niczym szczególnym. Nie brzydzi³ siê równie¿ krwi±, wiêc bra³ prawie ka¿d± robotê. Warunek by³ jeden, mianowicie dobra p³aca.
    Drugim warunkiem, choæ znacznie mniej przestrzeganym by³y zasady moralne. Zabija³ wprawdzie na zlecenie, ale tylko wtedy, gdy w jednej rêce mia³ miecz, a w drugiej sensowne argumenty.
    Skoro o mieczu mowa, by³o to istne cudeñko. Idealnie profilowane i wypolerowane ostrze, subtelna klinga i g³owica na kszta³t or³a. Perfekcyjnie wywa¿one, pó³torarêczne dzie³o sztuki, wprost z krasnoludzkich ku¼ni.
    Opar³ g³owê na siodle i zasn±³. Jutro wieczorem powinien dojechaæ do Ikh’ather, miasta nieludzi. Niektórzy uwa¿ali je za najbardziej plugawe i niegodziwe miejsce na tym zasranym ¶wiecie. Jemu to nie przeszkadza³o. Liczy³o siê tylko to, by dostaæ z³oto lub pieni±dze za wykonan± robotê. Nawet brudn±.

    * * *

    Wsta³ o ¶wicie, gdy tylko poczu³ na twarzy kropelki rosy. Zjad³ szybkie ¶niadanie i ruszy³ w drogê, by jeszcze tego samego dnia dojechaæ do Ikh’ather. Koñ by³ wypoczêty, a ¿e nie musia³ du¿o d¼wigaæ, przeto jecha³ k³usem.
    Oko³o po³udnia Xiros natkn±³ siê na strumyk. Nape³ni³ worek, napoi³ konia i ju¿ mia³ ruszaæ dalej, kiedy zobaczy³ w wodzie co¶, co zwróci³o jego uwagê. Tym czym¶, a raczej kim¶, by³ mê¿czyzna ¶redniego wzrostu.
    Mia³ ciemne w³osy, które by³y potargane jak diabli i oplata³y g³owê we wszystkich kierunkach. Na twarzy uwidoczni³ siê kilkutygodniowy zarost, który mia³ tê zaletê, ¿e chroni³ go przed wiatrem.
    Mê¿czyzna by³ ubrany w lekki strój, wykonany w³asnorêcznie ze skóry nied¼wiedziej.
    Na plecach mia³ wyszywan±, skórzan± pochwê, która zdobiona by³a piórami. By³y to orle pióra, na co wskazywa³a g³owica miecza, rze¼biona na kszta³t tego wspania³ego ptaka.
    Xiros spojrza³ sobie w oczy i u¶miechn±³ siê. Ale¿ ja mam wredny u¶miech- pomy¶la³. Zebra³ siê i ruszy³, rozmy¶laj±c o wydarzeniach zaistnia³ych niedawno w porcie. Droga by³a spokojna. Xiros pu¶ci³ konia cwa³em, gdy wyjecha³ z lasu na step. Do Ikh’ather planowa³ przybyæ wieczorem.

    * * *

    Wszystkie aluzje itp. zosta³y u¿yte celowo i s³u¿± jedynie czytelnikowi, a nie podniesieniu poziomu opowiadania. Proszê równie¿ nie narzekaæ na to, i¿ wstêp jest krótki i nic siê nie dzieje. Taki by³ zamiar. Zreszt± pó¼niej siê bêdzie dzia³o, ¿e ho ho . Autor


    Moim zdaniem wstêpy s± zawsze krótkie i jest w nich ma³o akcji :] W Twoim dziele równie¿, ale sam jêzyk jest mi³y. Nie da siê zbyt wiele napisac na podstawie przeczytanie samego Wstêpu wiêc zobaczymy co bêdzie dalej... Czekamy!
    CZÊ¦Æ I

    Koñcz±ce sw± wêdrówkê, zachodz±ce s³oñce by³o ledwie widzialne spomiêdzy ciê¿kich, burzowych chmur. Xiros nadal jecha³ cwa³em, chc±c zd±¿yæ przed burz±. By³o bardzo duszno, tote¿ nie zdziwi³ siê, gdy koñ po jakim¶ czasie zacz±³ biec wolniej.
    - Wytrzymaj jeszcze Earnqhius.- szepn±³ mu do ucha.- Je¶li staniemy tutaj, to nas jasny piorun trafi.
    Deresz jakby przej±³ siê s³owami pana i ca³y czas bieg³ wytrwale ku widocznemu ju¿ na horyzoncie miastu. Xiros oceni³ odleg³o¶æ na jakie¶ piêæ mili, czyli oko³o godziny drogi.
    Choæ Ikh’ather cieszy³o siê z³± s³aw±, Xirosowi to nie przeszkadza³o. Ba, mia³ tam nawet przyjació³. Najbardziej zaufanym by³ Arngheld, krasnolud. Arnghled by³ w³a¶cicielem karczmy znajduj±cej siê na przedmie¶ciach oraz jego przewodnikiem i t³umaczem. Xiros zna³ krasnoludzki, jednak trudny jêzyk elfów tylko na tyle, by spytaæ o drogê. Znajomy kransnolud znakomicie w³ada³ wspólnym i wiêkszo¶ci± dialektów elfickiego. Arngheld by³ równie¿ jego po¶rednikiem. Zbiera³ informacje o pracy, a ¿e mia³ ¶wietn± pamiêæ, tote¿ Xiros zawsze móg³ us³yszeæ nie tylko te najnowsze wiadomo¶ci.
    Tymczasem zaczê³o padaæ. Ciemne niebo by³o co chwilê przecinane przez b³yskawice, a cisza przerywana przez grzmoty. Earnqhius zrobi³ siê niespokojny, jak zwykle w czasie burzy. Kiedy koñ dobieg³ do miasta, “nied¼wied¼” Xirosa by³ ju¿ przemoczony. Przed bram± sta³ stra¿nik. Dopiero z bli¿szej odleg³o¶ci Xiros rozpozna³ elfa i zeskoczy³ z konia.
    - Seg’hen ru aekhi?- zagadn±³ go stra¿nik.
    Xiros zrozumia³, ¿e elf pyta siê o powód przybycia.
    - Grenl de khamer’l.- odpar³ po krasnoludzku.
    - Kea’rh fahr gres?- stra¿nik niechêtnie przeszed³ na ten jêzyk.
    - Suhga’s Arngheld.
    Elfi stra¿nik w milczeniu otworzy³ bramê i przepu¶ci³ przybysza. Xiros rzuci³ tylko niedba³e podziêkowanie. Trzymaj±c konia za uzdê uda³ siê w kierunku karczmy Arnghelda. W pewnym momencie Earnqhius potkn±³ siê, zapewne ze zmêczenia, jednak stuk kopyta o bruk zag³uszy³ grzmot. Po kilku minutach Xiros by³ na miejscu.
    Fasada krczmy nie wyró¿nia³a siê niczym szczególnym. Wygl±da³a jak ka¿da inna w dowolnym mie¶cie. Xiros min±³ dêbowe dzrzwi z ¿elaznymi okuciami i obszed³ budynek. Z ty³u dotar³ do furtki, prowadz±cej do prywatnej stajni Arnghelda. By³a to wprawdzie stara szopa wy³o¿ona s³om±, ale w³a¶ciciel z lubo¶ci± i dum± nazywa³ j± tym, co mia³a udawaæ.
    Xiros poklepa³ konia po pysku i zdj±³ zeñ uzdê i siod³o. Uzdê i puste worki na wodê rzuci³ pod ¶cianê, a siod³o zabra³ ze sob±. Zdj±³ jeszcze ze ¶ciany worek z owsem i za³o¿y³ go poczciwemu dereszowi na szyjê. Niedaleko sta³o równie¿ wiadro z wod±. Konia nie przywi±zywa³, wiedzia³ bowiem, ¿e dziêki swej tresurze Earnqhius nie ucieknie. Przeszed³ przez ma³e drzwi prowadz±ce wprost do domu krasnoluda. Nie chcia³ dzisiaj siedzieæ w karczmie.
    Xiros zna³ ten dom, by³ ju¿ tu nie raz. Mo¿na by rzec, ¿e czu³ siê tu jak u siebie. Za ka¿dym razem Arngheld kwaterowa³ go w tym w³a¶nie pokoju, do którego teraz wszed³. Krasnolud by³ starym kawalerem, mieszka³ sam.
    Pomieszczenie by³o ciemne i zimne. Xiros po³o¿y³ siod³o na ³ó¿ku, a obok niego po³o¿y³ miecz. Podszed³ do kominka i namaca³ krzesiwo. Na palenisku by³o trochê chrustu wiêc rozpali³ ogieñ. W md³ym blasku ¶wiat³a móg³ obejrzeæ pomieszczenie. Nic siê tu nie zmieni³o- pomy¶la³.
    By³a to ma³a izdebka, ale Xirosowi to nie przeszkadza³o, nie potrzebowa³ wygód. Wystarczy³o tylko solidne ³ó¿ko i trochê drewna na opa³. Obydwie te rzeczy znajdowa³y siê pod przeciwleg³± ¶cian±. W komodzie, jak zwykle zreszt±, znalaz³ czyste i suche ubranie. Szybko siê przebra³, a “nied¼wiedzia” przewiesi³ przez zag³ówek ³ó¿ka. Obok drzwi znajdowa³o siê ma³e okienko, przez które móg³ zajrzeæ do Earnqhiusa.
    Koñ mocno pochyli³ g³owê, a pusty worek zsun±³ mu siê z szyi. Xiros by³ bardzo zadowolony z jego tresury. Earnqhiusa zdoby³ dziêki Arnghledowi. Stary krasnolud “odziedziczy³” go po jakim¶ ³owcy przygód, któremu nieszczê¶liwie zmar³o siê na atak serca po “kolejnym” kieliszku whisky. Dziêki Arngheldowi mia³ równie¿ kilkaset koron na czarn± godzinê, ulokowanych w banku Heldersa.
    By³ to krasnoludzki bank, a te by³y solidne i pewne. Poza tym Helders by³ bankowym monopolist±, wiêc weksle mo¿na by³o spieniê¿yæ we wszystkich wiêkszych miastach i w prawie ka¿dej walucie. By³o to bardzo przydatne, szczególnie gdy nie posiada³o siê sta³ego ¼ród³a dochodów.
    Xiros naprawdê wiele zawdziêcza³ Arngheldowi. By³ naprawdê wdziêczny jego rodzicom, choæ ich w ogóle nie zna³, ¿e wychowali go na kogo¶, kto nie przechodzi obojêtnie obok kilkulatka wykrwawiaj±cego siê przy trupach rodziców. Arngheld nada³ mu imiê Xiros, co oznacza³o w jego jêzyku „ocalony”. Przygarn±³ on ch³opca i zamieszka³ z nim w górach, gdzie nauczy³ go sposobów przetrwania w ró¿nych, skrajnych warunkach. Wpoi³ mu swe w³asne zasady moralne oraz nauczy³ go szacunku wobec ka¿dego, nawet wroga i postêpowania zgodnie z w³asnym sumieniem.
    Gdy ch³opak podrós³, Arngheld nauczy³ go pos³ugiwania siê ró¿nego rodzaju broni±. Wiedzia³, ¿e Xiros zrobi dobry u¿ytek z tej wiedzy i by³ o niego spokojny. Ch³opak nie zawiód³ jego zaufania. W nagrodê dosta³ wspania³y, krasnoludzki miecz, którego g³owica mia³a kszta³t or³a. Xiros by³ z niego bardzo dumny i dba³ o niego jak tylko móg³.
    Mimo wszystko Xiros nigdy nie traktowa³ Arnghelda jak ojca, a krasnolud o tym doskonale wiedzia³. Nie przeszkadza³o mu to jednak. Xiros widzia³ w nim tylko przyjaciela, a on to rozumia³ i nie dziwi³ mu siê. Gdy go spotka³ po raz pierwszy, ch³opiec nie chcia³ odej¶æ od martwych rodziców. Szczê¶ciem by³ wieczór, a Xiros by³ wycieñczony i szybko usn±³. W nocy Arngheld pochowa³ cia³a, zabra³ ma³ego na swojego konia i odjecha³ jak najdalej móg³.
    Tymczasem ogieñ powoli dogasa³, a Xiros znu¿ony po³o¿y³ siê na ³ó¿ku. By³ pewien, ¿e Arngheld nieprêdko wróci, co podpowiada³ mu przyt³umiony gwar, dochodz±cy z karczmy.

    * * *

    Opowiadanie jest bez zarzutu nie ma b³êdów jêzyk jakim piszesz jest bardzo dobry, ³adny i zrozumia³y ale jako¶ nie wci±ga mnie ono... Krótko mówiac nudzi mnie ono. Mam nadzieje ¿e w dalszych czê¶ciach fabu³a bedzie znacznie bardziej ciekawa...


    opowiadanie fajne. piszesz zrozumia³ym, ³adnym jêzykiem. Nie mo¿na narzekaæ na niedobór s³ownictwa. Przypomina mi trochê ¶wiat wied¼mina, a styl pisania przypomina styl J.R.R Tolkiena. Ogólnie opowiadanie dobre, czekam na ci±g dalszy.

    POZDRO ALL

    Skoro ¿eba siê wypowiedzieæ to tak : Bardziej mi siê podoba³ ten wstêp ni¿ ca³e opowiadanie dlatego te¿ s±dze ¿e 5/10 to bêdzie wystarczaj±ca ocena dla twoich wypocin ... strasznie przynudzi³e¶ w tej podró¿y do miasta wiêc prosze popraw to bo chocia¿ (jak widaæ ) jestem fanem tolkiena i to jest troche podobne to to opowiadanie nie przypad³o mi do gustu
    Nijakie... Du¿o dialogów tam nie ma, a poza tym brak czego¶... Co by przyku³o szczególn± uwagê. No nic, pozostaje nam czekaæ na ciag dalszy, i oby tam by³o trochê akcji... Moja ocena nadal pozostaje tajemnic±
    Zgadzam siê ze wszystkim, bo ta Czê¶æ I by³a trochê jak przed³u¿ony wstêp. W dalszym ci±gu jest ju¿ trochê akcji. Co do Wied¼mina to macie racjê, a Tolkiena nie czyta³em
    opoweiadanie nie wci±ga wcale ... niechia³o mi siê je czytaæ a¿....
    ten pierwszy rozzzdzia³ to nawet nie jest przygiotowywanie do akcji lecz opis rzycia g³ównego bohatera....
    b³êdów jako tako nie ma ale mi na ich nie zale¿y..... i mo¿e ich byæ nawet dy¿o ... no byle by da³o siê rozczytaæ
    opowiadanie nudne lecz my¶le ¿e w nastym rozdziale siê rozkrêci ,,,, bo nie podejrzewam ¿e wjednym z nastêpnych to sie stanie /....\
    klimat ... niezadobry...
    powtórzeñ neizauwa¿y³em ....
    niektórze kawa³ki s± dla mnei niezrozumia³e....
    realia terz nie sa dla mnie zadobre..
    jednak co¶ nmnie ciekawi o czy to bêdzie i dlatego podwyrze moj± ocene o tym kawa³ku opowiadania....
    3/10 no ewentualnie 4/10 ....
    Pozdrawiam Jode³ko
    je¶li nie czyta³e¶ ¿adnej z ksi±¿ek Tolkiena to przeczytaj . ¶wietne ksi±¿ki, ja podziwiam Tolkiena ¿e wymy¶li³ taki ¶wiat ( Sapkowskiego te¿ ), jêzyk i alfabet elfów itd. Jakby co to przeczytaj szczególnie "Hobbita" i "W³adcê Pier¶cieni". Je¶li ci sie spodoba to mo¿esz te¿ przeczytaæ " Silmarillion " i ewentualnie" Rudy D¿il i Jego Pies " oraz " Przygody Toma Bombadila ", chcia¿ te dwie ostatnie ksi±¿ki s± zupe³nie o czum innym, i nie s± ju¿ tak dobre. o ile wiem Tolkien napisa³ jeszcze jakie¶ ksi±¿ki, ale reszty ju¿ nie czyta³em.

    Zachêcam wszystkich do czytania ksi±¿ek Tolkiena!!!!

    Pozdrowienia

    Edit. Do tego co nie wiedzia³ co to "rzyæ". "rzyæ" to, brzydko mówi±c, dupa.

    pozdrowienia raz jeszcze - pepon
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzydziestkaa.pev.pl
  •