ďťż
Indeks Rzyg kulturalnyEl0 El0 Pięć Dwa Zero :)Za Siedmioma Marzeniami, Za Siedmioma Zmyśleniami czyli wiersz pod tytułem "Nostalgia"Quasi-wiersze Garść mojej quasi -poezji"słudzy Beliara" ... ... Meine Eins Opo. (Moje 1 opo.)Dwa Pytania Czy można uzunąć nieśmiertelność, kody? Skąd wziąć Kuszę Wojenną przedJak Mieć W Rękach Dwa Miecze I Nimi Bić W Gothic 2 ?Dwa Pierscienie Herszta Orkow Lowca Smokow?Gothic Lapie Dwa Lagi, I Trzeba Reseta...Nokia 6085 - Dwa Smsy Po 70 ZnakachCo Bezimienny Robił Przez Te Dwa Tygodnie?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • veaerlande.opx.pl
  •  

    Rzyg kulturalny

    BIAŁA KRÓLOWA ( JAK TO SIĘ ZACZĘŁO )*

    Tak smutne jej oczy
    Uśmiechnięte, ciemne oczy
    Tak smutne jej oczy
    Kiedy to wszystko się zaczęło

    Noc spokojna i czysta
    Wiatru nie ma, woń piękna unosi się nad nami
    Poczym odchodzi, lecz odchodzi parami
    Tak, to odpowiednie miejsce dla mojej pani

    Spacerowałem samotnie
    Lecz czułem jej obecność
    Jej delikatny pocałunek na czole
    Czułem jak odchodzi w smutek

    Gdy Biała Królowa spaceruje
    Noc staje się blada
    Przez co jej obecność smakuje mi
    Jak jej gwiezdna czekolada

    W potrzebie – nie słyszy
    Wymawiam – jedno słowo
    Tak smutne moje oczy
    Ale ona tego nie widzi

    Nie widzi ona, że się martwię
    Smutny jestem również ja
    I chodź jej sztuczny uśmiech odpowiada
    To jednak mnie to nie zadowala
    Podchodzę więc, pytam „ O co chodzi?”
    „ Nie możesz mi pomóc, niech cię to nie obchodzi
    Wkrótce wsiądę do liliowej łodzi i odpłynę w dalekie strony
    Przodków znajdę, rodzinę zobaczę, o to chodzi.”

    Nie wierzyłem jej jednak
    I na znak protestu
    „ Moja bogini, czy nie widzisz jak ja się boję
    Stoję teraz pod tobą i modlę się
    Byś nie odeszła, została ze mną
    A uczynię cię szczęśliwą.”
    „ Głuptas z ciebie, nie może tak być
    Na piękne chmury na niebie, nie możemy tak żyć
    Być razem to bardzo trudne
    Męczące, przygnębiające a czasem nudne”
    „ Moja pani, jak miałbym się tobą nudzić
    Gdy moje uczucie gorące, nie chce się ostudzić
    „ Lepiej niech się ostudzi bo decyzja już podjęta
    Wybacz mi przyjacielu ale będę teraz zajęta
    Gdyż rozstać się z tym co kocham to prawdziwa męka”
    Moje słowa pocieszenia są zbędne
    Nic by nie dały, są niepotrzebne
    Nawet gdybym chciał...
    To byłyby to słowa spóźnione
    I jak stos poharatanych ciał
    Zimne, martwe, zgaszone

    Widziałem ją ostatni raz
    Jak stała samotnie na morzu
    Ten obraz zapamiętam na zawsze
    Na zawsze w czarnym kolorze

    „ Żegnaj drogi przyjacielu
    Me oczy są suche
    Odejdź teraz i żyj”

    „ Tak jak początek
    Koniec jest tak samo smutny
    Od teraz na każdy mały zakątek mego życia
    Spadać będą żałobne nuty

    „ To nie koniec mój przyjacielu
    To tylko dalsza część początku
    Doszukaj się swego życia wątku
    A zobaczysz, że tak jest
    Ale teraz żegnaj...
    Żegnaj...

    Rozpłynęła się
    Pozostawiając po sobie jedynie odblask gwiezdnych włosów
    Tak też odchodzi moja pani
    Odchodzi pozostawiając po sobie

    Jedynie Siedem Mórz Rhye

    * - na podstawie piosenki WHITE QUEEN ( AS IT BEGAN )

    MARSZ CZARNEJ KRÓLOWEJ*

    Cóż to za widok? Cóż to za osoba?
    Cóż to za postać, która przed słońcem się chowa
    To Królowa

    Pozwólcie, że wam opowiem o kobiecie
    To nie kwiecie lecz silna osobowość
    Wystarczy, że poprosi cię do tańca
    A już jesteś owinięty wokół palca
    Twe życie już skończone
    Teraz należy do niej

    Wsadzi cię do lochu z niegrzecznymi chłopcami
    Trochę cukru Murzynów i oleju z zielonych dzieci
    Aż w końcu poleci ci łza

    Zapomnijcie o kołysankach, pięknych pieśniach
    O bajecznych melodiach i innych rapsodiach
    Bo oto Czarna Królowa dokonuje swego marszu
    Triumfalnego wejścia do swego świata
    Który zbudowała podstępem
    Tak jak podstępem zmieniła tych
    Którzy teraz się jej kłaniają
    By cześć jej oddawać na wieki

    Tak oto mężczyźni są pod wodzą kobiety
    Kobiety, która ustała nad poddanymi
    I nie szczędziła słów
    „ Rozkazuje lewą ręką, żądzę zaś prawą
    Jestem władcą nocy, królową ciemności
    Sprzeciwu nie toleruje i zduszę je krwawo
    Gdyż mam Moc... a teraz Marsz Czarnej Królowej”

    „ Moja miłość jest w twoich rękach
    Będziemy się cieszyć i tańczyć”
    „ Lecz gdy wróg nadejdzie
    Będziemy spieszyć by walczyć”

    Tak oto, twardą ręką rządziła królowa
    Zabijała, mordowała, dusiła wroga
    Aż do ostatniej kropli krwi
    Tak by już wieczność jej się śniła
    Jej władza

    Lecz to co oparte na złu
    Długo trwać nie może
    Czarnej Królowie zabrakło tchu
    Gdy oto jeden z poddanych
    Pod wpływem Siedmiu Mórz
    Obrócił w kurz jej władze
    Królowa trzymała jeszcze suknię w krwi zaplamioną
    By jak najgodniej upaść
    Jednak całe jej życie było śmiercią
    Więc wniosków z tego nie weźmie

    * - na podstawie piosenki MARCH OF THE BLACK QUEEN


    Poeta nam rośnie na forum, poeta, tak, tak, bardzo ciekawe wiersze, leprzy jest ten pierwszy, nie widziałem błędów ortograficznych, to nawet wciąga mogę tak powiedzieć. "Piszesz coraz leprze wiersze więc życzę ci powodzenia i życiowego natchnienia" ech, wiem że to głupie ale coś mi się zrymowało. Powodzenia.

    Eeeee ...?? Was ist das ? Was ist was ? Ich kapiere nicht noch . Was hat das sienen ? (tu chyba jest błąd ) Ok to reszta popolsku bo nieche mi się tłumaczyć :
    Niewiem ale mnie to troche wciągło , lecz rymów nie ma za dużo , uczucia są to dobrze . Zdecydowanie piewrszy lepszy bo ma takie lepsze uczucia . W pierwszym jest miłość , pożegnanie żal a w gorszym drugim smutek , ból oraz zło . Pierwszy mnie wciągnął lecz jak czytałem drugiego to mnie oczy rozbolały . No nic ocena numero uno :
    8/10 (dam ci wyrzszą bo jesteś człowiekiem a nie kochanowskim )
    a drugiego
    6/10 (patrz wyrzej ) .
    Czemu takie nieskie oceny , bo lirykiem nie jestem i nie kapuje troche tego [chodź umiem wiersz z rymowankami oraz uczuciami napisac ale musze mieć sposkój ] . Jednak czuje ze masz talent więc czekam na więcej .
    To tyle z mojej strony , pozdrawiam Jodełko

    EDIT!!:!!:
    Rey wiem że go nie zrozumiałem , toteż dlatego go nie oceniłem zadobrze ale mówie że on ma talent .
    Jodełko, wiesz, dlaczego Ci się nie spodobał? Bo go po prostu nie zrozumiałeś.
    Jest niesamowity pod względem metafor, jak dobrze zrozumiałem, oddaje naturę różnych biblijnych przypowieści, może nie będę wskazywał, niech inni się domyślą, czym może być tajemnicza królowa i niewola bycia w jej ręku Poza tym może być ona opisem cechy. Ale cóż, to jest moja interpretacja, którą znacznie pogłębię na forum NKLu i zachęcam do tego innych klubowiczów.
    Nekro, kolejne ciekawe dzieło. Domyśl się oceny . Zapewne już wiesz, jaka ona jest, to po co mam ją tu wypisywać, skoro

    Prawda sama przychodzi
    Jak Graal do poszukiwacza
    Wtedy tylko o to rozchodzi
    Że czas koło zatacza



    Oto kolejny wiersz nawiązujący do dwóch poprzednich

    SIEDEM MÓRZ RHY*

    Nikt dokładnie nie wie jak to się zaczęło
    Kapłani mówią, że bogowie
    Magowie, że to przyszło z nieba
    Lecz kto prawdę powie?

    Ja powiem, gdyż byłem tam
    Sam jeden stałem obok niej
    Pamiętam jej smutny głos
    Tak smutny, że każdy mój zielony włos
    Spadał na płaczącą ziemię
    Każde plemię mówiło „do widzenia”
    Nie warząc się nawet wymówić jej imienia
    A chodź często gadatliwe, teraz zamilkły
    Gdyż spełnia się ich panie wola
    A wiec nie będzie już kolorowego pola

    Biała pani odeszła prowadzona czasem
    I chodź pozostawiła nas razem
    To czuliśmy się sami
    Światło za nami, a przed nami mrok
    Nawet ptaki chowały się przy mnie
    Cóż mogłem zrobić? Próbowałem ją przekonać lecz się nie udało
    Teraz nawet ruszyć się nie mogę by zrzucić szkodniki
    Jakie wdarły się pod mą powłokę
    I skaziły me serce bólem i starością

    Wokół czuć było jeszcze moją panią
    Pozostawione przez nią uśmiech i nadzieja
    Dech mi zaparł w piersiach jak zobaczyłem jej dzieło
    Te piękne światełka, od razu mnie natchnęło
    Śpiewały one „ Śmiej siedem raduj i się staraj”
    Tak, to Siedem Mórz Rhy

    Przez pewien czas życie trwało
    Nasze szczęście rosło i znów opadało
    Lecz ciemność była nieunikniona
    Bo Era Zła nastała nowa
    Oto Czarna Królowa zeszła na plac
    Wypuściła marionetki z tac
    I skaziła jeszcze pozostałe piękno
    Ja oparłem się jej podstępom
    Jednak moi koledzy przeszli na jej stronę
    Zabrała ona piękne światła i wczepiła w koronę
    Lecz tak jak ja, diamenty nie dały się skazić
    Czarna Królowa kipiała ze złości
    „ Mówże co zrobić?
    By diamenty w zło przerodzić
    Albo spotka cię taki sam los”
    „ Władzy nade mną nie masz podła kobieto
    Powiem jedynie, że to co trzymasz w rękach
    Nie oprze się na śmierci i cierpienia mękach
    Nie będzie ci służyć ani życia dłużyć
    Są one bowiem zrobione ze światła
    A droga by nimi władać jest łatwa
    Tylko dla mej pani nie dla ciebie
    Ich mocy nie posiądzie tchórz
    Wiec nigdy nie zdobędziesz Siedmiu Mórz
    Czarna Królowa wiec zamknęła klejnoty
    Głęboko w ziemi, tam skąd wydobywał się mrok
    Bronił ich ognisty smok
    Nie odstępując ich o krok

    Zbyt długo był on jednak pod działaniem światła
    I zasnął
    Wtedy to też, nie wiadomo skąd pojawił się człowiek
    Zamknąć nie umiał swoich powiek od klejnotów
    I zabrał je

    Niesiony ich światłem zgładził Czarnego Demona
    I wraz ze swoimi braćmi z rodzinnego grona
    Stworzył nowy ład, nowy świat
    Którego pragnęli od lat
    Pozornie równy, godny, sprawiedliwy
    Lecz sad, na którym byłem taki jak dawniej
    Szary, stary, słaby, umarły
    Nie przejmowali się tym jednak
    I patrzyli tylko czego im jeszcze do szczęścia brak

    Pogodzony już z losem trwałem tak przez długi czas
    Aż nagle rośnie koło mnie las
    Nie rozumiałem co się dzieje teraz
    I wtedy zobaczyłem nade mną Białą Królową
    „Moja pani...powróciła”
    Nie odezwała się jednak
    Ruszyła w kierunku chciwości
    Tam gdzie właśnie siedzieli senatorowie
    Cóż to się musiało dziać w jej głowie
    Klątwę rzuciła na ludzi
    Poczym zabrała klejnoty i rozrzuciła je po całym świecie
    By każdy jej zakątek zawsze miał światło
    By nigdy już nie musiała opuścić tego miejsca
    Miejsca, które bardzo kocha.

    * - na podstawie piosenki SEVEN SEAS OF RHY
    Niezbyt znam sie na poezji ale Twój kolejny wiersz mi się spodobał. Jest dość długi dlatego przypomina troche ballade ( chodzi mi o długość i treść jakby coś) . Podobają mi się twoje rymy i metafory. Może za pare lat bedzie z ciebie znany poeta?
    PS.
    No nareszcie znalazłem czas, aby przeczytać .
    Powiem tak. Nie jestem miłośnikiem wierszy i tym podobnych, chcoć czasami lubię sobie takowe poczytać. Twoje zrobiły na mnie wrażenie. Czytało mi się je lekko i przyejmnie i nawet mnie trochę wciągnęły. Ciekawa treść (wiem, wiem jestem powieszchowny ). Sens przenośny... możliwe, że nie zrozumiałem go w pełni, ale też wydawał się wyjaśniać to i owo. Chętnie poczytam sobie więcej, jeżeli napiszesz .
    Z poważaniem,
    Cisu
    Na forom mamy poete, pisz częściej wiersze, ponieważ są bardzo ciekawe i ładne, napisz dalszą część to nota będzie 9.9/10, ale teraz jest 9/10. życzę powodzenia . Piszczcie "serial o gothicu"
    Hejże hej!!
    No nawet fajne. Nie zgodzę się, że to geniusz, bo geniusz sam tworzy, a nie robi na podstawie innych utworów.
    Nie znam tych piosenek ani tego zespołu, ale coś mi mówi, że dużo z tych metafor, którymi się tak zachwyca Reynevan, to po prostu plagiaty, no sorry.
    No niektóre porównania na prawdę fajne, ale gdyby to wszystko było twoje to bym był pod wrażeniem. jak już pisałeś na podstawie czegoś, to mogłeś zawrzeć coś więcej w tym wierszu.
    Drugi wiersz z pierwszego posta, taka typowa femme fatale.
    Nie będę oceniał, ale podobało mi się.

    NaRka

    Co do wypowiedzi paniscusa to, to że napisałem "na podstawie" nie oznacza, że ściąham z niego tekst lub motyw, historię tworzę nową a jest ona jedynie zainspirowana tą piosenką.

    Oto kolejny, nowy wiersz

    BIAŁY CZŁOWIEK*
    Mężczyzna, który uczył jak nauczać
    A potem zapomniał jak się uczyć

    Na wielkiej krainie
    W miejscu gdzie czysta rzeka płynie
    W miejscu gdzie życie szczęśliwe
    W miejscu gdzie wszystko żywe
    Żyły czarne istoty
    Zmęczone swą pracą
    Och tak...

    Są zwykłymi ludźmi
    Ze zwykłymi imionami
    W ich sercu miłość i radość
    Pozostaną tacy sami
    Och tak...

    Zmęczeni lecz szczęśliwi
    Żyją w swej nieskażonej krainie
    W miejscu gdzie wszystko trwa
    I nigdy nie ginie

    Lecz nagle ktoś zawitał do brzegu
    Swe łodzie ustawił w szeregu
    I skaził ląd
    Stąd aż do drugiego brzegu

    Biały Człowieku
    Czy nie widzisz światła za twymi czarnymi obłokami
    Biały Człowieku
    Czy nie brzydzisz się śmierci, nie widzisz, że ona rani
    Biały Człowieku
    Gdzie się schowasz przed swymi szkodami

    Tak też zabił ich dzieci
    Po kolei, tak jak leci
    Nie zważając na ból
    Nie zważając na chłód

    Spokojny jego umysł
    Wojny tylko pragnie
    Zniszczyć on chce
    Radości jagnię

    Na Biblię przeklina
    Wciąż pełna goryczy jego mina
    Krew dla niego karmą
    Ból dla niego życiem

    Co pozostało z twych snów
    Tylko wielki życia rów
    Teraz nowe wspomnienia
    To śmierć ostatniego plemienia

    Biały Człowieku
    Czy nie widzisz, że czynisz źle
    Biały Człowieku
    Sadzisz cierpienie, i więdnie serce me
    Biały Człowieku
    W twych oczach widzę ból, który podsyca cię

    Co pozostało po imieniu
    Tylko słowa na twym kamieniu
    „ Mężczyzna, który uczył się jak nauczać
    A potem zapomniał jak się uczyć”
    Och tak...

    * - na podstawie piosenki WHITE MAN
    No i ten wiersz podobał mi się tak samo, jak pozostałe... wciąż ciekawie i przyjemnie je się czyta.. ciekawa tematyka i ogólnie ładnie napisane. Oceny nie wstawiam, bo raczej nie potrzeba. Pisz dalej, bo naprawde ładnie Ci to wychodzi.
    Z poważaniem,
    Cisu
    Bez dwóch zdań, piękno samo w sobie.
    Hmmm, oceniam 10/10
    Oczywiście zasłużenie, bo się należy.
    Znowu jakże lubiane przeze mnie anafory, też paralelizm kompozycyjny, mniam. Nie wspominam już o licznych metaforach, choć tu było ich mniej. Nie trzeba dokładnej analizy, aby zrozumieć przesłanie. Bravo po sto razy.
    Kolejne dzieło warte zapamiętania
    PS: To jest chyba mój 400 post, nie mogę uwierzyć
    Hejże hej!!
    No utwór lepszy od pozostałych, metafora prosta do odnalezienia.
    Biały człowiek, częsty motyw, bardzo fajne.
    Ten wiersz przypomina mi piosenkę zespołu Zabili Mi Żółwia, pt. "Czerwoni ludzie".

    Oto mój nowy wierszyk. Przesłanie łatwo wyśledzić.

    NIE PRÓBUJ NA SIŁĘ

    Jeśli uporczywie czegoś szukasz
    Zrób chwilę przerwy
    Gdy życie powoli cię nuży
    Nie wpadaj w nerwy

    Serce, nie sługa, samo wybiera
    Miłość, nienawiść, wszystko to spada do zera
    Gdy próbujesz z całej siły
    Dlatego uczucia z twej duszy ubyły

    Pociąg wykoleił się i spada na dno
    Gdy uderzy w nicość trafi w sedno
    Tam, gdzie kara już padła
    Milion chwil dla zużytego tła

    Zaraz usłyszysz bite dzwony
    Nadjeżdża król i błyszczy jego korona
    Gdy tu nagle spada czarna wrona
    Jak młot, trafia do przodków grona

    Nie próbuj na siłę
    I nie bierz wszystkiego do siebie
    To tylko głupcy, oni tworzą te zasady
    Zasady jak spadające z nieba kamienie

    Gdy twoje problemy stają się górami
    I masz pragnienie poznania odpowiedzi
    Najpierw spójrz co jest nad nami
    I jak? Nadal twierdzisz, że to wszystko brednie?

    Gdy burza zbiera się wokół ciebie
    Stój tam gdzie jesteś
    A gdy obłoki znów jasne na niebie
    Podziękuj swym szczęśliwym gwiazdom

    Bierz wnioski z życia
    I delektuj się każdym jego kęsem
    Bo gdy skończy się prawo bycia
    Pozostaniesz niespełnionym mięsem

    Nie próbuj na siłę
    I nie bierz wszystkiego do serca
    Leć na skrzydłach dzikiego wiatru
    Aż w końcu skończy się ostatnia strona aktu

    Ktoś mówi, że to test
    Nie, to tylko żałobny manifest
    Manifest dla wszystkich królów
    W bezmyślnym wyścigu szczurów
    Hmm... Talent na forum.
    Wiersz ciekawy - i tak nie wiem czego dotyczy
    Jakiejś błędnej ortografi się nie doszukałem ("bież" mi nie pasuje ale sprzeczać się nie będę).
    Wiem, że tylko Nekro przeczyta tego posta, więc co? Praca udana - trzymasz w miarę przyzwoity poziom. Co więcej? Pisz dalej!
    Pozostałych wierszy nie skomentowałem (czytałem ale sensu komentarza nigdy nie widziałem ) ale też są udane. Doprowadziły mnie do głębokich refleksji - ich kierunek wskarzę gdy go zrozumiem.

    Kolejny fajny wiersz, gratulacje. Nie jest on pesymistyczny, nie ma nic wspólnego z Skamandrytami, Futurystami czy Awangardą Krakowską, która wałkujemy teraz na lekcjach - masz u mnie duży plus . Rymy troche banalne ale za to jest kilkanaście naprawde fajnych urywków tego wiersza, które robią duże wrażenie np:

    Według mnie są to bardzo fajne wiersze i zgadzam się z Sever, co do najlepszej części utworu. Jest naprawdę taki głęboki taki... Ja osobiście daje 10/10 i dlatego że podoba mi się i dlatego ze to jeden z niewielu wierszy na forum. Czekam na kolejne części.
    Zgadzam się z innymi, że piszesz fajne wiersze. Rymy są "zmienne" - raz abab, a raz aabb. Hmm na polskim mam lirykę . Wiersze są refleksyjne:

    oto kolejny wierszyk

    UJEŻDŻAJ DZIKI WIATR

    Smutno jest wokół nas
    Gdyż głupcy ustalają zasady
    Ciągle goni nas czas
    Na to nie ma rady
    Czyżby?

    Ujeżdżaj dziki wiatr
    ( Odrzuć ból i nie myśl negatywnie )

    Ujeżdżaj dziki wiatr
    Nie licz na zwykły fart
    Tylko płyń z biegiem fal

    Zawiąż swoje włosy
    Bo dzisiaj wyruszamy
    Od tych drażniących głosów
    Od tego smutnego losu

    Cóż to za świat wokół nas
    Wszędzie negatywne impulsy
    Czy to odpowiedni czas
    By władzę przejęli głupcy

    Ujeżdżaj dziki wiatr
    ( Żyj życiem na krańcu brzytwy )

    Nie używaj fałszywych kart
    Zdejmij życia ciężar ze swych bark

    Trzymaj się mocno
    Bo dzisiaj odlatujemy
    Tej pięknej nocy
    Świat porzucimy

    Mamy tu dziwaków na lewo
    Głupców zaś na prawo
    Gdy ja jestem małą mewą
    Życie układam na nowo

    Ujeżdżaj dziki wiatr
    ( Nie myśl negatywnie )
    Ujeżdżaj dziki wiatr
    ( Żyj życiem na krańcu brzytwy )
    Ujeżdżaj dziki wiatr
    To nie jest takie niebezpieczne
    - Jak dla mnie –

    To jest piekne, po prostu piekne. Melodyjne, świetnie napisane...Brzmi jak piosenka Boom wszystkie twoje wiersze są spoko, ale ten jest najlepszy. Nie mam słów aby opisać Ci jak mi sie podobał ten wiersz/piosenka.
    Nota 10/10

    Kolejny wiersz - bardzo refleksyjny. Naprawdę masz talent. Bardzo WIELKI talent. Nadal zmienne rymy - temat wiersza to chyba "Żyj, a nie tylko bądź"... Oczywiście mogę się mylić... Język podmiotu lirycznego jest świetny. Nie ma sie do czego przyczepić - po prostu genialne dzieło. Zgadzam się z Sever w 100 %. Tak trzymać BOOM!!

    Wiec:

    Przeczytałem oba wiersze i oba mi się spodobały. Ładnie opowiadają o sposobie na życie i ogólnie bardzo ciekawie i klimatycznie napisane. Nie będę się rozpisywał, bo nie widzę takiej potrzeby. Wystarczy Ci chyba, jeżeli powiem, że bardzo mi się spodobały i mam nadzieję zobaczyć więcej Twoich dzieł w przyszłości .
    Z poważaniem,
    Cisu
    oto dwa nowiuteńkie wiersze

    KRYSZTAŁ

    Ty i ja
    Jesteśmy nierozłączni
    Jak mała mewa
    Wiecznie szczęśliwi

    Jest nam przeznaczone
    Być ze sobą
    Nasze serca oznaczone
    Wieczną miłością

    Nikt nie powie
    Jeszcze nie tym razem
    Całe życie spędzimy razem
    Jak dwoje kochankowie

    Ty i ja
    Na zawsze – Tak –
    Na zawsze
    Mój KRYSZTAŁ...

    POWOLI WPADAM W SZAŁ

    Gdy na zewnątrz temperatura rośnie
    Każdy wie co to może znaczyć
    Tysiąc i jeden różowych żonkili
    Błaga by przede mną zatańczyć – o jejku...

    Czy one starają ci się coś powiedzieć?
    „ Brakuje ci jednej małej śrubki”
    Po prostu jesteś nie w humorze
    „ Tak szczerze to nie masz ładnej ozdóbki”

    No i wreszcie się stało
    Inaczej nie mogło być
    Na mnie wpadło
    Wpadłem w szał – o jejku...

    Jestem jak jedna karta pośród milionów
    Ruszyć się nie mogę
    Czuję się jak bym ważył tonę
    Kiedy serce mówi mi „ w drogę”

    Gdy już wreszcie wyruszam na może
    Nicość na prawo i na lewo
    Ten garnek zaraz wykipi
    „ Nazywam się bananowe drzewo” – O JEJKU....

    No i stało się
    Czy mogłem tego uniknąć?
    Czy ktoś jakąś radę mi dał?
    Wpadłem w szał – no to pięknie...

    Ceruję umysł tylko jedną nitką
    Ten sposób nie jest taki zły
    Prowadzę życie przez stos kocich nut
    A jak ty?

    Pozostało mi jedno życzenie
    By zacerować dziury mego imienia
    Proszę więc o chwilę wytchnienia
    Dlaczego spadają na mnie kamienie?

    No i nadszedł ten moment
    Nikt mnie nie uprzedzał
    Że nadejdzie ta chwila
    Gdy wpadnę w szał – ogromy szał...

    I widzisz co zrobiłeś?

    Naprawdę nie wiedziałem że tak fajne wiersze mogą powstawać tutaj na forum. Jestem mile zaskoczony widząc że można jednak znależć wśród nas ludzi potrafiących pisać tak ładnie.Mam nadzieję że nie będą to twoje ostatnie wiersze na tym forum i że nie zniechęci cię żadna z złych wypowiedzi na ich temat. W niektórych wierszach nie dostrzegam wystarczającej liczby rymów ale to nie psuje całości. Życzę ci powodzenia w pisaniu nowych utworów.
    PoZro
    Oto mój nowy wiersz. opowiada on o życiu... no zgadnijcie kogo. nosi tytuł Drzemka ale mam nadzieje, że przy nim nie uśniecie i zrozumiecie o co w nim chodzi.

    DRZEMKA

    Jest to smutne pożegnanie
    Wczorajszych momentów, które pamiętam
    Ponura ulica, ponure rozstanie
    Wszystko we mgle lecz przypominam sobie

    We mgle dwie osoby
    Na tle pożegnalnej rozmowy
    Lecz jest więcej powodów by śmiać się i płakać
    Gdy jesteś młody i twe życie nie jest aż tak skomplikowane

    To fantastyczna drzemka niedzielnego wieczoru
    Który znudzi cię do końca łez
    To drażniące błagania w kwestii honoru
    By złamać sedno życia tez

    W myślach młodego wieku
    Jest tyle trudności
    Zbyt wiele złości
    By wciąż sięgać szczytu

    Im jaśniej świeci
    Tym lepsze przesłanie
    Im doroślejsze dzieci
    Tym większe wymagania

    Ta niekończąca się senność
    Wciąż przekonuje, by zmarnować swój dobry czas
    Niszczy marzenia bohatera
    Który wciąż tkwi głęboko w nas

    Ktoś zbiera się na naszej ulicy
    Robiąc dziury w chodniku nieprzerwanymi atakami
    Mroczne sny ciemnej piwnicy
    Które cały czas latają gdzieś nad nami

    Resztę czasu poszerzamy horyzonty
    Bardziej w hali dyskotekowej niż szkolnej
    Wciąż żując słodko kilka orzeźwiających gum
    Wciąż patrząc na nocne życie, na światła i zabawę

    Nigdy nie chciałem być tylko sąsiadem
    Zawsze myślałem, że będziemy razem
    To nie jest łatwe dla młodzieńca z miasta
    To wcale nie jest łatwe

    Myślałem dobrze lecz zrobiłem źle
    Zawsze łatwiej patrzeć z krzesła
    Fale alternatyw miażdżą myśli wewnątrz mnie
    Mam smażone jajka na śniadanie – zdaje się

    Będzie też i Clint Eastwood
    Sprawdź koniecznie w telewizji
    Zbędny to życia trud
    Kto jeszcze myślał pozytywnie o tej wizji?

    Powiedziałeś mi ostatnio, że nigdy nie napiszesz takiego opowiadania jak ja. A ja ci powiem to: nikt nie pisze takich wierszy jak ty. Są wspaniałe, każdy kolejny utwór jest w jakimś stopniu inny. Piszesz swiom własnym unikatowym stylem, który bardzo mi sie posoba.

    Oto kolejny wierszyk o czymś czego dzisiaj brak.

    JEDNA WIZJA

    Wielka wojna
    W wielkim świecie
    Ludność niespokojna
    Wojny spragniona

    Podczas gdy nie wiedzą że
    Jeden Bóg
    Jedna misja
    Jedna wizja

    Wizja bez podziału
    Na białych i czarnych
    Na grubych i chudych
    Na świetnych i marnych

    Bez dokładnej odpowiedzi
    Na sens bycia
    Bez ścisłej lokacji
    W trudach i szczęściach życia

    Jeden złoty środek
    Jedno dobre rozwiązanie
    Nie ważna jest nienawiść
    Ważne jest kochanie

    Jeden błysk
    Jedno oczyszczenie
    Na koniec życia
    Ostateczne rozgrzeszenie

    Teraz śni mi się jedność
    Unia, wspólnota, radość
    To co najwspanialsze
    To co najdalsze

    Trzeba po to tylko sięgnąć
    Problem w tym czy można dosięgnąć
    Tej oddalonej mgły
    Tej odrzuconej iskry

    Ludzie zapominają
    O tym co było
    O naszej przeszłości
    Której wielu się chełpiło

    Teraz nic już nie zostało
    Po tej dawnej misji
    Bo zło już wygrało
    I nie widać już naszej wizji

    Tym razem w wierszu widać zastosowanie oniryzmu, który pojawiała się w utworach poetów Młodej Polski. Tematyka jest ciekawa, podobnie jak wiersze Sworda maja to coś w sobie. Podmiot liryczny teski do czegoś, czuje smutek, bo to cos utracił. Przynajmniej ja to tak odbieram.
    Nota 9/10
    Kolejny wiersz, tym razem dedykowany pewnej osobie... nie podam nicku ale ta osoba wie, że to o niej...

    ZWYCZAJNY ATAK SERCA

    Ma miłość bez granic
    Teraz stacza na dno
    Piłuje mocno me serce
    Gdy jesteśmy osobno

    Czuję jak odchodzisz
    Mknie twój zapach
    Czuję jak odpływasz
    Iskrzy twój oddech

    Sam nie jestem, o nie
    Biegnie za tobą nie jeden
    Lecz ty tego nie widzisz
    Może wolisz nie zobaczyć

    Jak Czarna Królowa
    Władzę nada nami posiadasz
    I podpalasz nas od nowa
    Tym co zawsze masz –

    Mkniesz przez las
    Ujeżdżasz dziki wiatr
    Magia wokół nas
    Gdy patrzymy na ciebie

    Falują twe włosy
    Błyszczą twe oczy
    Trąbią na alarm
    Nasze serca

    Cóż to?
    Czyżbyś wreszcie nas dostrzegła?
    I wpadła w powolny szał
    Łoł! Cóż za piekielny strzał – prosto w serce

    Wraz ze swą wierną prawą ręką*
    Niszczysz marzenia
    Te które pragnęliśmy spełnić
    Lecz rzecz to nie do zrobienia

    Przedzierasz się przez tłumy i wiwaty
    Jakie śle ci dzisiejszy świat
    Twoje miny i gesty
    Świadczą, że to zły znak na atak serca

    Zwyczajne to zdarzenie gdy ktoś spojrzy na ciebie
    Gdy zobaczy twe oblicze
    Gdy jak ręką na niebie
    Dotknie i sięgnie po wieczne szczęście

    Skradasz się by nikt cię nie dostrzegł
    Czołgasz by nikt nie zobaczył
    Jednak ktoś już cię wyczuł
    I czeka aż zobaczy

    Cóż masz począć?
    Gdy świat wokół tylko na ciebie czeka
    Chociaż tym posiadasz duszę zwykłego człowieka
    To jednak jak ktoś zaczął to nie może skończyć

    Zwyczajnie oszołomiony
    Zwyczajny zdumiony
    Zwyczajnie zarumieniony
    Zwyczajny atak serca
    Ehh Boom poweim jedno żałuje że twoje wiersze nie są gorsze bo może wtedy znalazłbym odpowiednie dla wyrażenia ich słowa.Potrafisz doskonale "wpakować" w utwór wszystkie dręczące cię myśli.Bardziej jednak obecnie podoba mi sie poprzedni wiersz któego interpretacji spróbowałem dokonać.W pierwszej części opisałeś wizje świata idealnego bez konfliktów etnicznych,religijnych.W wierszu przekazem autora jest znalezienie złotego środka odnoszącego się do życia.Wizja ta zdaje się być snem lecz jednocześnie rzeczą możliwą do osiągnięcia.lecz zawarte są tu również wątpliwości podmiotu lirycznego co do możliwości uchwycenia tej idealnej wizji świata.
    Pozwolisz Boom że interpretacji powyższego wiersza dokonam w późniejszym czasi epoprzez edytowanie tego posta.
    Wiersz przypomina wyznanie miłosne. Obiekt westchnień podmiotu lirycznego zdaje sie nie zwracać na niego uwagi, a on teskni do jej obecności, wzroku, głosu itp. Wzorowałeś się na bohaterze romantycznym? Wiele na to wskazuje. Bohater liryczny wiersza jest samotny, z ukrycia wielbi swoja muze, ale nie ma zbytniej odwagi okazać jej co do niej czuje. Bohaterka (osoba, do której owy wiersz jest skierowany) zdaje się nie zwracać na nic uwagi, żyje własnym życiem.

    Oto kolejne wierszyki. Pierwszy jest drugą po ostatnim dedykacją do pwenej osoby z foro. A dwa inne to sami siędomyślcie

    Mały Kotek

    Jak mały kotek chowasz się
    A ja jak głupi szukam cię
    Skryć się gdzieś musisz
    Małyś ty kotku, małyś

    Cicho siedzisz
    Nawet myszy nie odwiedzisz
    Z miejsca się nie ruszysz
    Skromnyś ty kotku, skromnyś

    Nie odzywasz się
    Przez co w zakłopotanie wprowadzasz mnie
    Nisko twa głowa
    Smutnyś ty kotku, smutnyś

    Rozchmurz się i bądź szczęśliwa
    W końcu dziś są twoje urodziny
    I bądź uśmiechnięta po tych słowach
    „ Jesteś oczkiem w naszych głowach”

    Meow, meow, meow
    Miaucz ile sił
    Tyle radości ile pan Bóg ci dał
    Wyrzuć z siebie i podziel się, by uśmiech wciąż tu gościł

    Bal Marzycieli

    Zwykłem być twym skarbem
    Twą dumą i radością
    Zwykłeś nieść mi radość
    Tak jak białe anioły niosą

    Teraz jednak smutek mnie ogarnia
    Bo znalazłaś kogoś innego
    Ta klątwa niespełnienia
    Nienawidzę tego –

    Cóż mam począć?
    Którą pójść drogą?
    Bo jeśli nie mogę cię mieć kiedy żyję
    Pójdę spać, śniąc że jestem z tobą

    Zabierzcie mnie, zabierzcie
    Zabierzcie na bal marzycieli
    Bym mógł odrzucić ból
    Bym mógł zapomnieć

    Nie będę musiał się martwić
    Czy ona znów mnie pokocha
    Wystarczy, że mnie zobaczy
    I nade mną znów słoneczna pogoda

    Zmień me życie na wartościowsze
    Tym pięknym uśmiechem
    Albo zniszcz mnie tym trójwyrazowym
    Pożegnalnym szeptem

    Błagam zabierzcie mnie, zabierzcie
    Na ten bal marzycieli
    Ale pamiętajcie
    Nie budźcie mnie, chcę śnić na wieki

    Zabierzcie mnie i trzymajcie
    Bo tak jak powiedziałem
    Będę śnić o ukochanej a balu marzycieli
    - Spotkam się na balu marzycieli -
    Ooh...

    INSYNUACJA

    Podczas gdy słońce świeci na niebie
    W życiu tylko kurz
    Podczas gdy fale przybywają z mórz
    I spotykają ziemię

    Podczas gdy jest dziki wiatr
    Lśniące gwiazdy wraz z tęczą
    Dopóty, dopóki góry problemów
    Będą rzeczami, które nas męczą

    Lecz będziemy próbować
    Przez ból i cierpienie
    Drąc tą grubą granicę
    Aż ten piękny niegdyś świat odzyska swe dobre mienie

    Podczas gdy żyjemy według planu
    Koranu czy Biblii
    Podczas gdy wciąż nie przekraczamy
    Granicy, która nas dzieli

    Podczas gdy nasze życie dyktowane
    Tradycjom, przesądami, fałszywym religiom
    Przez kłamstwa
    I wciąż i wciąż

    Lecz będziemy trwać dalej
    Przez smutek i hałas
    Drąc tą drażniącą linię
    Aż szczęście odrodzi się w nas lub aż się skończy czas

    Przez samotność
    Przez zło reakcji
    Lecz nie stawiaj oporu
    Mej INSYNUACJI...

    Możesz być kimkolwiek tylko chcesz
    Musisz tylko głęboko w to wierzyć i wyobrazić sobie
    Zmieniając się w to
    Kim zawsze chciałeś być

    Bądź wolny od tempa
    Podpisz kapitulację swego ego
    Bądź wolny, bądź wolny
    Od siebie samego

    Jeśli jest jakiś Bóg
    Albo inny rodzaj sprawiedliwość nad niebem
    Jeśli jest jakiś powód
    By żyć lub umierać

    Jeśli jest jakaś odpowiedź na wszystkie pytania
    Które pragniemy zadać
    Wysuńże się, zniszcz nasze obawy
    I pokaż co umiesz

    Tak, będziemy próbować
    Przez łzy i niepamięć
    Łamiąc postawiony mur
    Który ktoś odważył się postawić

    Wciąż będziemy próbować
    Wciąż zagłębiając się w depresji
    Lecz czymkolwiek będziemy
    -Będziemy –

    Cały czas się staraj
    I nigdy się nie poddawaj
    Cały czas próbuj
    Do końca świata...

    Cóż, nie skomentwałam poprzednich wierszy, więc teraz nadrobię zaleglości - pierwszy wierszyk jest bardzo "miły" (nie wiem jak to określić), z myślą pozytywną - fajnie sie czyta. Ciekawe dla kogo napisany ... Drugi jest również bardzo dobry - co tu dużo mówić - tęskonta...? (mamy akurat lirykę na PL); 3 - hmm jesteś romantykiem? Wspaniałe wiersze. Nie podaję oceny - wiadoma jest - normalnie Mickiewicz z Ciebie - nie wiem, co pisać, bo tylko będę powtarzać innych...Pozdrawiam i czekam na kolejne dzieło .
    Przeczytałem wszystkie zaległe wiersze i powiem, że bardzo mi się spodobały . U mnie jest to o tyle dziwne, że ogólnie nie lubię wierszy "Mateusz, tobie żaden wiersz się nie podoba" - słowa mojej nauczycielki od polaka, ale wiem, że po prostu trzeba naprawdę czegoś, żeby mi się wiersz spodobał i tutaj to coś jest . Każdy wiersz ma przesłanie, z którego można wyciągnąć wiele wniosków i można się zastanawiać nad ich sensem, bo wiersz można interpretować na wiele sposobów . Tak czy siak mam nadzieję przeczytać więcej Twoich wierszów w przyszłości . Oceny nie daję, bo moim zdaniem niepotrzebna .
    Fajne te wiersze, wszystkie trzy. Nie będe osobno ich interpretować, bo po co. Po prostu geniusz, Nekro. Piszesz świetne wiersze, każdy ci to powie, nie tylko ja. Przypadł mi do gustu ten wierszyk o kotku Lubie czytać twoje dzieła tak samo jak Sworda. Tak trzymaj.
    Nota 9/10

    Oto dwa nowe wiersze. Pierwszy opowiada o uczuciach a drugi jest dedykowany to my LOVE. Mam nadzieje,żę fajne.

    NOC JUŻ ZAPADŁA

    Gdy byłem młody poznałem prawdę
    I czułem jak me słońce pęka
    Ona już odeszła
    To dla mnie męka

    Oślepiając, trzymając świat
    - Od środka -
    Całe życie szare dla mnie
    Lecz nikt nie widzi

    Ooh noc już zapada
    Tak bardzo się boję, że stracę swą drogę
    Ooh może to taka zasada
    Ooo mrok poleruje trwogę

    Raz mogłem się śmiać
    Raz mogłem trochę szczęścia dać
    Niegdyś było we mnie dobro
    Lecz teraz głęboko na dno

    Białe i czarne
    I chodź bardzo wyraźnie
    Te życie marne
    To jednak trwam

    Koloruję kolorowankę
    Tą zardzewiałą plamkę na mym słońcu
    Przyblakłym i szarym
    Wyczerpanym i starym

    Staram się trzymać
    Mój świat od środka
    Lecz muszę skłamać
    Mówiąc, że ta chwila natchnienia jest słodka

    Ooh noc już zapada
    Nie gaście światła bo tak bardzo się boję
    Ooh noc już zapada
    Ooo i znów jest ciemno
    I znów jest ciemno
    I znów jest...

    BIAŁA KRÓLOWA II

    Tak szczęśliwe jej oczy
    Uśmiechnięte błękitne oczy
    Tak radosne jej oczy
    Kiedy się rozpoczęło

    W bezchmurną noc
    Oświetlani światłem szczęścia
    Siedzieliśmy obok siebie
    Trzymając się za ręce

    W tym miłosnym kole
    Trwaliśmy w bezruchu
    Wpatrzeni w gwiazdy
    Na magiczne pole z pocałunkiem na czole
    Gdy wychodzisz gwiazdy się chowają
    Gdy robisz krok liście spadają
    Wszystko wstydzi się pokazać obok ciebie
    Gdyż jesteś pięknym aniołem na niebie

    „Matko starej wierzby
    Której ważę się wymawiać imię
    Fiołku z doliny, któryś sercem wszystkich roślin
    Pobłogosławcie mnie, na wieki wieków, amen

    Wpadłem w trwogę
    Gdyż wysuszyć łez nie mogę
    Odeszłaś, straciłem cię
    Nie, to koniec

    Już dalej iść nie mogę
    Trzymać nogą za nogę
    Czas nieubłaganie fruwa
    A w mym słońcu wielka dziura

    Biała Królowo kocham cię
    Ty jednak odeszłaś
    Miłości mojego życia
    W mych myślach jednak pozostałaś

    Matko miłości
    Bogini szczęścia dawania
    Siostro radości
    Mistrzyni rozstania

    Cały czas mam cię przed oczyma
    Wciąż cię kocham i pragnę
    „ Fiołku z doliny odpowiedz mi proszę
    Czy ja za to winę ponoszę?
    Czy ona mnie jeszcze pamięta
    Te piękne chwile niczym świetna puenta
    Niech ktoś mi odpowie czy pomyślała o mnie chociaż raz
    Ten jedyny mi wystarcza
    Gdyż nic więcej nie potrzebuje
    Tylko twej miłości jak rycerska tarcza”

    Mówię do siebie
    Jak było, co widziałeś
    Pod jej oknem stałem aż zaświta
    Kiedyś to szczęście miałeś
    Teraz samotność cię wita

    Oh Biała Królowo tak pełne bólu było me słońce podczas rozstania
    A usta tak suche, że nie mogły wymówić słowa
    Czy nie liczy się już sakrament powitania?
    Tylko odejście, pożegnanie, których droga jest dla mnie nowa
    Za nowa, bo nie mogę się odnaleźć
    Może gdybym się wtedy odezwał coś mógłbym jeszcze znaleźć

    Moja bogini czy nie widzisz jak tęsknię
    Me słowa są spóźnione
    A ja wciąż na ciebie czekam
    Na wieczność która nastanie

    Droga ukochana żegnaj
    Me oczy pełne łez
    Dołujący jest ten koniec
    Lecz wciąż mażę o początku

    DALEKO STĄD

    Możecie wierzyć w raj
    Nie będę się kłócił
    Lecz na każdą gwiazdę na niebie
    Jest smutna, strudzona dusza

    Trzeba wstać z dobrym nastrojem
    I patrzyć na księżyc cały dzień
    Przez spadającą gwiazdę łzę uronisz
    I twe zmartwienia znikną wnet

    Lecz czy ktoś tak jeszcze postępuje
    I wciąż próbuje
    Podczas gdy w niebie na każdą modlitwę
    Przypada mało ludzi stosujących ta gonitwę

    Czy zostawiliśmy swoją drogę?
    Czy jeszcze długa przed nami?
    Któż to wie, któż to wie gdzie światło dnia nas znajdzie
    - Szukaj tego dnia –

    Mój drogi przyjacielu kochamy cię
    A wydaje się, że jesteś taki samotny
    W końcu tyle gwiazd nad tobą
    I uśmiechają się nad twoim domem

    Szybko włóż swe serce do walizki
    Pozwól by nowe dziecko zagrało
    Wiemy, że stary dom pozostanie ci bliski
    „ Odchodzę stąd, daleko stąd”

    Czy zostawiliśmy swoją drogę?
    Czy jeszcze długa przed nami?
    Pozwól by kierował tobą los
    A żyć będziesz miłością, na wieki

    PRZEBOJOWIEC ( Mordercza Kołysanka )
    ( Dedykowane Glifionowi )

    Zwą mnie przebojowcem – więc strzeżcie się
    Krwistym odrzutowcem – więc bójcie też
    Nie próbujcie uciekać i się chować
    I tak was znajdę

    Przebojowiec – oj, nie płaczcie
    Jestem tylko twardzielem i zaraz was spalę
    Spluwa w mojej kieszeni – lecz jest jedno „ale”
    Zabiję was nim zabawa się zacznie

    Zwą mnie łowcą głów
    - Zabiłem znów -
    Zero litości, stosuję zasadę
    Cukierek albo psikus

    Misiu, misiu, misiu jestem przebojowiec – PRZEBOJOWIEC
    Problemy z głupcami, problemy z idiotami
    Nic się nie martwcie zaraz skończę
    Z tymi panienkami

    Krew – to coś mnie kręci
    Zaraz wykonam swój ostateczny taniec śmierci
    Pożałują, że się urodzili
    I, że nam piękny spokój zakłócili

    „Kochaj mnie przebojowcu i nie bądź taki okrutny
    Kochaj mnie, kochaj wesoły”
    „Cóż mam poradzić?
    Skoro chodzę do zabójców szkoły”

    Przebojowiec – czy jesteście gotowi na żądło?
    Leci prosto z ula
    Uderzy w środek godła
    Przebojowiec- „weźmy go na króla
    Nie mam juz słów aby chwalic twoje dzieła. Kazdy kolejny wiersz jest lepszy, tematyka różnorodna, bogaty jezyk...Piszesz raz o miłości, raz o samotności, tęsknocie itp. I to mi się podoba w twojej twurczości. Nie jestes monotematyczny.
    Nota 9/10

    PS Ten wiersz o Glifionie był niezły
    Oto dwa nowe wiersze.

    ODPŁYŃ SŁODKA SIOSTRO
    ( Dedykowane mojej siostrze )

    Znów jesteś smutna i obrażona
    Czy naprawdę odczuwasz ból?
    Czy tylko udajesz?
    Że twa duma urażona

    Siedzisz sama, nie chcesz się bawić
    Oddalona od rodziny
    Twa mina mówi wszystko
    Oczekujesz ostatniej godziny

    Więc odpłyń daleko słodka siostro
    Przez marzeń morze
    Być może znajdziesz kogoś
    Kto pokocha cię tak jak ja

    Nie wiem jak tam jest
    Na drugim końcu brzegu
    Możliwe, że bólu nie ma
    Nigdy jednak się nie dowiem

    Więc wybacz mi
    Me serce robi ze mnie głupca
    Pragnę wyłącznie twego szczęścia
    Choć i to mnie nie broni

    Nie raz sprzeczałem się z tobą
    Nie chciałem nigdy źle
    Liczę na twój uśmiech
    Więc nie obrażaj się na mnie

    Tylko odpłyń słodka siostro
    Żegluj w swych marzeniach
    I choć odchodzisz na zawsze
    Pozostaniesz w mych wspomnieniach

    Jak cienkie iskry zapalają się w sercu
    Tak i nadejdzie rumianek
    Osiądzie na dziedzińcu
    Na miłości ganek

    Drugi weselszy

    PRZYBRZEŻNE MIŁOSTKI

    Ach, przy brzegu
    Zawsze kiedy spacerujemy
    Czuję twój oddech
    Jakby kolejne serce ustało w szeregu

    Proszę cię „ Zostań moją Julią”
    Mówisz, że być mogła lecz nie możesz
    Kocham cię do szaleństwa
    Więc dla ciebie padnę na kolana i wyrzeknę się męstwa

    Jakże tu romantycznie!
    Jeszcze jeden taniec poproszę!
    Fantastycznie, c’est la vie mesdames et messieurs
    W końcu udało mi się przekonać, że jestem godzien
    - Dzisiaj to w modzie -

    Fale szumią, muzyka gra
    Błyszczą gwiazdy, raduje się dusza
    Tańczy niebo, skacze piasek
    Niedzisiejszy to dodatek

    Jasna piana, wyłania się miłość
    Toż to nieścisłość
    Jak Afrodyta z oceanu się wymyka
    Tak też i wszystko znika

    Czuję się jakbym tańczył na deszczu
    Mam do tego szósty zmysł
    „Po prostu tańcz, chłopcze”
    „Ależ dziadku kapitalna myśl!”

    Pod światłem księżyca
    Będziemy płynąć przez morze
    Wspominając każą chwilę
    „Ja się nie mylę”

    W tym czas
    „ Błagam cię zostań mą Walentyną”
    Mówisz, że najpierw musisz spytać tatusia
    Będę twą podporą
    W objęciach miłość – tak mawiała mamusia

    Przybrzeżne miłostki – jakież to słodziutkie
    Przybrzeżne miłostki – kochaniutki...
    Przybrzeżne miłostki – dajże buziaka!

    Nie oceniłem twoich wierszy od bardzo dawna a szkoda, bo napisałeś naprawdę wspaniałe wiersze i nie ma się do niczego przyczepić, bo są wspaniale napisane. Podoba mi się ich różnorodność no i od czasu do czasu jakiś rym w nich też się znajdzie.

    W sumie, co tu mówić. Bardzo dobre wiersze no i ocena 9.5/10.

    Powodzenia w pisaniu kolejnych wierszy.

    Oto dwa nwowe wiersze.

    ŚPIĄC NA CHODNIKU
    ( Dedykowane pewnemu biedakowi )

    Raz, dwa, trzy, cztery...

    Jestem nikim, tylko bezdomnym
    Moja trąbka to jedyna chluba
    Gram na niej, odkąd pamiętam
    Ale kogo to obchodzi?

    Żyję w nędzy od wielu lat
    Nie bardzo się jednak przejmuję
    Tyle przykrości spadło na mój bark
    Lecz w przeszłości się nie zapamiętuje

    Śpię tylko na chodniku
    I turlam się po drodze
    Być może ogarnie mnie głód
    Lecz na pewno nie wrócę do domu

    Więc pewnego razu zobaczyłem limuzynę
    A w niej największą gębę po tej stronie slumsów
    Wyglądał jak Nikita Chruszczov
    Nawet gorzej, jak jeden z Adamsów

    Mówił „Chłopcze, czy podpiszesz ten skrawek papieru?”
    „Co ty gadasz?”
    „Czy podpiszesz?”
    „Na pewno chodzi ci o mnie?”

    Śpię na chodniku
    Wałęsam się po osiedlach
    Być może ogarnie mnie głód
    Lecz na pewno nie wrócę do domu

    Powiem co się stało....

    Zabrali mnie do dźwiękoszczelnego pomieszczenia
    „ Zatrąbże, o tutaj”
    Więc dmuchnąłem w rurę, ile tylko miałem tchnienia
    I witaj nowy kontakcie

    Byłem sławą znaną na wszystkich kontynentach
    Nikt nie szczędził na komplementach
    Po prostu grałem dla widowni
    A wszyscy słuchali

    Paziowie myli mi gablotę
    A sponsorzy wypisywali kwotę
    Niczego mi nie brakowało
    Więc pomyślelibyście, że byłem szczęśliwym człowiekiem

    Spałem jak książę
    Nie tykając ulicy
    Nie zaznałem głodu
    I nie chciałem wracać do domu

    W końcu każdy musi się trochę zabawić.....

    A teraz mi mówią, że nie jestem już taki popularny
    I, że zemnie zwykła noga
    Więc powiedziałem im, że mogą sobie wsadzić ten żart kulturalny
    - Pozostałem tylko ja i droga -

    Śpię na chodniku
    I żebrzę na ulicy
    Na pewno dopadnie mnie głód
    Lecz na pewno nie wrócę do domu

    Oh tak...
    ( Haha )

    KTÓREGOŚ DNIA JEDNEGO DNIA

    Nigdy nie słyszeliście mego głosu
    Hałas był zbyt wielki
    Lecz teraz sądzę, że mnie słyszycie
    I szept wszelki

    Żadna z gwiazd nie oświetli nam drogi
    Nikt nie wyciągnie ręki
    O w obłokach ciemności i strachu
    Lecz któregoś dnia jednego dnia...

    Smutne jak kartki się przewracają
    Zabawne jak nas trzymają
    Wspomnienia z młodości
    Te najpiękniejsze chwile życia

    Zamglony zamek już czeka
    Na swą Królową
    Miejsce te szare i ubogie
    Ogarnięte ścisłą trwogą

    Dziś chmury nad nami
    Wszystko jest szare
    Czyżyk na krawędzi
    Lecz któregoś dnia jednego dnia...

    Gdy byliśmy jednością
    Gdy pielęgnowała nas miłość
    Razem szliśmy blisko na spotkanie
    Reszta niech pozostanie milczeniem

    Więc chmury wciąż nad nami
    Ścieżka wiodąca do promu
    Lecz któregoś dnia jednego dnia...
    Powrócimy do domu

    Hej! Przeczytałem wszystkie wiersze i, jeśli to twoje dzieło, czapki z głów. Rymy są dobrze dobrane i widać, że masz talent do pisania wierszy. Najbardziej podoba mi się "Marsz czarnej królowej". Wszystkie wiersze są głębokie i pisane (chyba ) z serca. Pozdro.
    Oto dwa nowe

    RODZAJ MAGII

    Szczypta wolności
    Posypka uśmiechu
    Bez złości
    W beztroskim oddechu

    Jak jeden krzyk, przez sen milionów
    Przez ich dusze, przez marzenia
    Wystawić sobie cel
    I trafić w sam środek

    Jedno małe okno, wskazujące drogę
    Tylko wyjątkowy człowiek, może je dojrzeć
    I nie oślepnąć przez trudy
    Spojrzeć i widzieć

    Ten dzwon, który bije w twojej głowie
    To nic tylko pragnienie, by przejść przez wrota czasu
    Księżyc już w nowiu
    Szybko, nie ma czasu i atłasu

    Ta chwila zamienia się w wieczność
    A więc w końcu zaświtało
    I przywitało nas życie
    Czy to jest rodzaj magii?

    Może być tylko jedna
    Ta wściekłość, która niszczy
    I towarzyszy nam od początku świata
    - Wkrótce upadnie -

    Ten płomyczek, który tli się w wielkim piecu
    To jedno słowo znanych nam melancholii
    By żyć, by trwać, by pokonać czas
    Śnić w licznej harmonii

    Nagła, niezapowiedziana zmiana na lepsze
    Rewolucja serc, której nikt nie odeprze
    Czy to jest rodzaj magii?
    No powiedzcie...

    Sięgnijcie do schowka po różdżkę
    Muśnijcie nią cząstkę myśli
    I świat, który widzieliście skończył się
    - To jest rodzaj magii -

    Nienawiść – odpłynie
    Trochę uśmiechu – dla wszystkich
    Dzięki miłości, dzięki przyjaźni, jesteście z nami
    Dzięki magii

    KTO CHCE ŻYĆ WIECZNIE

    Czas już się skończył
    Miejsca brak
    Skończył się urok
    Pojawił się mrok

    Czymże jest ta chwila
    Która buduje nasze sny
    Które wciąż nieosiągalne
    Nie przeznaczone dla nas

    Kto twierdzi, że czas to wszystko
    Każdy z nas nie może tego odkryć
    Osiągalne to dla nieśmiertelnych
    A co dopiero zdobyć

    Koniec z życiem na papierze
    Nawet klaun wie co bierze
    To co masz w garści
    Najistotniejsze jest

    Kto chce żyć wiecznie
    Kto chce żyć na wieki.....?

    Nie ma już nadziei
    Wszystko było już dawno napisane
    Ten świat jedną słodką ma chwilę
    Nie pisaną dla nas

    Kto ośmiela się mówić, że kocha na wieki
    Kto twierdzi, że śmierć nie rozdzieli
    Okrutny to moment
    Gdy miłość musi umrzeć

    A ja dotykam twe łzy moimi
    A ja muskam twe ślady ustami
    A ja gładzę twe blizny moimi
    A ja głaszczę twój ból rękami

    I tak możemy żyć na wieki
    I tak możemy się kochać na wieki
    Na wieki – Nie tylko dzisiaj –
    Zawsze na wieki

    A więc kto chce żyć wiecznie?

    Piękne wiersze. Naprawdę bardzo dobre.
    Te dwa utwory naprawdę mnie zainteresowały. Mają w sobie to "coś" : jakąś mistykę.
    Rymów nie ma, ale to mi wcale nie przeszkadza. Sa refleksyjne, skłaniają do przemyśleń i są napisane naprawdę poetyckim językiem.
    Bardzo się cieszę, że kolejny wielki poeta objawił nam się na forum gup.
    Daję 10/10, i koniecznie napisz następne utwory.

    Ulubiony fragment:

    Kolejne dwa wiersze i znów są bardzo dobre. Podoba mi się ich tematyka, bo nie banalna i taka jak napisał Jay_Kay "mistyczna". Nie ma się, do czego przyczepić, chociaż ktoś, kto się zna na wierszach lepiej ode mnie to pewnie by coś wytknął, ale mi się podobają. Ja tam rymy widzę w np tym kawałku:

    "Nagła, niezapowiedziana zmiana na lepsze
    Rewolucja serc, której nikt nie odeprze"

    Ogólnie ocena to, 10/10 chociaż chyba raczej nie potrzeba ocen do takich dobrych wierszy. Ulubiony fragment to ten:

    "Koniec z życiem na papierze
    Nawet klaun wie, co bierze
    To, co masz w garści
    Najistotniejsze jest"

    Pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu. ( Coś często to pisze )

    Pozwólcie iż również napisze coś co można by ozwać terminem wiersza..aczkolwiek bardziej pasuje mi...porównanie:

    Egzystencja ludzka jest niczym pnącze oplątujące się coraz mocniej wokoło swego celu. A gdy pewnego dnia pierwsza łodyga zaschnie będzie to znak, wtem nie zamartwiaj się nazbyt. Innego czasu pnącze zaschnie całkiem-koniec egzystecji. Pragnienia zniknął...okażą się jedynie bezsensowną ideologią.

    Jest dośc krótki jednakże ma przesłanie...starajcie się domyślić...wydaje mi się iż nie trzeba władać potężnym inteletkem by to "rozszyfromwac"
    Dwa nowe wierszyki. Mam nadzieję, że się spodobają

    ZBYT DUŻO MIŁOŚCI CIĘ ZABIJE

    Jestem tylko cząstką człowieka
    Jakim zwykle byłem
    Zbyt wiele cierpienia lało się na mą głowę
    I wypalało we mnie ducha

    Daleko mam do domu
    Bez przyjaznej duszy
    Niestety, powiedzieć to nikomu
    Podczas gdy miłość prószy

    Zbyt wiele miłości cię zabije
    Jeśli nie wiesz co z nią zrobić
    To granica między rozkoszą
    A bólem jaki zostawiasz za sobą

    Kroczysz w kierunku zagłady
    Gdyż nigdy nie myślałeś, że
    Zbyt wiele miłości cię zabije
    W najgorszych koszmarach

    Jestem tylko cieniem uśmiechu
    Jakim zwykle błyszczałem
    Zwykłem przynosić blask
    Lecz teraz pozostał tylko marny grymas tego co posiadałem

    I wydaje się, że nie ma z tego wyjścia
    Przepaść nie posiada dna
    Koniec z ostatecznym końcem się wiąże
    Przenigdy nie nadążę

    Nikt nie wie jak to jest być w mych butach
    Czy nie widzisz, że niemożliwe jest wybierać?
    Nie ma sensu dalej tego ciągnąć
    Cokolwiek zrobię ma ono swój słaby punkt w tobie

    Zbyt wiele miłości cię zabiję
    Jeśli nie umiesz wybierać we wszystkim
    Jeśli wstręt tobą zawładnie
    Będziesz wrzeszczał, płakał, turlał się

    Ten ból zrobi z ciebie szaleńca
    Gdyż jesteś ofiarą swej zbrodni
    Zbyt wiele miłości cię zabije
    Przez te wszystkie lata

    Tak! Zbyt wiele miłości cię zabiję
    Jeśli zrobisz ze swego życia durnia
    Zbyt wiele miłości cię zabiję
    Jeśli przyjdziesz i nie wiesz o co chodzi

    W całym twym życiu
    Trzymaj swą duszę, nie pozwól jej odlecieć
    Gdyż zbyt wiele miłości cię zabiję!
    Na szarym końcu...

    ( NIE MOGĘ Z TOBĄ ŻYĆ ) LECZ NIE MOGĘ ŻYĆ BEZ CIEBIE

    Nie mogę z tobą żyć
    Lecz nie mogą żyć bez ciebie
    Nie możesz już ze mną być
    Lecz przestanę trwać gdy odejdziesz
    Nie wiem co się ze mną dzieje
    Wiem tylko tyle, że przy tobie wariuję

    To dla mnie trudna chwila
    Gdyż kroczę po cienkiej linie
    Między nadzieją a desperacją
    - Mówisz, że się nie interesuję –

    Jednak za mną daleka droga
    Między teraz a cierpieniem
    Kiedyś starałem się łapać marzenie
    Lecz wiedziałem, że nic z tego nie wyjdzie

    Miłość mówi mi „kochaj dalej”
    Lecz rozsądek mówi by wszystko odrzucić
    Z tulipana staje się bykiem
    Nie przestaniemy się kłócić

    Nie mogę z tobą żyć
    Lecz nie mogę żyć bez ciebie
    Jeśli zostaniesz przestanę oddychać
    Lecz bez ciebie jak bez słońca
    Nie wiem gdzie się znajdujemy
    Wiem tylko tyle, że przy tobie bzikuję

    Trafiłem w złe miejsce
    Ty też tam byłaś
    Nie było ucieczki
    Najwyraźniej nastąpiła jakaś pomyłka...

    Wynik zero do pięciu
    Przeszliśmy przez zamknięte drzwi
    I porażka to nasze zwycięstwo
    Choć mogło być inaczej

    Miłość mówi mi „kochaj dalej”
    Lecz rozsądek mówi, że serce skamieniało
    Złość wypełza z mej powłoki
    Pasja woła o więcej

    Nie mogę z tobą żyć, nie mogę z tobą żyć
    Po prostu nie mogę żyć, nie mogę żyć
    Nie mogę, nie mogę z tobą żyć
    Jednak nigdy cię nie opuszczę

    Nie mogę z tobą żyć!
    Lecz nie mogę żyć bez ciebie!
    Przez szaleństwo i wszystko co jest nad
    Nadal mamy siebie nawzajem – na miliony lat

    Nerromanta BooM ty naprawde masz talent i trudno ocenić twoje prace ponieważ z wiersza na wiersz są coraz lepsze, najbardziej spodobał mi się "ZBYT DUŻO MIŁOŚCI CIĘ ZABIJE", ale "KTÓREGOŚ DNIA JEDNEGO DNIA" był lepszy (moim
    zdaniem).

    Powinieneś pisać dużo takich wierszy, miło sie robi jak je czytam.

    Ty naprawdę masz talent.

    Pozdro.
    Oto kolejny wiersz, nawiązujący do moich pierwszych

    BAŚNIOWY KRÓL ( LEGENDA )

    W krainie, gdzie rodzą się konie z sokolimi skrzydłami
    Gdzie pszczoły straciły żądła
    Wszyscy śpiewają
    - Na wieczność -

    Opium lwa podąża za jeleniem
    Rzeki zrobione z wina, tak przejrzyste
    Wszyscy śpiewają
    - Przez wieki -

    Smoki przeszywają powietrze niczym wróble
    A jagnięta kończą się tam gdzie śmiałość
    Wszyscy śpiewają
    I wciąż i wciąż i wciąż i wciąż

    Mój baśniowy król widzi rzeczy
    Włada powietrzem i zmienia fale
    Które nie są ni dla mnie, ni dla nikogo
    Jest strażnikiem wiatrów

    „Mój pan, mój władca
    Zawsze podążam jego śladem
    Zawsze obserwuję jego cień
    Nigdy nie ważyłem mu zaprzeczyć słowa
    Zawsze pochylona ma głowa, na wszystko gotowa
    Na każdy rozkaz, na każde kiwnięcie palcem
    Na każde smutne spojrzenie na skarb u podnóża
    Dzielną jego zbroją
    Walczę o każde źdźbło powietrza
    By pozwolić mu oddychać”

    Wtem brutalnie przychodzi nocą człowiek
    By biec jak złodziej, by zabić jak nóż
    By odebrać klejnoty z magicznej dłoni
    By obalić w ruinę obiecaną ziemię

    Padł na ziemię, upadł z tronu
    Mój wielki władca odszedł do domu
    Mleko z bajecznych krów zsiadło
    Tak jak woda w krew króla
    Czy nikt tego nie widzi?
    Jak ogień pali się w piekle wrzeszczącego bólu

    Wraz z nim odleciały klejnoty
    Które wyrwał kiedyś z węzłów smoka
    Pokonał złą kobietę
    A teraz sęp wyrwał mu kawałek oka

    „Synu nieba, władco przestworza
    Uwolnij mnie, wypuść
    Wyschły we mnie morza
    Nie ma soli z piasku
    Odeszła nadzieja dla świata
    Myśli me przeplata żałobna melancholia
    Gloria!, o panie, Gloria!”

    „ Któż tu jest?

    Ja jestem panie
    Twój wierny sługa, który nie bał się walczyć
    Przebyłem przez wrota ciemności by cię odnaleźć
    Dzięki Bogu, że doszło to spotkanie...

    Przerwać ci muszę o dzielny rycerzu mój
    Dla mnie już nie ma nadziei
    Zamknęli drzwi i wyjść nie mogę
    Zamknęli na całą trwogę

    Ależ panie, nie poznaję cię
    Cóż się z tobą stało?
    Gdzie twój zgryz, którego bali się wrogowie
    Gdzie twe ramię, którego zazdrościli bogowie?

    Ktoś wyżął kolor z mej duszy
    Ciemność mi serce zasłania
    Drogi nie ma
    Po prostu susza
    Ktoś złamał mój baśniowy pierścień
    I ośmieszył królewską duszę
    Zmienił wiatr
    Skrzywdził fale”

    Matko Merkury, gdzie jestem?
    Co oni ze mną zrobili?
    Gdzie się podziali moi mili
    Nie ma gdzie się skryć, gdzie schować
    Mam nadzieję, że ktoś wreszcie zajży tutaj i przeczyta ten oto wiersz, gdyż jest to chyba najważniejszy wiersz jaki napisałem

    NIKTY TYLKO TY ( TYLKO CI DOBRZY UMIERAJĄ MŁODO )
    ( Dedykowane: Księżniczce Dianie, ks. Janowi Twardowskiemu, Karolowi Wojtyle, Stefanowi Waszyńskiemu, Czesławowi Miłoszowi, Johnowi Lennonowi, Freediemu Mercuremu oraz tym wszystkim co zmarli młodo, gdyż zasługiwali by żyć wiecznie )

    Widzę dłoń na niebie
    To anioł sięga do raju
    Leci na wielkich skrzydłach
    By odejść po tych wszystkich latach

    Czyżby deszcz zaczął padać w raju?
    Czy chcesz by wszyscy płakali?
    W końcu tak ważne były twe słowa
    A teraz, czekamy, by wszystko zaczęło się od nowa

    Wszędzie strumienie łez
    Rozlane morze złamanych serc
    Odszedł świata dobry kolega
    Czarny garnitur założyć teraz trzeba

    Oko uchyla się pod widokiem cudu
    Tam, na samym wielkim szczycie
    Nikt nie mógł go dosięgnąć
    Nikt, tylko ty

    Jeden za drugim
    Jak jeden dzielny mąż
    Tylko ci dobrzy umierają młodo
    Będziemy pamiętać, na zawsze

    Życie stanęło w trudnym położeniu
    Bóg wezwał cię pod swoje skrzydło
    Od razu gdy na ciebie spojrzałem
    Wszystko inne zbrzydło

    Cały smutek utopiłem w żalu
    Wciąż tylko rozpaczałem i myślałem
    Aż pozostało ostatnie pytanie
    „Co ty byś zrobił na moim miejscu?”

    To były piękne lata
    Bez smutku, z nadzieją
    Stałeś się symbolem
    Wiedziałeś jak kochać

    Gdy nadszedł czas naszego rozstania
    Wciąż myślę o tobie
    Posiadałeś zdolność latania
    Byłeś magią samą w sobie

    Jeden za drugim
    Jak wąż ciężkich przemyśleń
    Tylko ci dobrzy umierają młodo
    Życie jednak trwa, bez ciebie

    Dni radości musiały być przerwane
    Wstrzymano wszelkie bicia serc
    Przybito twe słowa na ścianie
    Położone twe zdjęcie na biurku

    Chyba nigdy nie zrozumiemy do końca
    Celu twojego życia
    Wiele myśli nam przekazałeś
    Za wszystkie, dziękujemy

    Spójrzcie na niebo
    I wznieście wasze serca jeszcze jeden raz
    Widzę twarz w małym oknie
    Z którą nigdy nie miałem okazji się pożegnać

    Jeden za drugim
    Rozluźniona, dzika uprząż
    Tylko ci dobrzy umierają młodo
    Płacząc po niczym
    Płacząc po nikim
    Po nikim, tylko po tobie

    Hm zrobię wyjątek, gdyż z reguły nie oceniam czyichś wierszy. Uważam, że wiersze sa wyrwane z naszej duszy, z głębi naszego serca, że są cząstką nas. A czy wolno nam koogoś oceniać kogo nie stworzyliśmy?? Nie jestem Bogiem i przeważnie tego nie robię. Będzie to pierwszy wiersz do, którego się wypowiem, cóż nie będę tego krytykował tak jak opowiadania typu opowieści o urlu - evlenie itp.

    Ok to zaczynamy, sam piszę wiersze i niektórzy o tym wiedzą, więc jestem czuły na poezję. Kiedy zacząłem czytać dzieło mego kolegi Booma poruszyłem się w wielce i naszłą mnie myśl: o kim on do cholery pisze? NAjperw po kilku wersach pomyslałem o J P II lecz później postanowiłem się trzymać tego, że chdzi o bliską mu osobę, która możliwe, że była w jego lub zbliżonym do jego wieku. TEgo się nie dowiemy. To tajemnica isarza. Boom podszedł do pisania poważnie i to samo z niegoo wychodzi. Podoba mi się to co pisze.

    To jest jego styl, wena, natchnienie i mowa serca, więc nie wstawiam w ogóle w te miejsce oceny. Nawet o tym nie pomyślałem. Pozostaje nam tylko wpisać pochlebne posty nic po za tym. Z resztą sami widzicie, by się rozpisać wcale nie trzeba wpisywac numerków.

    See you again friend.

    Z poważaniem
    Adonix
    Dwa nowe wiersze

    JAK SYN O CÓRKA
    ( Dedykowane „TYM” miłosnym kaznodziejkom )

    Jak syn i córka mówi mi
    - Przemienić się w inne
    Twierdzisz, że pokonasz każdego mężczyznę
    - Od rak, tylko dla zabawy

    Na pewno jednak byłaś w rozterce
    Czapka nie pasowała na twą głowę
    Nici ze świata, w którym mężczyźni
    zapinają rękawy i sprzątają waszą kupę

    Czy ty w ogóle wiesz coś o miłości?
    Czy spotkałaś się z tym kiedyś?
    I co z nią będziesz robić
    kiedy zabawa się zacznie
    „ Chcę byśmy zostali przyjaciółmi”
    - jak syn i córka
    „ Chcę byś nadal się ze mną spotykał”
    - ale nie dotykał łóżka

    - „ A ja chcę byś wreszcie była kobietą!”

    Próbujesz być nauczycielką
    I mistrzem wędkarzy
    Wszechwiedzącą sercową kaznodzieją
    Lecz zabrakło słowa „szczerość” w twoim słowniku

    Twa słodko-wyglądająca gracja
    To tylko słabo-wyzywająca ignorancja
    Mężczyźni to dla ciebie trufle
    Które, zgniłe, wrzucasz na szufle

    „No cóż, przebyłam kawał świata
    Znalazłam nawet nowy salon makijażu”
    „ Co z tego dziewczyno?
    Skoro bladość wycina się w twym pejzażu”

    „Skoro tak stawiasz sprawy nie chcę cię więcej znać
    Idź lepiej, umyj się, naucz się także prać”
    „Najwyraźniej oglądanie czasu to dla ciebie wielkie zwlekanie
    O, pardon, muszę iść wywiesić swoje pranie”

    Czemu kobieto myślisz o raju
    skoro pochodzisz z piekła?

    „Chcę byś mnie zrozumiał”
    - jakbym wcześniej nie umiał
    „Chcę byś nadal mnie budził”
    -tylko po to bym dalej nudził
    „ A ja chcę byś wreszcie była kobietą!”

    PODRÓŻ DO GWIAZD

    W gwieździstym roku
    Roku zebranych Ochotników
    W dekadzie odkrywców
    W czasach gdy lądów było kilka
    Jakaś łódź wypłynęła w nieznane
    Przez piękny słoneczny
    pełen słodyczy rumieniec
    Najsłodszy kiedykolwiek widziany

    Noc goniła dzień
    Gwiazda podglądała gwiazdę
    Jasność przesłaniała widok
    W ich sercach jeden wielki płomień
    A w środku dzielne dusze
    Gdyż przez wiele samotnych dni
    żeglowali po Mlecznych Morzach
    Nigdy nie patrzyli za, nigdy się nie bali, nigdy nie płakali

    Zdawałoby się że tyle lat minęło
    A wciąż nie ma tego głosu
    Piszcie swoje listy na gwiazdach do momentu aż powrócę
    W krainie gdzie wnuczęta są wiecznie młodzi

    W gwieździstym roku
    Roku wielkich odkryć
    Przybył statek z błękity
    Tak, to Ochotnicy przybyli do domu
    I przywieźli dobre wieści
    Z wszechświata tak młodego
    Tak brodatego i wiecznie nowego
    Lecz ich serca mocno ważone

    Ziemia jest stara i szara
    Więc do nowego domu się udamy
    Lecz o was nie zapomnimy
    Miłość ta nigdy nie zgaśnie
    Tak wiele lat minęło
    A ja postarzałem się o dzień
    Widzę oczy twej matki, w twych oczach
    One do mnie płaczą

    Zdawałoby się, że tyle wieków minęło
    A wciąż nie słychać szeptu
    Piszcie swoje myśli na mleku do momentu aż powrócę
    W krainie gdzie umierać się nie godzi

    Zdawałoby się że wszystko już minęło
    A ja wciąż nie słyszałem waszego głosu
    Na wszystkie listy na gwiazdach, one nie zagoją ran tak jak twa dłoń
    Na całą woń w mym życiu jeszcze przede mną
    - Uszczypnijcie mnie -

    SKANDAL

    Skandal
    Teraz wyciągasz po mnie swą dłoń
    Skandal
    Zmieniłeś me życie w brutalną telewizję
    Skandal
    Z rozkoszą spoglądałeś jak cierpię
    Skandal
    Przez Ciebie cały świat już wie

    Wszyscy widzieli złamane serce
    Wszyscy widzieli jak me życie topi się w męce
    Patrzyli jak błagałem, jak cierpiałem
    A wszystko dzięki Tobie

    Skandal
    Zostawiłeś mnie i wcisnąłeś im ciemnotę
    Skandal
    Zrobiłeś ze mnie zwykłego idiotę
    Skandal
    Me rany nigdy się nie zagoją
    Skandal
    Dlaczego zawsze jesteś dla mnie ostoją

    Otwierają się wrota, nadchodzą złe wieści
    Pojawiła się plotka o nieprzyzwoitej treści
    Okazało się, że mnie wydałeś
    na kolejny tytuł w prasie....
    ....Skandal

    A więc wiedzcie dordzy widzowie iż to prywatna afera
    Ni żadna marna pociecha, ni żadna kariera
    Widzicie tylko ciemną stronę, którą pokazuje camera
    Po prostu takie me błahe życzenie, by me życie było suche i popsute

    Patrzcie jak łamie mi się serce, patrzcie na me łzy

    Skandal, po raz kolejny mnie zabijasz
    W kółko i w kółko i w kółko zabijasz

    Dzisiaj na pierwszych stronach, jutro w śmieciach
    A nikt przez ten czas nie dostrzeże krzty prawdy w kłamstwach
    A pod koniec historii pozostaje znaleźć miejsce zbycia
    Gdyż Skandal wyżął resztkę godności z mego życia

    Skandal
    Skandal
    Skoro ostatnio pojawiło się kilka wierszy, i ja zamieszczam jeden.

    O Przemocy
    Do Wiktorii

    W świecie brudów i religijnych represji
    W państwie układów i rasistowskich selekcji
    Gdzie zbrodnię i krzywdę skrywa mrok
    Gdzie sępy kosztują wiecznie ludzkich zwłok

    Stoisz ty, Wiktorio, i rozglądasz się dumnie
    Wszakże znana jesteś i co nieco umiesz
    Patrzysz wokół na ludzi i zastanawiasz się
    Czy już ogarnęło ich zło czy jeszcze nie

    Znasz w końcu, moja droga, ludzie myśli
    Pomysły, wątpliwości i to, co się im przyśni
    Byle chwilę, każdą cząstkę ich istnienia
    Skąd więc na twej twarzy ten grymas zdziwienia?

    Przecież to ty dałaś im wszelakie narzędzia
    Broń, karabiny, bomby, to twój rodzaj orędzia?
    To tylko sposób na śmierć, na żałosne męstwo
    Powiedz, czy tak wygląda ludzkie zwycięstwo?

    Bo jeśli, to czeka ich jedynie zguba
    Zadanie bólu bliźniemu, to nie jest żadna chluba
    Ciągle rozmyślenia, ciągle ten sam pomysł
    A może był to jednak twój pomysł?

    W tym oto świetle spoglądam w twoje oczy
    I z przerażeniem dostrzegam, że widzę nicość
    Wielką zagładę ludzkości, która w dół się toczy
    Nie odczuwam strachu, żalu, jedynie litość

    Litość do Ciebie, Wiktorio, o to co robisz
    Źle postępujesz, kochana, złe skrzypce stroisz
    Czemu nie upuścisz miecza i nie podniesiesz lutni
    Czemu nie zaniechasz walk i wszelkiej kłótni

    Przemoc - to choroba! Przemoc - to choroba
    Niszczy dobrych a złych przyodziewa jak ozdoba
    Przemoc - to choroba! Przemoc - to choroba!
    Wiedzie cię w ciemność, gdzie nieznana jest ci droga

    Miłość jest ostatnią nadzieją więc cieszmy się nią
    Nim zniknie którejś nocy ten radosny śpiew, nim dłonią
    Swą upuści bukiet kwiatów i upadnie na martwe ciało
    Śpieszmy się nieść miłość bo niewiele czasu nam zostało
    Bardzo piekne wiersze.... Moja szczegolna uwage przkul ostatni wiersz - "O Przemocy"....
    Ja nie pisze wierszy, i sie nie znam, ale te sa naprawde fajne... Czyta sie je z mila checia i mam nadzieje, ze dalej bedziesz pisal i nam to przedstawial... Moze sprobowalbys jakis weselszy ulozyc, co??
    Piękny wiersz... Po przeczytaniu trzeba zrobić sobie minutkę ciszy... Żeby zrozumieć, nie chodzi o to żeby rozumieć słowa - to każdy umie - ale żeby zrozumieć prawdziwy sens...
    Na wstępie chciałem podziękować, że przeczytaliście wiersz.
    Mam nadzieję, że i ten ktoś przeczyta i mu się spodoba.

    ........

    Czy jest tu ciepło, nie..
    Czy ktoś mnie widzi, nie...
    Kto raz przybędzie, odejdzie
    Kto raz usłyszy, zgłupieje

    Czy ktoś to czuje, nie...
    Czy ktoś się martwi, nie...
    Kto raz odezwie, zamilknie
    Kto raz powstanie, upadnie

    Czy możemy pokazać ich twarze
    -------------Nie---------------

    Czy jestem dumny, nie...
    Czy bywam inny, nie...
    Gdy raz się kładę, marzę
    Gdy raz wstaję, modlę

    Czy jestem szczęśliwy, nie...
    Czy bywam miły, nie...
    Gdy raz patrzę, śledzę
    Gdy raz strzelam, zabijam

    Czy możemy pokazać ich twarze
    ------------Nie-----------------

    Na środku pustyni
    Jesteśmy ślepi
    Coś jednak słychać
    To okrzyki nocy
    Rozmowy śmierci
    Zarastająca krew

    Jestem ślepcem
    Czekającym w kolejce

    Czy jest tu ciepło, nie...
    Czy ktoś mnie słyszy, nie...
    Kto raz odejdzie, nie powróci
    Kto raz zobaczy, zemdleje
    ...
    Czy ktoś rozumie, nie...
    Czy ktoś pomoże, nie...
    Kto raz dotknie, poczuje
    Kto raz doświadczy, wybaczy

    Czy możemy pokazać ich twarze
    -------------Nie----------------

    Czy jestem silny, nie...
    Czy bywam winny, nie...
    Gdy raz ulegnę, odpuszczam
    Gdy raz wspominam, przegrywam

    Czy jestem smutny, nie...
    Czy bywam oschły, nie...
    Gdy raz zabijam, odchodzę
    Gdy raz umywam ręce, zapominam

    Czy możemy pokazać ich twarze
    --------------Nie---------------

    Na środku oceanu
    Jesteśmy ślepi
    Coś jednak słychać
    To hałasy świtu
    Rozmowy życia
    Kwitnąca krew
    Jestem ślepcem
    Czekającym w kolejce

    ............UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU..................
    Pech pecha trafiłeś na człowieka, który nie przepada za poezją
    Zwłaszcza nienawidzi jej interpretacji, gdyż dla każdego człowieka może być inna
    i nie zawsze jest zgodna z wizją autora.... jednak..
    Czy mógłbyś wyjaśnić jak ty widzisz sens tego wiersza to skonfrontuje to ze swoimi odczuciami
    ......
    po naszej dyskusji na gg ....widzę, że mamy bliskie zrozumienie
    Podoba mi się uniwersalność wiersza i ponadczasowość przekazanej treści
    Dla ludzi o ludziach...... spowiedź z ludzkich słabości i krytyka zaściankowości
    Wskazanie na odwieczne zaślepienie człowieka.....i brak samokrytyki
    Moim zdaniem za mało agresywna forma...za mało silnie zabarwionych kontrastów...
    Wiersz w pewnym momencie staje się wyliczanka...co niezbyt mi się podoba...
    można to jeszcze ubarwić i dodać zastrzyk silniejszej emocji ale to już kwestia gustu

    Jesteś wielkim poetą. Wiesz dlaczego? Bo wszystkie wiersze wielkich są mi trudne do zrozumienia.
    Jednak jak tak przeczytać je kilka razy to można coś z nich wysnuć. Tyle, że każdy może wysnuć co innego.
    Z pewnością twoje wiersze niosą ze sobą wile mądrego. Jednak ja nie przyswajam tego do siebie. Może dlatego, że nie dorosłem do tego.? W każdym bądź razie pisz dalej. Dobrze czasami przeczytać poezję, posiedzieć po przeczytaniu chwilę i pomyśleć nad tym co się przeczytało.
    Nawet nawet
    wciąga trochę ale fajne będziesz poetą
    mówie ci
    Świetne Pisz dalej ! Ja każdy z chęcią pzeczytam ;P
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzydziestkaa.pev.pl
  •