Rzyg kulturalny
BIAŁA KRÓLOWA ( JAK TO SIĘ ZACZĘŁO )*
Tak smutne jej oczy
Uśmiechnięte, ciemne oczy
Tak smutne jej oczy
Kiedy to wszystko się zaczęło
Noc spokojna i czysta
Wiatru nie ma, woń piękna unosi się nad nami
Poczym odchodzi, lecz odchodzi parami
Tak, to odpowiednie miejsce dla mojej pani
Spacerowałem samotnie
Lecz czułem jej obecność
Jej delikatny pocałunek na czole
Czułem jak odchodzi w smutek
Gdy Biała Królowa spaceruje
Noc staje się blada
Przez co jej obecność smakuje mi
Jak jej gwiezdna czekolada
W potrzebie – nie słyszy
Wymawiam – jedno słowo
Tak smutne moje oczy
Ale ona tego nie widzi
Nie widzi ona, że się martwię
Smutny jestem również ja
I chodź jej sztuczny uśmiech odpowiada
To jednak mnie to nie zadowala
Podchodzę więc, pytam „ O co chodzi?”
„ Nie możesz mi pomóc, niech cię to nie obchodzi
Wkrótce wsiądę do liliowej łodzi i odpłynę w dalekie strony
Przodków znajdę, rodzinę zobaczę, o to chodzi.”
Nie wierzyłem jej jednak
I na znak protestu
„ Moja bogini, czy nie widzisz jak ja się boję
Stoję teraz pod tobą i modlę się
Byś nie odeszła, została ze mną
A uczynię cię szczęśliwą.”
„ Głuptas z ciebie, nie może tak być
Na piękne chmury na niebie, nie możemy tak żyć
Być razem to bardzo trudne
Męczące, przygnębiające a czasem nudne”
„ Moja pani, jak miałbym się tobą nudzić
Gdy moje uczucie gorące, nie chce się ostudzić
„ Lepiej niech się ostudzi bo decyzja już podjęta
Wybacz mi przyjacielu ale będę teraz zajęta
Gdyż rozstać się z tym co kocham to prawdziwa męka”
Moje słowa pocieszenia są zbędne
Nic by nie dały, są niepotrzebne
Nawet gdybym chciał...
To byłyby to słowa spóźnione
I jak stos poharatanych ciał
Zimne, martwe, zgaszone
Widziałem ją ostatni raz
Jak stała samotnie na morzu
Ten obraz zapamiętam na zawsze
Na zawsze w czarnym kolorze
„ Żegnaj drogi przyjacielu
Me oczy są suche
Odejdź teraz i żyj”
„ Tak jak początek
Koniec jest tak samo smutny
Od teraz na każdy mały zakątek mego życia
Spadać będą żałobne nuty
„ To nie koniec mój przyjacielu
To tylko dalsza część początku
Doszukaj się swego życia wątku
A zobaczysz, że tak jest
Ale teraz żegnaj...
Żegnaj...
Rozpłynęła się
Pozostawiając po sobie jedynie odblask gwiezdnych włosów
Tak też odchodzi moja pani
Odchodzi pozostawiając po sobie
Jedynie Siedem Mórz Rhye
* - na podstawie piosenki WHITE QUEEN ( AS IT BEGAN )
MARSZ CZARNEJ KRÓLOWEJ*
Cóż to za widok? Cóż to za osoba?
Cóż to za postać, która przed słońcem się chowa
To Królowa
Pozwólcie, że wam opowiem o kobiecie
To nie kwiecie lecz silna osobowość
Wystarczy, że poprosi cię do tańca
A już jesteś owinięty wokół palca
Twe życie już skończone
Teraz należy do niej
Wsadzi cię do lochu z niegrzecznymi chłopcami
Trochę cukru Murzynów i oleju z zielonych dzieci
Aż w końcu poleci ci łza
Zapomnijcie o kołysankach, pięknych pieśniach
O bajecznych melodiach i innych rapsodiach
Bo oto Czarna Królowa dokonuje swego marszu
Triumfalnego wejścia do swego świata
Który zbudowała podstępem
Tak jak podstępem zmieniła tych
Którzy teraz się jej kłaniają
By cześć jej oddawać na wieki
Tak oto mężczyźni są pod wodzą kobiety
Kobiety, która ustała nad poddanymi
I nie szczędziła słów
„ Rozkazuje lewą ręką, żądzę zaś prawą
Jestem władcą nocy, królową ciemności
Sprzeciwu nie toleruje i zduszę je krwawo
Gdyż mam Moc... a teraz Marsz Czarnej Królowej”
„ Moja miłość jest w twoich rękach
Będziemy się cieszyć i tańczyć”
„ Lecz gdy wróg nadejdzie
Będziemy spieszyć by walczyć”
Tak oto, twardą ręką rządziła królowa
Zabijała, mordowała, dusiła wroga
Aż do ostatniej kropli krwi
Tak by już wieczność jej się śniła
Jej władza
Lecz to co oparte na złu
Długo trwać nie może
Czarnej Królowie zabrakło tchu
Gdy oto jeden z poddanych
Pod wpływem Siedmiu Mórz
Obrócił w kurz jej władze
Królowa trzymała jeszcze suknię w krwi zaplamioną
By jak najgodniej upaść
Jednak całe jej życie było śmiercią
Więc wniosków z tego nie weźmie
* - na podstawie piosenki MARCH OF THE BLACK QUEEN
Poeta nam rośnie na forum, poeta, tak, tak, bardzo ciekawe wiersze, leprzy jest ten pierwszy, nie widziałem błędów ortograficznych, to nawet wciąga mogę tak powiedzieć. "Piszesz coraz leprze wiersze więc życzę ci powodzenia i życiowego natchnienia" ech, wiem że to głupie ale coś mi się zrymowało. Powodzenia.
Eeeee ...?? Was ist das ? Was ist was ? Ich kapiere nicht noch . Was hat das sienen ? (tu chyba jest błąd ) Ok to reszta popolsku bo nieche mi się tłumaczyć :
Niewiem ale mnie to troche wciągło , lecz rymów nie ma za dużo , uczucia są to dobrze . Zdecydowanie piewrszy lepszy bo ma takie lepsze uczucia . W pierwszym jest miłość , pożegnanie żal a w gorszym drugim smutek , ból oraz zło . Pierwszy mnie wciągnął lecz jak czytałem drugiego to mnie oczy rozbolały . No nic ocena numero uno :
8/10 (dam ci wyrzszą bo jesteś człowiekiem a nie kochanowskim )
a drugiego
6/10 (patrz wyrzej ) .
Czemu takie nieskie oceny , bo lirykiem nie jestem i nie kapuje troche tego [chodź umiem wiersz z rymowankami oraz uczuciami napisac ale musze mieć sposkój ] . Jednak czuje ze masz talent więc czekam na więcej .
To tyle z mojej strony , pozdrawiam Jodełko
EDIT!!:!!:
Rey wiem że go nie zrozumiałem , toteż dlatego go nie oceniłem zadobrze ale mówie że on ma talent .
Jodełko, wiesz, dlaczego Ci się nie spodobał? Bo go po prostu nie zrozumiałeś.
Jest niesamowity pod względem metafor, jak dobrze zrozumiałem, oddaje naturę różnych biblijnych przypowieści, może nie będę wskazywał, niech inni się domyślą, czym może być tajemnicza królowa i niewola bycia w jej ręku Poza tym może być ona opisem cechy. Ale cóż, to jest moja interpretacja, którą znacznie pogłębię na forum NKLu i zachęcam do tego innych klubowiczów.
Nekro, kolejne ciekawe dzieło. Domyśl się oceny . Zapewne już wiesz, jaka ona jest, to po co mam ją tu wypisywać, skoro
Prawda sama przychodzi
Jak Graal do poszukiwacza
Wtedy tylko o to rozchodzi
Że czas koło zatacza
Oto kolejny wiersz nawiązujący do dwóch poprzednich
SIEDEM MÓRZ RHY*
Nikt dokładnie nie wie jak to się zaczęło
Kapłani mówią, że bogowie
Magowie, że to przyszło z nieba
Lecz kto prawdę powie?
Ja powiem, gdyż byłem tam
Sam jeden stałem obok niej
Pamiętam jej smutny głos
Tak smutny, że każdy mój zielony włos
Spadał na płaczącą ziemię
Każde plemię mówiło „do widzenia”
Nie warząc się nawet wymówić jej imienia
A chodź często gadatliwe, teraz zamilkły
Gdyż spełnia się ich panie wola
A wiec nie będzie już kolorowego pola
Biała pani odeszła prowadzona czasem
I chodź pozostawiła nas razem
To czuliśmy się sami
Światło za nami, a przed nami mrok
Nawet ptaki chowały się przy mnie
Cóż mogłem zrobić? Próbowałem ją przekonać lecz się nie udało
Teraz nawet ruszyć się nie mogę by zrzucić szkodniki
Jakie wdarły się pod mą powłokę
I skaziły me serce bólem i starością
Wokół czuć było jeszcze moją panią
Pozostawione przez nią uśmiech i nadzieja
Dech mi zaparł w piersiach jak zobaczyłem jej dzieło
Te piękne światełka, od razu mnie natchnęło
Śpiewały one „ Śmiej siedem raduj i się staraj”
Tak, to Siedem Mórz Rhy
Przez pewien czas życie trwało
Nasze szczęście rosło i znów opadało
Lecz ciemność była nieunikniona
Bo Era Zła nastała nowa
Oto Czarna Królowa zeszła na plac
Wypuściła marionetki z tac
I skaziła jeszcze pozostałe piękno
Ja oparłem się jej podstępom
Jednak moi koledzy przeszli na jej stronę
Zabrała ona piękne światła i wczepiła w koronę
Lecz tak jak ja, diamenty nie dały się skazić
Czarna Królowa kipiała ze złości
„ Mówże co zrobić?
By diamenty w zło przerodzić
Albo spotka cię taki sam los”
„ Władzy nade mną nie masz podła kobieto
Powiem jedynie, że to co trzymasz w rękach
Nie oprze się na śmierci i cierpienia mękach
Nie będzie ci służyć ani życia dłużyć
Są one bowiem zrobione ze światła
A droga by nimi władać jest łatwa
Tylko dla mej pani nie dla ciebie
Ich mocy nie posiądzie tchórz
Wiec nigdy nie zdobędziesz Siedmiu Mórz
Czarna Królowa wiec zamknęła klejnoty
Głęboko w ziemi, tam skąd wydobywał się mrok
Bronił ich ognisty smok
Nie odstępując ich o krok
Zbyt długo był on jednak pod działaniem światła
I zasnął
Wtedy to też, nie wiadomo skąd pojawił się człowiek
Zamknąć nie umiał swoich powiek od klejnotów
I zabrał je
Niesiony ich światłem zgładził Czarnego Demona
I wraz ze swoimi braćmi z rodzinnego grona
Stworzył nowy ład, nowy świat
Którego pragnęli od lat
Pozornie równy, godny, sprawiedliwy
Lecz sad, na którym byłem taki jak dawniej
Szary, stary, słaby, umarły
Nie przejmowali się tym jednak
I patrzyli tylko czego im jeszcze do szczęścia brak
Pogodzony już z losem trwałem tak przez długi czas
Aż nagle rośnie koło mnie las
Nie rozumiałem co się dzieje teraz
I wtedy zobaczyłem nade mną Białą Królową
„Moja pani...powróciła”
Nie odezwała się jednak
Ruszyła w kierunku chciwości
Tam gdzie właśnie siedzieli senatorowie
Cóż to się musiało dziać w jej głowie
Klątwę rzuciła na ludzi
Poczym zabrała klejnoty i rozrzuciła je po całym świecie
By każdy jej zakątek zawsze miał światło
By nigdy już nie musiała opuścić tego miejsca
Miejsca, które bardzo kocha.
* - na podstawie piosenki SEVEN SEAS OF RHY
Niezbyt znam sie na poezji ale Twój kolejny wiersz mi się spodobał. Jest dość długi dlatego przypomina troche ballade ( chodzi mi o długość i treść jakby coś) . Podobają mi się twoje rymy i metafory. Może za pare lat bedzie z ciebie znany poeta?
PS.
No nareszcie znalazłem czas, aby przeczytać .
Powiem tak. Nie jestem miłośnikiem wierszy i tym podobnych, chcoć czasami lubię sobie takowe poczytać. Twoje zrobiły na mnie wrażenie. Czytało mi się je lekko i przyejmnie i nawet mnie trochę wciągnęły. Ciekawa treść (wiem, wiem jestem powieszchowny ). Sens przenośny... możliwe, że nie zrozumiałem go w pełni, ale też wydawał się wyjaśniać to i owo. Chętnie poczytam sobie więcej, jeżeli napiszesz .
Z poważaniem,
Cisu
Na forom mamy poete, pisz częściej wiersze, ponieważ są bardzo ciekawe i ładne, napisz dalszą część to nota będzie 9.9/10, ale teraz jest 9/10. życzę powodzenia . Piszczcie "serial o gothicu"
Hejże hej!!
No nawet fajne. Nie zgodzę się, że to geniusz, bo geniusz sam tworzy, a nie robi na podstawie innych utworów.
Nie znam tych piosenek ani tego zespołu, ale coś mi mówi, że dużo z tych metafor, którymi się tak zachwyca Reynevan, to po prostu plagiaty, no sorry.
No niektóre porównania na prawdę fajne, ale gdyby to wszystko było twoje to bym był pod wrażeniem. jak już pisałeś na podstawie czegoś, to mogłeś zawrzeć coś więcej w tym wierszu.
Drugi wiersz z pierwszego posta, taka typowa femme fatale.
Nie będę oceniał, ale podobało mi się.
NaRka
Co do wypowiedzi paniscusa to, to że napisałem "na podstawie" nie oznacza, że ściąham z niego tekst lub motyw, historię tworzę nową a jest ona jedynie zainspirowana tą piosenką.
Oto kolejny, nowy wiersz
BIAŁY CZŁOWIEK*
Mężczyzna, który uczył jak nauczać
A potem zapomniał jak się uczyć
Na wielkiej krainie
W miejscu gdzie czysta rzeka płynie
W miejscu gdzie życie szczęśliwe
W miejscu gdzie wszystko żywe
Żyły czarne istoty
Zmęczone swą pracą
Och tak...
Są zwykłymi ludźmi
Ze zwykłymi imionami
W ich sercu miłość i radość
Pozostaną tacy sami
Och tak...
Zmęczeni lecz szczęśliwi
Żyją w swej nieskażonej krainie
W miejscu gdzie wszystko trwa
I nigdy nie ginie
Lecz nagle ktoś zawitał do brzegu
Swe łodzie ustawił w szeregu
I skaził ląd
Stąd aż do drugiego brzegu
Biały Człowieku
Czy nie widzisz światła za twymi czarnymi obłokami
Biały Człowieku
Czy nie brzydzisz się śmierci, nie widzisz, że ona rani
Biały Człowieku
Gdzie się schowasz przed swymi szkodami
Tak też zabił ich dzieci
Po kolei, tak jak leci
Nie zważając na ból
Nie zważając na chłód
Spokojny jego umysł
Wojny tylko pragnie
Zniszczyć on chce
Radości jagnię
Na Biblię przeklina
Wciąż pełna goryczy jego mina
Krew dla niego karmą
Ból dla niego życiem
Co pozostało z twych snów
Tylko wielki życia rów
Teraz nowe wspomnienia
To śmierć ostatniego plemienia
Biały Człowieku
Czy nie widzisz, że czynisz źle
Biały Człowieku
Sadzisz cierpienie, i więdnie serce me
Biały Człowieku
W twych oczach widzę ból, który podsyca cię
Co pozostało po imieniu
Tylko słowa na twym kamieniu
„ Mężczyzna, który uczył się jak nauczać
A potem zapomniał jak się uczyć”
Och tak...
* - na podstawie piosenki WHITE MAN
No i ten wiersz podobał mi się tak samo, jak pozostałe... wciąż ciekawie i przyjemnie je się czyta.. ciekawa tematyka i ogólnie ładnie napisane. Oceny nie wstawiam, bo raczej nie potrzeba. Pisz dalej, bo naprawde ładnie Ci to wychodzi.
Z poważaniem,
Cisu
Bez dwóch zdań, piękno samo w sobie.
Hmmm, oceniam 10/10
Oczywiście zasłużenie, bo się należy.
Znowu jakże lubiane przeze mnie anafory, też paralelizm kompozycyjny, mniam. Nie wspominam już o licznych metaforach, choć tu było ich mniej. Nie trzeba dokładnej analizy, aby zrozumieć przesłanie. Bravo po sto razy.
Kolejne dzieło warte zapamiętania
PS: To jest chyba mój 400 post, nie mogę uwierzyć
Hejże hej!!
No utwór lepszy od pozostałych, metafora prosta do odnalezienia.
Biały człowiek, częsty motyw, bardzo fajne.
Ten wiersz przypomina mi piosenkę zespołu Zabili Mi Żółwia, pt. "Czerwoni ludzie".
Oto mój nowy wierszyk. Przesłanie łatwo wyśledzić.
NIE PRÓBUJ NA SIŁĘ
Jeśli uporczywie czegoś szukasz
Zrób chwilę przerwy
Gdy życie powoli cię nuży
Nie wpadaj w nerwy
Serce, nie sługa, samo wybiera
Miłość, nienawiść, wszystko to spada do zera
Gdy próbujesz z całej siły
Dlatego uczucia z twej duszy ubyły
Pociąg wykoleił się i spada na dno
Gdy uderzy w nicość trafi w sedno
Tam, gdzie kara już padła
Milion chwil dla zużytego tła
Zaraz usłyszysz bite dzwony
Nadjeżdża król i błyszczy jego korona
Gdy tu nagle spada czarna wrona
Jak młot, trafia do przodków grona
Nie próbuj na siłę
I nie bierz wszystkiego do siebie
To tylko głupcy, oni tworzą te zasady
Zasady jak spadające z nieba kamienie
Gdy twoje problemy stają się górami
I masz pragnienie poznania odpowiedzi
Najpierw spójrz co jest nad nami
I jak? Nadal twierdzisz, że to wszystko brednie?
Gdy burza zbiera się wokół ciebie
Stój tam gdzie jesteś
A gdy obłoki znów jasne na niebie
Podziękuj swym szczęśliwym gwiazdom
Bierz wnioski z życia
I delektuj się każdym jego kęsem
Bo gdy skończy się prawo bycia
Pozostaniesz niespełnionym mięsem
Nie próbuj na siłę
I nie bierz wszystkiego do serca
Leć na skrzydłach dzikiego wiatru
Aż w końcu skończy się ostatnia strona aktu
Ktoś mówi, że to test
Nie, to tylko żałobny manifest
Manifest dla wszystkich królów
W bezmyślnym wyścigu szczurów
Hmm... Talent na forum.
Wiersz ciekawy - i tak nie wiem czego dotyczy
Jakiejś błędnej ortografi się nie doszukałem ("bież" mi nie pasuje ale sprzeczać się nie będę).
Wiem, że tylko Nekro przeczyta tego posta, więc co? Praca udana - trzymasz w miarę przyzwoity poziom. Co więcej? Pisz dalej!
Pozostałych wierszy nie skomentowałem (czytałem ale sensu komentarza nigdy nie widziałem ) ale też są udane. Doprowadziły mnie do głębokich refleksji - ich kierunek wskarzę gdy go zrozumiem.
Kolejny fajny wiersz, gratulacje. Nie jest on pesymistyczny, nie ma nic wspólnego z Skamandrytami, Futurystami czy Awangardą Krakowską, która wałkujemy teraz na lekcjach - masz u mnie duży plus . Rymy troche banalne ale za to jest kilkanaście naprawde fajnych urywków tego wiersza, które robią duże wrażenie np:
Według mnie są to bardzo fajne wiersze i zgadzam się z Sever, co do najlepszej części utworu. Jest naprawdę taki głęboki taki... Ja osobiście daje 10/10 i dlatego że podoba mi się i dlatego ze to jeden z niewielu wierszy na forum. Czekam na kolejne części.
Zgadzam się z innymi, że piszesz fajne wiersze. Rymy są "zmienne" - raz abab, a raz aabb. Hmm na polskim mam lirykę . Wiersze są refleksyjne:
oto kolejny wierszyk
UJEŻDŻAJ DZIKI WIATR
Smutno jest wokół nas
Gdyż głupcy ustalają zasady
Ciągle goni nas czas
Na to nie ma rady
Czyżby?
Ujeżdżaj dziki wiatr
( Odrzuć ból i nie myśl negatywnie )
Ujeżdżaj dziki wiatr
Nie licz na zwykły fart
Tylko płyń z biegiem fal
Zawiąż swoje włosy
Bo dzisiaj wyruszamy
Od tych drażniących głosów
Od tego smutnego losu
Cóż to za świat wokół nas
Wszędzie negatywne impulsy
Czy to odpowiedni czas
By władzę przejęli głupcy
Ujeżdżaj dziki wiatr
( Żyj życiem na krańcu brzytwy )
Nie używaj fałszywych kart
Zdejmij życia ciężar ze swych bark
Trzymaj się mocno
Bo dzisiaj odlatujemy
Tej pięknej nocy
Świat porzucimy
Mamy tu dziwaków na lewo
Głupców zaś na prawo
Gdy ja jestem małą mewą
Życie układam na nowo
Ujeżdżaj dziki wiatr
( Nie myśl negatywnie )
Ujeżdżaj dziki wiatr
( Żyj życiem na krańcu brzytwy )
Ujeżdżaj dziki wiatr
To nie jest takie niebezpieczne
- Jak dla mnie –
To jest piekne, po prostu piekne. Melodyjne, świetnie napisane...Brzmi jak piosenka Boom wszystkie twoje wiersze są spoko, ale ten jest najlepszy. Nie mam słów aby opisać Ci jak mi sie podobał ten wiersz/piosenka.
Nota 10/10
Kolejny wiersz - bardzo refleksyjny. Naprawdę masz talent. Bardzo WIELKI talent. Nadal zmienne rymy - temat wiersza to chyba "Żyj, a nie tylko bądź"... Oczywiście mogę się mylić... Język podmiotu lirycznego jest świetny. Nie ma sie do czego przyczepić - po prostu genialne dzieło. Zgadzam się z Sever w 100 %. Tak trzymać BOOM!!
Wiec:
Przeczytałem oba wiersze i oba mi się spodobały. Ładnie opowiadają o sposobie na życie i ogólnie bardzo ciekawie i klimatycznie napisane. Nie będę się rozpisywał, bo nie widzę takiej potrzeby. Wystarczy Ci chyba, jeżeli powiem, że bardzo mi się spodobały i mam nadzieję zobaczyć więcej Twoich dzieł w przyszłości .
Z poważaniem,
Cisu
oto dwa nowiuteńkie wiersze
KRYSZTAŁ
Ty i ja
Jesteśmy nierozłączni
Jak mała mewa
Wiecznie szczęśliwi
Jest nam przeznaczone
Być ze sobą
Nasze serca oznaczone
Wieczną miłością
Nikt nie powie
Jeszcze nie tym razem
Całe życie spędzimy razem
Jak dwoje kochankowie
Ty i ja
Na zawsze – Tak –
Na zawsze
Mój KRYSZTAŁ...
POWOLI WPADAM W SZAŁ
Gdy na zewnątrz temperatura rośnie
Każdy wie co to może znaczyć
Tysiąc i jeden różowych żonkili
Błaga by przede mną zatańczyć – o jejku...
Czy one starają ci się coś powiedzieć?
„ Brakuje ci jednej małej śrubki”
Po prostu jesteś nie w humorze
„ Tak szczerze to nie masz ładnej ozdóbki”
No i wreszcie się stało
Inaczej nie mogło być
Na mnie wpadło
Wpadłem w szał – o jejku...
Jestem jak jedna karta pośród milionów
Ruszyć się nie mogę
Czuję się jak bym ważył tonę
Kiedy serce mówi mi „ w drogę”
Gdy już wreszcie wyruszam na może
Nicość na prawo i na lewo
Ten garnek zaraz wykipi
„ Nazywam się bananowe drzewo” – O JEJKU....
No i stało się
Czy mogłem tego uniknąć?
Czy ktoś jakąś radę mi dał?
Wpadłem w szał – no to pięknie...
Ceruję umysł tylko jedną nitką
Ten sposób nie jest taki zły
Prowadzę życie przez stos kocich nut
A jak ty?
Pozostało mi jedno życzenie
By zacerować dziury mego imienia
Proszę więc o chwilę wytchnienia
Dlaczego spadają na mnie kamienie?
No i nadszedł ten moment
Nikt mnie nie uprzedzał
Że nadejdzie ta chwila
Gdy wpadnę w szał – ogromy szał...
I widzisz co zrobiłeś?
Naprawdę nie wiedziałem że tak fajne wiersze mogą powstawać tutaj na forum. Jestem mile zaskoczony widząc że można jednak znależć wśród nas ludzi potrafiących pisać tak ładnie.Mam nadzieję że nie będą to twoje ostatnie wiersze na tym forum i że nie zniechęci cię żadna z złych wypowiedzi na ich temat. W niektórych wierszach nie dostrzegam wystarczającej liczby rymów ale to nie psuje całości. Życzę ci powodzenia w pisaniu nowych utworów.
PoZro
Oto mój nowy wiersz. opowiada on o życiu... no zgadnijcie kogo. nosi tytuł Drzemka ale mam nadzieje, że przy nim nie uśniecie i zrozumiecie o co w nim chodzi.
DRZEMKA
Jest to smutne pożegnanie
Wczorajszych momentów, które pamiętam
Ponura ulica, ponure rozstanie
Wszystko we mgle lecz przypominam sobie
We mgle dwie osoby
Na tle pożegnalnej rozmowy
Lecz jest więcej powodów by śmiać się i płakać
Gdy jesteś młody i twe życie nie jest aż tak skomplikowane
To fantastyczna drzemka niedzielnego wieczoru
Który znudzi cię do końca łez
To drażniące błagania w kwestii honoru
By złamać sedno życia tez
W myślach młodego wieku
Jest tyle trudności
Zbyt wiele złości
By wciąż sięgać szczytu
Im jaśniej świeci
Tym lepsze przesłanie
Im doroślejsze dzieci
Tym większe wymagania
Ta niekończąca się senność
Wciąż przekonuje, by zmarnować swój dobry czas
Niszczy marzenia bohatera
Który wciąż tkwi głęboko w nas
Ktoś zbiera się na naszej ulicy
Robiąc dziury w chodniku nieprzerwanymi atakami
Mroczne sny ciemnej piwnicy
Które cały czas latają gdzieś nad nami
Resztę czasu poszerzamy horyzonty
Bardziej w hali dyskotekowej niż szkolnej
Wciąż żując słodko kilka orzeźwiających gum
Wciąż patrząc na nocne życie, na światła i zabawę
Nigdy nie chciałem być tylko sąsiadem
Zawsze myślałem, że będziemy razem
To nie jest łatwe dla młodzieńca z miasta
To wcale nie jest łatwe
Myślałem dobrze lecz zrobiłem źle
Zawsze łatwiej patrzeć z krzesła
Fale alternatyw miażdżą myśli wewnątrz mnie
Mam smażone jajka na śniadanie – zdaje się
Będzie też i Clint Eastwood
Sprawdź koniecznie w telewizji
Zbędny to życia trud
Kto jeszcze myślał pozytywnie o tej wizji?
Powiedziałeś mi ostatnio, że nigdy nie napiszesz takiego opowiadania jak ja. A ja ci powiem to: nikt nie pisze takich wierszy jak ty. Są wspaniałe, każdy kolejny utwór jest w jakimś stopniu inny. Piszesz swiom własnym unikatowym stylem, który bardzo mi sie posoba.
Oto kolejny wierszyk o czymś czego dzisiaj brak.
JEDNA WIZJA
Wielka wojna
W wielkim świecie
Ludność niespokojna
Wojny spragniona
Podczas gdy nie wiedzą że
Jeden Bóg
Jedna misja
Jedna wizja
Wizja bez podziału
Na białych i czarnych
Na grubych i chudych
Na świetnych i marnych
Bez dokładnej odpowiedzi
Na sens bycia
Bez ścisłej lokacji
W trudach i szczęściach życia
Jeden złoty środek
Jedno dobre rozwiązanie
Nie ważna jest nienawiść
Ważne jest kochanie
Jeden błysk
Jedno oczyszczenie
Na koniec życia
Ostateczne rozgrzeszenie
Teraz śni mi się jedność
Unia, wspólnota, radość
To co najwspanialsze
To co najdalsze
Trzeba po to tylko sięgnąć
Problem w tym czy można dosięgnąć
Tej oddalonej mgły
Tej odrzuconej iskry
Ludzie zapominają
O tym co było
O naszej przeszłości
Której wielu się chełpiło
Teraz nic już nie zostało
Po tej dawnej misji
Bo zło już wygrało
I nie widać już naszej wizji
Tym razem w wierszu widać zastosowanie oniryzmu, który pojawiała się w utworach poetów Młodej Polski. Tematyka jest ciekawa, podobnie jak wiersze Sworda maja to coś w sobie. Podmiot liryczny teski do czegoś, czuje smutek, bo to cos utracił. Przynajmniej ja to tak odbieram.
Nota 9/10
Kolejny wiersz, tym razem dedykowany pewnej osobie... nie podam nicku ale ta osoba wie, że to o niej...
ZWYCZAJNY ATAK SERCA
Ma miłość bez granic
Teraz stacza na dno
Piłuje mocno me serce
Gdy jesteśmy osobno
Czuję jak odchodzisz
Mknie twój zapach
Czuję jak odpływasz
Iskrzy twój oddech
Sam nie jestem, o nie
Biegnie za tobą nie jeden
Lecz ty tego nie widzisz
Może wolisz nie zobaczyć
Jak Czarna Królowa
Władzę nada nami posiadasz
I podpalasz nas od nowa
Tym co zawsze masz –
Mkniesz przez las
Ujeżdżasz dziki wiatr
Magia wokół nas
Gdy patrzymy na ciebie
Falują twe włosy
Błyszczą twe oczy
Trąbią na alarm
Nasze serca
Cóż to?
Czyżbyś wreszcie nas dostrzegła?
I wpadła w powolny szał
Łoł! Cóż za piekielny strzał – prosto w serce
Wraz ze swą wierną prawą ręką*
Niszczysz marzenia
Te które pragnęliśmy spełnić
Lecz rzecz to nie do zrobienia
Przedzierasz się przez tłumy i wiwaty
Jakie śle ci dzisiejszy świat
Twoje miny i gesty
Świadczą, że to zły znak na atak serca
Zwyczajne to zdarzenie gdy ktoś spojrzy na ciebie
Gdy zobaczy twe oblicze
Gdy jak ręką na niebie
Dotknie i sięgnie po wieczne szczęście
Skradasz się by nikt cię nie dostrzegł
Czołgasz by nikt nie zobaczył
Jednak ktoś już cię wyczuł
I czeka aż zobaczy
Cóż masz począć?
Gdy świat wokół tylko na ciebie czeka
Chociaż tym posiadasz duszę zwykłego człowieka
To jednak jak ktoś zaczął to nie może skończyć
Zwyczajnie oszołomiony
Zwyczajny zdumiony
Zwyczajnie zarumieniony
Zwyczajny atak serca
Ehh Boom poweim jedno żałuje że twoje wiersze nie są gorsze bo może wtedy znalazłbym odpowiednie dla wyrażenia ich słowa.Potrafisz doskonale "wpakować" w utwór wszystkie dręczące cię myśli.Bardziej jednak obecnie podoba mi sie poprzedni wiersz któego interpretacji spróbowałem dokonać.W pierwszej części opisałeś wizje świata idealnego bez konfliktów etnicznych,religijnych.W wierszu przekazem autora jest znalezienie złotego środka odnoszącego się do życia.Wizja ta zdaje się być snem lecz jednocześnie rzeczą możliwą do osiągnięcia.lecz zawarte są tu również wątpliwości podmiotu lirycznego co do możliwości uchwycenia tej idealnej wizji świata.
Pozwolisz Boom że interpretacji powyższego wiersza dokonam w późniejszym czasi epoprzez edytowanie tego posta.
Wiersz przypomina wyznanie miłosne. Obiekt westchnień podmiotu lirycznego zdaje sie nie zwracać na niego uwagi, a on teskni do jej obecności, wzroku, głosu itp. Wzorowałeś się na bohaterze romantycznym? Wiele na to wskazuje. Bohater liryczny wiersza jest samotny, z ukrycia wielbi swoja muze, ale nie ma zbytniej odwagi okazać jej co do niej czuje. Bohaterka (osoba, do której owy wiersz jest skierowany) zdaje się nie zwracać na nic uwagi, żyje własnym życiem.
Oto kolejne wierszyki. Pierwszy jest drugą po ostatnim dedykacją do pwenej osoby z foro. A dwa inne to sami siędomyślcie
Mały Kotek
Jak mały kotek chowasz się
A ja jak głupi szukam cię
Skryć się gdzieś musisz
Małyś ty kotku, małyś
Cicho siedzisz
Nawet myszy nie odwiedzisz
Z miejsca się nie ruszysz
Skromnyś ty kotku, skromnyś
Nie odzywasz się
Przez co w zakłopotanie wprowadzasz mnie
Nisko twa głowa
Smutnyś ty kotku, smutnyś
Rozchmurz się i bądź szczęśliwa
W końcu dziś są twoje urodziny
I bądź uśmiechnięta po tych słowach
„ Jesteś oczkiem w naszych głowach”
Meow, meow, meow
Miaucz ile sił
Tyle radości ile pan Bóg ci dał
Wyrzuć z siebie i podziel się, by uśmiech wciąż tu gościł
Bal Marzycieli
Zwykłem być twym skarbem
Twą dumą i radością
Zwykłeś nieść mi radość
Tak jak białe anioły niosą
Teraz jednak smutek mnie ogarnia
Bo znalazłaś kogoś innego
Ta klątwa niespełnienia
Nienawidzę tego –
Cóż mam począć?
Którą pójść drogą?
Bo jeśli nie mogę cię mieć kiedy żyję
Pójdę spać, śniąc że jestem z tobą
Zabierzcie mnie, zabierzcie
Zabierzcie na bal marzycieli
Bym mógł odrzucić ból
Bym mógł zapomnieć
Nie będę musiał się martwić
Czy ona znów mnie pokocha
Wystarczy, że mnie zobaczy
I nade mną znów słoneczna pogoda
Zmień me życie na wartościowsze
Tym pięknym uśmiechem
Albo zniszcz mnie tym trójwyrazowym
Pożegnalnym szeptem
Błagam zabierzcie mnie, zabierzcie
Na ten bal marzycieli
Ale pamiętajcie
Nie budźcie mnie, chcę śnić na wieki
Zabierzcie mnie i trzymajcie
Bo tak jak powiedziałem
Będę śnić o ukochanej a balu marzycieli
- Spotkam się na balu marzycieli -
Ooh...
INSYNUACJA
Podczas gdy słońce świeci na niebie
W życiu tylko kurz
Podczas gdy fale przybywają z mórz
I spotykają ziemię
Podczas gdy jest dziki wiatr
Lśniące gwiazdy wraz z tęczą
Dopóty, dopóki góry problemów
Będą rzeczami, które nas męczą
Lecz będziemy próbować
Przez ból i cierpienie
Drąc tą grubą granicę
Aż ten piękny niegdyś świat odzyska swe dobre mienie
Podczas gdy żyjemy według planu
Koranu czy Biblii
Podczas gdy wciąż nie przekraczamy
Granicy, która nas dzieli
Podczas gdy nasze życie dyktowane
Tradycjom, przesądami, fałszywym religiom
Przez kłamstwa
I wciąż i wciąż
Lecz będziemy trwać dalej
Przez smutek i hałas
Drąc tą drażniącą linię
Aż szczęście odrodzi się w nas lub aż się skończy czas
Przez samotność
Przez zło reakcji
Lecz nie stawiaj oporu
Mej INSYNUACJI...
Możesz być kimkolwiek tylko chcesz
Musisz tylko głęboko w to wierzyć i wyobrazić sobie
Zmieniając się w to
Kim zawsze chciałeś być
Bądź wolny od tempa
Podpisz kapitulację swego ego
Bądź wolny, bądź wolny
Od siebie samego
Jeśli jest jakiś Bóg
Albo inny rodzaj sprawiedliwość nad niebem
Jeśli jest jakiś powód
By żyć lub umierać
Jeśli jest jakaś odpowiedź na wszystkie pytania
Które pragniemy zadać
Wysuńże się, zniszcz nasze obawy
I pokaż co umiesz
Tak, będziemy próbować
Przez łzy i niepamięć
Łamiąc postawiony mur
Który ktoś odważył się postawić
Wciąż będziemy próbować
Wciąż zagłębiając się w depresji
Lecz czymkolwiek będziemy
-Będziemy –
Cały czas się staraj
I nigdy się nie poddawaj
Cały czas próbuj
Do końca świata...
Cóż, nie skomentwałam poprzednich wierszy, więc teraz nadrobię zaleglości - pierwszy wierszyk jest bardzo "miły" (nie wiem jak to określić), z myślą pozytywną - fajnie sie czyta. Ciekawe dla kogo napisany ... Drugi jest również bardzo dobry - co tu dużo mówić - tęskonta...? (mamy akurat lirykę na PL); 3 - hmm jesteś romantykiem? Wspaniałe wiersze. Nie podaję oceny - wiadoma jest - normalnie Mickiewicz z Ciebie - nie wiem, co pisać, bo tylko będę powtarzać innych...Pozdrawiam i czekam na kolejne dzieło .
Przeczytałem wszystkie zaległe wiersze i powiem, że bardzo mi się spodobały . U mnie jest to o tyle dziwne, że ogólnie nie lubię wierszy "Mateusz, tobie żaden wiersz się nie podoba" - słowa mojej nauczycielki od polaka, ale wiem, że po prostu trzeba naprawdę czegoś, żeby mi się wiersz spodobał i tutaj to coś jest . Każdy wiersz ma przesłanie, z którego można wyciągnąć wiele wniosków i można się zastanawiać nad ich sensem, bo wiersz można interpretować na wiele sposobów . Tak czy siak mam nadzieję przeczytać więcej Twoich wierszów w przyszłości . Oceny nie daję, bo moim zdaniem niepotrzebna .
Fajne te wiersze, wszystkie trzy. Nie będe osobno ich interpretować, bo po co. Po prostu geniusz, Nekro. Piszesz świetne wiersze, każdy ci to powie, nie tylko ja. Przypadł mi do gustu ten wierszyk o kotku Lubie czytać twoje dzieła tak samo jak Sworda. Tak trzymaj.
Nota 9/10
Oto dwa nowe wiersze. Pierwszy opowiada o uczuciach a drugi jest dedykowany to my LOVE. Mam nadzieje,żę fajne.
NOC JUŻ ZAPADŁA
Gdy byłem młody poznałem prawdę
I czułem jak me słońce pęka
Ona już odeszła
To dla mnie męka
Oślepiając, trzymając świat
- Od środka -
Całe życie szare dla mnie
Lecz nikt nie widzi
Ooh noc już zapada
Tak bardzo się boję, że stracę swą drogę
Ooh może to taka zasada
Ooo mrok poleruje trwogę
Raz mogłem się śmiać
Raz mogłem trochę szczęścia dać
Niegdyś było we mnie dobro
Lecz teraz głęboko na dno
Białe i czarne
I chodź bardzo wyraźnie
Te życie marne
To jednak trwam
Koloruję kolorowankę
Tą zardzewiałą plamkę na mym słońcu
Przyblakłym i szarym
Wyczerpanym i starym
Staram się trzymać
Mój świat od środka
Lecz muszę skłamać
Mówiąc, że ta chwila natchnienia jest słodka
Ooh noc już zapada
Nie gaście światła bo tak bardzo się boję
Ooh noc już zapada
Ooo i znów jest ciemno
I znów jest ciemno
I znów jest...
BIAŁA KRÓLOWA II
Tak szczęśliwe jej oczy
Uśmiechnięte błękitne oczy
Tak radosne jej oczy
Kiedy się rozpoczęło
W bezchmurną noc
Oświetlani światłem szczęścia
Siedzieliśmy obok siebie
Trzymając się za ręce
W tym miłosnym kole
Trwaliśmy w bezruchu
Wpatrzeni w gwiazdy
Na magiczne pole z pocałunkiem na czole
Gdy wychodzisz gwiazdy się chowają
Gdy robisz krok liście spadają
Wszystko wstydzi się pokazać obok ciebie
Gdyż jesteś pięknym aniołem na niebie
„Matko starej wierzby
Której ważę się wymawiać imię
Fiołku z doliny, któryś sercem wszystkich roślin
Pobłogosławcie mnie, na wieki wieków, amen
Wpadłem w trwogę
Gdyż wysuszyć łez nie mogę
Odeszłaś, straciłem cię
Nie, to koniec
Już dalej iść nie mogę
Trzymać nogą za nogę
Czas nieubłaganie fruwa
A w mym słońcu wielka dziura
Biała Królowo kocham cię
Ty jednak odeszłaś
Miłości mojego życia
W mych myślach jednak pozostałaś
Matko miłości
Bogini szczęścia dawania
Siostro radości
Mistrzyni rozstania
Cały czas mam cię przed oczyma
Wciąż cię kocham i pragnę
„ Fiołku z doliny odpowiedz mi proszę
Czy ja za to winę ponoszę?
Czy ona mnie jeszcze pamięta
Te piękne chwile niczym świetna puenta
Niech ktoś mi odpowie czy pomyślała o mnie chociaż raz
Ten jedyny mi wystarcza
Gdyż nic więcej nie potrzebuje
Tylko twej miłości jak rycerska tarcza”
Mówię do siebie
Jak było, co widziałeś
Pod jej oknem stałem aż zaświta
Kiedyś to szczęście miałeś
Teraz samotność cię wita
Oh Biała Królowo tak pełne bólu było me słońce podczas rozstania
A usta tak suche, że nie mogły wymówić słowa
Czy nie liczy się już sakrament powitania?
Tylko odejście, pożegnanie, których droga jest dla mnie nowa
Za nowa, bo nie mogę się odnaleźć
Może gdybym się wtedy odezwał coś mógłbym jeszcze znaleźć
Moja bogini czy nie widzisz jak tęsknię
Me słowa są spóźnione
A ja wciąż na ciebie czekam
Na wieczność która nastanie
Droga ukochana żegnaj
Me oczy pełne łez
Dołujący jest ten koniec
Lecz wciąż mażę o początku
DALEKO STĄD
Możecie wierzyć w raj
Nie będę się kłócił
Lecz na każdą gwiazdę na niebie
Jest smutna, strudzona dusza
Trzeba wstać z dobrym nastrojem
I patrzyć na księżyc cały dzień
Przez spadającą gwiazdę łzę uronisz
I twe zmartwienia znikną wnet
Lecz czy ktoś tak jeszcze postępuje
I wciąż próbuje
Podczas gdy w niebie na każdą modlitwę
Przypada mało ludzi stosujących ta gonitwę
Czy zostawiliśmy swoją drogę?
Czy jeszcze długa przed nami?
Któż to wie, któż to wie gdzie światło dnia nas znajdzie
- Szukaj tego dnia –
Mój drogi przyjacielu kochamy cię
A wydaje się, że jesteś taki samotny
W końcu tyle gwiazd nad tobą
I uśmiechają się nad twoim domem
Szybko włóż swe serce do walizki
Pozwól by nowe dziecko zagrało
Wiemy, że stary dom pozostanie ci bliski
„ Odchodzę stąd, daleko stąd”
Czy zostawiliśmy swoją drogę?
Czy jeszcze długa przed nami?
Pozwól by kierował tobą los
A żyć będziesz miłością, na wieki
PRZEBOJOWIEC ( Mordercza Kołysanka )
( Dedykowane Glifionowi )
Zwą mnie przebojowcem – więc strzeżcie się
Krwistym odrzutowcem – więc bójcie też
Nie próbujcie uciekać i się chować
I tak was znajdę
Przebojowiec – oj, nie płaczcie
Jestem tylko twardzielem i zaraz was spalę
Spluwa w mojej kieszeni – lecz jest jedno „ale”
Zabiję was nim zabawa się zacznie
Zwą mnie łowcą głów
- Zabiłem znów -
Zero litości, stosuję zasadę
Cukierek albo psikus
Misiu, misiu, misiu jestem przebojowiec – PRZEBOJOWIEC
Problemy z głupcami, problemy z idiotami
Nic się nie martwcie zaraz skończę
Z tymi panienkami
Krew – to coś mnie kręci
Zaraz wykonam swój ostateczny taniec śmierci
Pożałują, że się urodzili
I, że nam piękny spokój zakłócili
„Kochaj mnie przebojowcu i nie bądź taki okrutny
Kochaj mnie, kochaj wesoły”
„Cóż mam poradzić?
Skoro chodzę do zabójców szkoły”
Przebojowiec – czy jesteście gotowi na żądło?
Leci prosto z ula
Uderzy w środek godła
Przebojowiec- „weźmy go na króla
Nie mam juz słów aby chwalic twoje dzieła. Kazdy kolejny wiersz jest lepszy, tematyka różnorodna, bogaty jezyk...Piszesz raz o miłości, raz o samotności, tęsknocie itp. I to mi się podoba w twojej twurczości. Nie jestes monotematyczny.
Nota 9/10
PS Ten wiersz o Glifionie był niezły
Oto dwa nowe wiersze.
ODPŁYŃ SŁODKA SIOSTRO
( Dedykowane mojej siostrze )
Znów jesteś smutna i obrażona
Czy naprawdę odczuwasz ból?
Czy tylko udajesz?
Że twa duma urażona
Siedzisz sama, nie chcesz się bawić
Oddalona od rodziny
Twa mina mówi wszystko
Oczekujesz ostatniej godziny
Więc odpłyń daleko słodka siostro
Przez marzeń morze
Być może znajdziesz kogoś
Kto pokocha cię tak jak ja
Nie wiem jak tam jest
Na drugim końcu brzegu
Możliwe, że bólu nie ma
Nigdy jednak się nie dowiem
Więc wybacz mi
Me serce robi ze mnie głupca
Pragnę wyłącznie twego szczęścia
Choć i to mnie nie broni
Nie raz sprzeczałem się z tobą
Nie chciałem nigdy źle
Liczę na twój uśmiech
Więc nie obrażaj się na mnie
Tylko odpłyń słodka siostro
Żegluj w swych marzeniach
I choć odchodzisz na zawsze
Pozostaniesz w mych wspomnieniach
Jak cienkie iskry zapalają się w sercu
Tak i nadejdzie rumianek
Osiądzie na dziedzińcu
Na miłości ganek
Drugi weselszy
PRZYBRZEŻNE MIŁOSTKI
Ach, przy brzegu
Zawsze kiedy spacerujemy
Czuję twój oddech
Jakby kolejne serce ustało w szeregu
Proszę cię „ Zostań moją Julią”
Mówisz, że być mogła lecz nie możesz
Kocham cię do szaleństwa
Więc dla ciebie padnę na kolana i wyrzeknę się męstwa
Jakże tu romantycznie!
Jeszcze jeden taniec poproszę!
Fantastycznie, c’est la vie mesdames et messieurs
W końcu udało mi się przekonać, że jestem godzien
- Dzisiaj to w modzie -
Fale szumią, muzyka gra
Błyszczą gwiazdy, raduje się dusza
Tańczy niebo, skacze piasek
Niedzisiejszy to dodatek
Jasna piana, wyłania się miłość
Toż to nieścisłość
Jak Afrodyta z oceanu się wymyka
Tak też i wszystko znika
Czuję się jakbym tańczył na deszczu
Mam do tego szósty zmysł
„Po prostu tańcz, chłopcze”
„Ależ dziadku kapitalna myśl!”
Pod światłem księżyca
Będziemy płynąć przez morze
Wspominając każą chwilę
„Ja się nie mylę”
W tym czas
„ Błagam cię zostań mą Walentyną”
Mówisz, że najpierw musisz spytać tatusia
Będę twą podporą
W objęciach miłość – tak mawiała mamusia
Przybrzeżne miłostki – jakież to słodziutkie
Przybrzeżne miłostki – kochaniutki...
Przybrzeżne miłostki – dajże buziaka!
Nie oceniłem twoich wierszy od bardzo dawna a szkoda, bo napisałeś naprawdę wspaniałe wiersze i nie ma się do niczego przyczepić, bo są wspaniale napisane. Podoba mi się ich różnorodność no i od czasu do czasu jakiś rym w nich też się znajdzie.
W sumie, co tu mówić. Bardzo dobre wiersze no i ocena 9.5/10.
Powodzenia w pisaniu kolejnych wierszy.
Oto dwa nwowe wiersze.
ŚPIĄC NA CHODNIKU
( Dedykowane pewnemu biedakowi )
Raz, dwa, trzy, cztery...
Jestem nikim, tylko bezdomnym
Moja trąbka to jedyna chluba
Gram na niej, odkąd pamiętam
Ale kogo to obchodzi?
Żyję w nędzy od wielu lat
Nie bardzo się jednak przejmuję
Tyle przykrości spadło na mój bark
Lecz w przeszłości się nie zapamiętuje
Śpię tylko na chodniku
I turlam się po drodze
Być może ogarnie mnie głód
Lecz na pewno nie wrócę do domu
Więc pewnego razu zobaczyłem limuzynę
A w niej największą gębę po tej stronie slumsów
Wyglądał jak Nikita Chruszczov
Nawet gorzej, jak jeden z Adamsów
Mówił „Chłopcze, czy podpiszesz ten skrawek papieru?”
„Co ty gadasz?”
„Czy podpiszesz?”
„Na pewno chodzi ci o mnie?”
Śpię na chodniku
Wałęsam się po osiedlach
Być może ogarnie mnie głód
Lecz na pewno nie wrócę do domu
Powiem co się stało....
Zabrali mnie do dźwiękoszczelnego pomieszczenia
„ Zatrąbże, o tutaj”
Więc dmuchnąłem w rurę, ile tylko miałem tchnienia
I witaj nowy kontakcie
Byłem sławą znaną na wszystkich kontynentach
Nikt nie szczędził na komplementach
Po prostu grałem dla widowni
A wszyscy słuchali
Paziowie myli mi gablotę
A sponsorzy wypisywali kwotę
Niczego mi nie brakowało
Więc pomyślelibyście, że byłem szczęśliwym człowiekiem
Spałem jak książę
Nie tykając ulicy
Nie zaznałem głodu
I nie chciałem wracać do domu
W końcu każdy musi się trochę zabawić.....
A teraz mi mówią, że nie jestem już taki popularny
I, że zemnie zwykła noga
Więc powiedziałem im, że mogą sobie wsadzić ten żart kulturalny
- Pozostałem tylko ja i droga -
Śpię na chodniku
I żebrzę na ulicy
Na pewno dopadnie mnie głód
Lecz na pewno nie wrócę do domu
Oh tak...
( Haha )
KTÓREGOŚ DNIA JEDNEGO DNIA
Nigdy nie słyszeliście mego głosu
Hałas był zbyt wielki
Lecz teraz sądzę, że mnie słyszycie
I szept wszelki
Żadna z gwiazd nie oświetli nam drogi
Nikt nie wyciągnie ręki
O w obłokach ciemności i strachu
Lecz któregoś dnia jednego dnia...
Smutne jak kartki się przewracają
Zabawne jak nas trzymają
Wspomnienia z młodości
Te najpiękniejsze chwile życia
Zamglony zamek już czeka
Na swą Królową
Miejsce te szare i ubogie
Ogarnięte ścisłą trwogą
Dziś chmury nad nami
Wszystko jest szare
Czyżyk na krawędzi
Lecz któregoś dnia jednego dnia...
Gdy byliśmy jednością
Gdy pielęgnowała nas miłość
Razem szliśmy blisko na spotkanie
Reszta niech pozostanie milczeniem
Więc chmury wciąż nad nami
Ścieżka wiodąca do promu
Lecz któregoś dnia jednego dnia...
Powrócimy do domu
Hej! Przeczytałem wszystkie wiersze i, jeśli to twoje dzieło, czapki z głów. Rymy są dobrze dobrane i widać, że masz talent do pisania wierszy. Najbardziej podoba mi się "Marsz czarnej królowej". Wszystkie wiersze są głębokie i pisane (chyba ) z serca. Pozdro.
Oto dwa nowe
RODZAJ MAGII
Szczypta wolności
Posypka uśmiechu
Bez złości
W beztroskim oddechu
Jak jeden krzyk, przez sen milionów
Przez ich dusze, przez marzenia
Wystawić sobie cel
I trafić w sam środek
Jedno małe okno, wskazujące drogę
Tylko wyjątkowy człowiek, może je dojrzeć
I nie oślepnąć przez trudy
Spojrzeć i widzieć
Ten dzwon, który bije w twojej głowie
To nic tylko pragnienie, by przejść przez wrota czasu
Księżyc już w nowiu
Szybko, nie ma czasu i atłasu
Ta chwila zamienia się w wieczność
A więc w końcu zaświtało
I przywitało nas życie
Czy to jest rodzaj magii?
Może być tylko jedna
Ta wściekłość, która niszczy
I towarzyszy nam od początku świata
- Wkrótce upadnie -
Ten płomyczek, który tli się w wielkim piecu
To jedno słowo znanych nam melancholii
By żyć, by trwać, by pokonać czas
Śnić w licznej harmonii
Nagła, niezapowiedziana zmiana na lepsze
Rewolucja serc, której nikt nie odeprze
Czy to jest rodzaj magii?
No powiedzcie...
Sięgnijcie do schowka po różdżkę
Muśnijcie nią cząstkę myśli
I świat, który widzieliście skończył się
- To jest rodzaj magii -
Nienawiść – odpłynie
Trochę uśmiechu – dla wszystkich
Dzięki miłości, dzięki przyjaźni, jesteście z nami
Dzięki magii
KTO CHCE ŻYĆ WIECZNIE
Czas już się skończył
Miejsca brak
Skończył się urok
Pojawił się mrok
Czymże jest ta chwila
Która buduje nasze sny
Które wciąż nieosiągalne
Nie przeznaczone dla nas
Kto twierdzi, że czas to wszystko
Każdy z nas nie może tego odkryć
Osiągalne to dla nieśmiertelnych
A co dopiero zdobyć
Koniec z życiem na papierze
Nawet klaun wie co bierze
To co masz w garści
Najistotniejsze jest
Kto chce żyć wiecznie
Kto chce żyć na wieki.....?
Nie ma już nadziei
Wszystko było już dawno napisane
Ten świat jedną słodką ma chwilę
Nie pisaną dla nas
Kto ośmiela się mówić, że kocha na wieki
Kto twierdzi, że śmierć nie rozdzieli
Okrutny to moment
Gdy miłość musi umrzeć
A ja dotykam twe łzy moimi
A ja muskam twe ślady ustami
A ja gładzę twe blizny moimi
A ja głaszczę twój ból rękami
I tak możemy żyć na wieki
I tak możemy się kochać na wieki
Na wieki – Nie tylko dzisiaj –
Zawsze na wieki
A więc kto chce żyć wiecznie?
Piękne wiersze. Naprawdę bardzo dobre.
Te dwa utwory naprawdę mnie zainteresowały. Mają w sobie to "coś" : jakąś mistykę.
Rymów nie ma, ale to mi wcale nie przeszkadza. Sa refleksyjne, skłaniają do przemyśleń i są napisane naprawdę poetyckim językiem.
Bardzo się cieszę, że kolejny wielki poeta objawił nam się na forum gup.
Daję 10/10, i koniecznie napisz następne utwory.
Ulubiony fragment:
Kolejne dwa wiersze i znów są bardzo dobre. Podoba mi się ich tematyka, bo nie banalna i taka jak napisał Jay_Kay "mistyczna". Nie ma się, do czego przyczepić, chociaż ktoś, kto się zna na wierszach lepiej ode mnie to pewnie by coś wytknął, ale mi się podobają. Ja tam rymy widzę w np tym kawałku:
"Nagła, niezapowiedziana zmiana na lepsze
Rewolucja serc, której nikt nie odeprze"
Ogólnie ocena to, 10/10 chociaż chyba raczej nie potrzeba ocen do takich dobrych wierszy. Ulubiony fragment to ten:
"Koniec z życiem na papierze
Nawet klaun wie, co bierze
To, co masz w garści
Najistotniejsze jest"
Pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu. ( Coś często to pisze )
Pozwólcie iż również napisze coś co można by ozwać terminem wiersza..aczkolwiek bardziej pasuje mi...porównanie:
Egzystencja ludzka jest niczym pnącze oplątujące się coraz mocniej wokoło swego celu. A gdy pewnego dnia pierwsza łodyga zaschnie będzie to znak, wtem nie zamartwiaj się nazbyt. Innego czasu pnącze zaschnie całkiem-koniec egzystecji. Pragnienia zniknął...okażą się jedynie bezsensowną ideologią.
Jest dośc krótki jednakże ma przesłanie...starajcie się domyślić...wydaje mi się iż nie trzeba władać potężnym inteletkem by to "rozszyfromwac"
Dwa nowe wierszyki. Mam nadzieję, że się spodobają
ZBYT DUŻO MIŁOŚCI CIĘ ZABIJE
Jestem tylko cząstką człowieka
Jakim zwykle byłem
Zbyt wiele cierpienia lało się na mą głowę
I wypalało we mnie ducha
Daleko mam do domu
Bez przyjaznej duszy
Niestety, powiedzieć to nikomu
Podczas gdy miłość prószy
Zbyt wiele miłości cię zabije
Jeśli nie wiesz co z nią zrobić
To granica między rozkoszą
A bólem jaki zostawiasz za sobą
Kroczysz w kierunku zagłady
Gdyż nigdy nie myślałeś, że
Zbyt wiele miłości cię zabije
W najgorszych koszmarach
Jestem tylko cieniem uśmiechu
Jakim zwykle błyszczałem
Zwykłem przynosić blask
Lecz teraz pozostał tylko marny grymas tego co posiadałem
I wydaje się, że nie ma z tego wyjścia
Przepaść nie posiada dna
Koniec z ostatecznym końcem się wiąże
Przenigdy nie nadążę
Nikt nie wie jak to jest być w mych butach
Czy nie widzisz, że niemożliwe jest wybierać?
Nie ma sensu dalej tego ciągnąć
Cokolwiek zrobię ma ono swój słaby punkt w tobie
Zbyt wiele miłości cię zabiję
Jeśli nie umiesz wybierać we wszystkim
Jeśli wstręt tobą zawładnie
Będziesz wrzeszczał, płakał, turlał się
Ten ból zrobi z ciebie szaleńca
Gdyż jesteś ofiarą swej zbrodni
Zbyt wiele miłości cię zabije
Przez te wszystkie lata
Tak! Zbyt wiele miłości cię zabiję
Jeśli zrobisz ze swego życia durnia
Zbyt wiele miłości cię zabiję
Jeśli przyjdziesz i nie wiesz o co chodzi
W całym twym życiu
Trzymaj swą duszę, nie pozwól jej odlecieć
Gdyż zbyt wiele miłości cię zabiję!
Na szarym końcu...
( NIE MOGĘ Z TOBĄ ŻYĆ ) LECZ NIE MOGĘ ŻYĆ BEZ CIEBIE
Nie mogę z tobą żyć
Lecz nie mogą żyć bez ciebie
Nie możesz już ze mną być
Lecz przestanę trwać gdy odejdziesz
Nie wiem co się ze mną dzieje
Wiem tylko tyle, że przy tobie wariuję
To dla mnie trudna chwila
Gdyż kroczę po cienkiej linie
Między nadzieją a desperacją
- Mówisz, że się nie interesuję –
Jednak za mną daleka droga
Między teraz a cierpieniem
Kiedyś starałem się łapać marzenie
Lecz wiedziałem, że nic z tego nie wyjdzie
Miłość mówi mi „kochaj dalej”
Lecz rozsądek mówi by wszystko odrzucić
Z tulipana staje się bykiem
Nie przestaniemy się kłócić
Nie mogę z tobą żyć
Lecz nie mogę żyć bez ciebie
Jeśli zostaniesz przestanę oddychać
Lecz bez ciebie jak bez słońca
Nie wiem gdzie się znajdujemy
Wiem tylko tyle, że przy tobie bzikuję
Trafiłem w złe miejsce
Ty też tam byłaś
Nie było ucieczki
Najwyraźniej nastąpiła jakaś pomyłka...
Wynik zero do pięciu
Przeszliśmy przez zamknięte drzwi
I porażka to nasze zwycięstwo
Choć mogło być inaczej
Miłość mówi mi „kochaj dalej”
Lecz rozsądek mówi, że serce skamieniało
Złość wypełza z mej powłoki
Pasja woła o więcej
Nie mogę z tobą żyć, nie mogę z tobą żyć
Po prostu nie mogę żyć, nie mogę żyć
Nie mogę, nie mogę z tobą żyć
Jednak nigdy cię nie opuszczę
Nie mogę z tobą żyć!
Lecz nie mogę żyć bez ciebie!
Przez szaleństwo i wszystko co jest nad
Nadal mamy siebie nawzajem – na miliony lat
Nerromanta BooM ty naprawde masz talent i trudno ocenić twoje prace ponieważ z wiersza na wiersz są coraz lepsze, najbardziej spodobał mi się "ZBYT DUŻO MIŁOŚCI CIĘ ZABIJE", ale "KTÓREGOŚ DNIA JEDNEGO DNIA" był lepszy (moim
zdaniem).
Powinieneś pisać dużo takich wierszy, miło sie robi jak je czytam.
Ty naprawdę masz talent.
Pozdro.
Oto kolejny wiersz, nawiązujący do moich pierwszych
BAŚNIOWY KRÓL ( LEGENDA )
W krainie, gdzie rodzą się konie z sokolimi skrzydłami
Gdzie pszczoły straciły żądła
Wszyscy śpiewają
- Na wieczność -
Opium lwa podąża za jeleniem
Rzeki zrobione z wina, tak przejrzyste
Wszyscy śpiewają
- Przez wieki -
Smoki przeszywają powietrze niczym wróble
A jagnięta kończą się tam gdzie śmiałość
Wszyscy śpiewają
I wciąż i wciąż i wciąż i wciąż
Mój baśniowy król widzi rzeczy
Włada powietrzem i zmienia fale
Które nie są ni dla mnie, ni dla nikogo
Jest strażnikiem wiatrów
„Mój pan, mój władca
Zawsze podążam jego śladem
Zawsze obserwuję jego cień
Nigdy nie ważyłem mu zaprzeczyć słowa
Zawsze pochylona ma głowa, na wszystko gotowa
Na każdy rozkaz, na każde kiwnięcie palcem
Na każde smutne spojrzenie na skarb u podnóża
Dzielną jego zbroją
Walczę o każde źdźbło powietrza
By pozwolić mu oddychać”
Wtem brutalnie przychodzi nocą człowiek
By biec jak złodziej, by zabić jak nóż
By odebrać klejnoty z magicznej dłoni
By obalić w ruinę obiecaną ziemię
Padł na ziemię, upadł z tronu
Mój wielki władca odszedł do domu
Mleko z bajecznych krów zsiadło
Tak jak woda w krew króla
Czy nikt tego nie widzi?
Jak ogień pali się w piekle wrzeszczącego bólu
Wraz z nim odleciały klejnoty
Które wyrwał kiedyś z węzłów smoka
Pokonał złą kobietę
A teraz sęp wyrwał mu kawałek oka
„Synu nieba, władco przestworza
Uwolnij mnie, wypuść
Wyschły we mnie morza
Nie ma soli z piasku
Odeszła nadzieja dla świata
Myśli me przeplata żałobna melancholia
Gloria!, o panie, Gloria!”
„ Któż tu jest?
Ja jestem panie
Twój wierny sługa, który nie bał się walczyć
Przebyłem przez wrota ciemności by cię odnaleźć
Dzięki Bogu, że doszło to spotkanie...
Przerwać ci muszę o dzielny rycerzu mój
Dla mnie już nie ma nadziei
Zamknęli drzwi i wyjść nie mogę
Zamknęli na całą trwogę
Ależ panie, nie poznaję cię
Cóż się z tobą stało?
Gdzie twój zgryz, którego bali się wrogowie
Gdzie twe ramię, którego zazdrościli bogowie?
Ktoś wyżął kolor z mej duszy
Ciemność mi serce zasłania
Drogi nie ma
Po prostu susza
Ktoś złamał mój baśniowy pierścień
I ośmieszył królewską duszę
Zmienił wiatr
Skrzywdził fale”
Matko Merkury, gdzie jestem?
Co oni ze mną zrobili?
Gdzie się podziali moi mili
Nie ma gdzie się skryć, gdzie schować
Mam nadzieję, że ktoś wreszcie zajży tutaj i przeczyta ten oto wiersz, gdyż jest to chyba najważniejszy wiersz jaki napisałem
NIKTY TYLKO TY ( TYLKO CI DOBRZY UMIERAJĄ MŁODO )
( Dedykowane: Księżniczce Dianie, ks. Janowi Twardowskiemu, Karolowi Wojtyle, Stefanowi Waszyńskiemu, Czesławowi Miłoszowi, Johnowi Lennonowi, Freediemu Mercuremu oraz tym wszystkim co zmarli młodo, gdyż zasługiwali by żyć wiecznie )
Widzę dłoń na niebie
To anioł sięga do raju
Leci na wielkich skrzydłach
By odejść po tych wszystkich latach
Czyżby deszcz zaczął padać w raju?
Czy chcesz by wszyscy płakali?
W końcu tak ważne były twe słowa
A teraz, czekamy, by wszystko zaczęło się od nowa
Wszędzie strumienie łez
Rozlane morze złamanych serc
Odszedł świata dobry kolega
Czarny garnitur założyć teraz trzeba
Oko uchyla się pod widokiem cudu
Tam, na samym wielkim szczycie
Nikt nie mógł go dosięgnąć
Nikt, tylko ty
Jeden za drugim
Jak jeden dzielny mąż
Tylko ci dobrzy umierają młodo
Będziemy pamiętać, na zawsze
Życie stanęło w trudnym położeniu
Bóg wezwał cię pod swoje skrzydło
Od razu gdy na ciebie spojrzałem
Wszystko inne zbrzydło
Cały smutek utopiłem w żalu
Wciąż tylko rozpaczałem i myślałem
Aż pozostało ostatnie pytanie
„Co ty byś zrobił na moim miejscu?”
To były piękne lata
Bez smutku, z nadzieją
Stałeś się symbolem
Wiedziałeś jak kochać
Gdy nadszedł czas naszego rozstania
Wciąż myślę o tobie
Posiadałeś zdolność latania
Byłeś magią samą w sobie
Jeden za drugim
Jak wąż ciężkich przemyśleń
Tylko ci dobrzy umierają młodo
Życie jednak trwa, bez ciebie
Dni radości musiały być przerwane
Wstrzymano wszelkie bicia serc
Przybito twe słowa na ścianie
Położone twe zdjęcie na biurku
Chyba nigdy nie zrozumiemy do końca
Celu twojego życia
Wiele myśli nam przekazałeś
Za wszystkie, dziękujemy
Spójrzcie na niebo
I wznieście wasze serca jeszcze jeden raz
Widzę twarz w małym oknie
Z którą nigdy nie miałem okazji się pożegnać
Jeden za drugim
Rozluźniona, dzika uprząż
Tylko ci dobrzy umierają młodo
Płacząc po niczym
Płacząc po nikim
Po nikim, tylko po tobie
Hm zrobię wyjątek, gdyż z reguły nie oceniam czyichś wierszy. Uważam, że wiersze sa wyrwane z naszej duszy, z głębi naszego serca, że są cząstką nas. A czy wolno nam koogoś oceniać kogo nie stworzyliśmy?? Nie jestem Bogiem i przeważnie tego nie robię. Będzie to pierwszy wiersz do, którego się wypowiem, cóż nie będę tego krytykował tak jak opowiadania typu opowieści o urlu - evlenie itp.
Ok to zaczynamy, sam piszę wiersze i niektórzy o tym wiedzą, więc jestem czuły na poezję. Kiedy zacząłem czytać dzieło mego kolegi Booma poruszyłem się w wielce i naszłą mnie myśl: o kim on do cholery pisze? NAjperw po kilku wersach pomyslałem o J P II lecz później postanowiłem się trzymać tego, że chdzi o bliską mu osobę, która możliwe, że była w jego lub zbliżonym do jego wieku. TEgo się nie dowiemy. To tajemnica isarza. Boom podszedł do pisania poważnie i to samo z niegoo wychodzi. Podoba mi się to co pisze.
To jest jego styl, wena, natchnienie i mowa serca, więc nie wstawiam w ogóle w te miejsce oceny. Nawet o tym nie pomyślałem. Pozostaje nam tylko wpisać pochlebne posty nic po za tym. Z resztą sami widzicie, by się rozpisać wcale nie trzeba wpisywac numerków.
See you again friend.
Z poważaniem
Adonix
Dwa nowe wiersze
JAK SYN O CÓRKA
( Dedykowane „TYM” miłosnym kaznodziejkom )
Jak syn i córka mówi mi
- Przemienić się w inne
Twierdzisz, że pokonasz każdego mężczyznę
- Od rak, tylko dla zabawy
Na pewno jednak byłaś w rozterce
Czapka nie pasowała na twą głowę
Nici ze świata, w którym mężczyźni
zapinają rękawy i sprzątają waszą kupę
Czy ty w ogóle wiesz coś o miłości?
Czy spotkałaś się z tym kiedyś?
I co z nią będziesz robić
kiedy zabawa się zacznie
„ Chcę byśmy zostali przyjaciółmi”
- jak syn i córka
„ Chcę byś nadal się ze mną spotykał”
- ale nie dotykał łóżka
- „ A ja chcę byś wreszcie była kobietą!”
Próbujesz być nauczycielką
I mistrzem wędkarzy
Wszechwiedzącą sercową kaznodzieją
Lecz zabrakło słowa „szczerość” w twoim słowniku
Twa słodko-wyglądająca gracja
To tylko słabo-wyzywająca ignorancja
Mężczyźni to dla ciebie trufle
Które, zgniłe, wrzucasz na szufle
„No cóż, przebyłam kawał świata
Znalazłam nawet nowy salon makijażu”
„ Co z tego dziewczyno?
Skoro bladość wycina się w twym pejzażu”
„Skoro tak stawiasz sprawy nie chcę cię więcej znać
Idź lepiej, umyj się, naucz się także prać”
„Najwyraźniej oglądanie czasu to dla ciebie wielkie zwlekanie
O, pardon, muszę iść wywiesić swoje pranie”
Czemu kobieto myślisz o raju
skoro pochodzisz z piekła?
„Chcę byś mnie zrozumiał”
- jakbym wcześniej nie umiał
„Chcę byś nadal mnie budził”
-tylko po to bym dalej nudził
„ A ja chcę byś wreszcie była kobietą!”
PODRÓŻ DO GWIAZD
W gwieździstym roku
Roku zebranych Ochotników
W dekadzie odkrywców
W czasach gdy lądów było kilka
Jakaś łódź wypłynęła w nieznane
Przez piękny słoneczny
pełen słodyczy rumieniec
Najsłodszy kiedykolwiek widziany
Noc goniła dzień
Gwiazda podglądała gwiazdę
Jasność przesłaniała widok
W ich sercach jeden wielki płomień
A w środku dzielne dusze
Gdyż przez wiele samotnych dni
żeglowali po Mlecznych Morzach
Nigdy nie patrzyli za, nigdy się nie bali, nigdy nie płakali
Zdawałoby się że tyle lat minęło
A wciąż nie ma tego głosu
Piszcie swoje listy na gwiazdach do momentu aż powrócę
W krainie gdzie wnuczęta są wiecznie młodzi
W gwieździstym roku
Roku wielkich odkryć
Przybył statek z błękity
Tak, to Ochotnicy przybyli do domu
I przywieźli dobre wieści
Z wszechświata tak młodego
Tak brodatego i wiecznie nowego
Lecz ich serca mocno ważone
Ziemia jest stara i szara
Więc do nowego domu się udamy
Lecz o was nie zapomnimy
Miłość ta nigdy nie zgaśnie
Tak wiele lat minęło
A ja postarzałem się o dzień
Widzę oczy twej matki, w twych oczach
One do mnie płaczą
Zdawałoby się, że tyle wieków minęło
A wciąż nie słychać szeptu
Piszcie swoje myśli na mleku do momentu aż powrócę
W krainie gdzie umierać się nie godzi
Zdawałoby się że wszystko już minęło
A ja wciąż nie słyszałem waszego głosu
Na wszystkie listy na gwiazdach, one nie zagoją ran tak jak twa dłoń
Na całą woń w mym życiu jeszcze przede mną
- Uszczypnijcie mnie -
SKANDAL
Skandal
Teraz wyciągasz po mnie swą dłoń
Skandal
Zmieniłeś me życie w brutalną telewizję
Skandal
Z rozkoszą spoglądałeś jak cierpię
Skandal
Przez Ciebie cały świat już wie
Wszyscy widzieli złamane serce
Wszyscy widzieli jak me życie topi się w męce
Patrzyli jak błagałem, jak cierpiałem
A wszystko dzięki Tobie
Skandal
Zostawiłeś mnie i wcisnąłeś im ciemnotę
Skandal
Zrobiłeś ze mnie zwykłego idiotę
Skandal
Me rany nigdy się nie zagoją
Skandal
Dlaczego zawsze jesteś dla mnie ostoją
Otwierają się wrota, nadchodzą złe wieści
Pojawiła się plotka o nieprzyzwoitej treści
Okazało się, że mnie wydałeś
na kolejny tytuł w prasie....
....Skandal
A więc wiedzcie dordzy widzowie iż to prywatna afera
Ni żadna marna pociecha, ni żadna kariera
Widzicie tylko ciemną stronę, którą pokazuje camera
Po prostu takie me błahe życzenie, by me życie było suche i popsute
Patrzcie jak łamie mi się serce, patrzcie na me łzy
Skandal, po raz kolejny mnie zabijasz
W kółko i w kółko i w kółko zabijasz
Dzisiaj na pierwszych stronach, jutro w śmieciach
A nikt przez ten czas nie dostrzeże krzty prawdy w kłamstwach
A pod koniec historii pozostaje znaleźć miejsce zbycia
Gdyż Skandal wyżął resztkę godności z mego życia
Skandal
Skandal
Skoro ostatnio pojawiło się kilka wierszy, i ja zamieszczam jeden.
O Przemocy
Do Wiktorii
W świecie brudów i religijnych represji
W państwie układów i rasistowskich selekcji
Gdzie zbrodnię i krzywdę skrywa mrok
Gdzie sępy kosztują wiecznie ludzkich zwłok
Stoisz ty, Wiktorio, i rozglądasz się dumnie
Wszakże znana jesteś i co nieco umiesz
Patrzysz wokół na ludzi i zastanawiasz się
Czy już ogarnęło ich zło czy jeszcze nie
Znasz w końcu, moja droga, ludzie myśli
Pomysły, wątpliwości i to, co się im przyśni
Byle chwilę, każdą cząstkę ich istnienia
Skąd więc na twej twarzy ten grymas zdziwienia?
Przecież to ty dałaś im wszelakie narzędzia
Broń, karabiny, bomby, to twój rodzaj orędzia?
To tylko sposób na śmierć, na żałosne męstwo
Powiedz, czy tak wygląda ludzkie zwycięstwo?
Bo jeśli, to czeka ich jedynie zguba
Zadanie bólu bliźniemu, to nie jest żadna chluba
Ciągle rozmyślenia, ciągle ten sam pomysł
A może był to jednak twój pomysł?
W tym oto świetle spoglądam w twoje oczy
I z przerażeniem dostrzegam, że widzę nicość
Wielką zagładę ludzkości, która w dół się toczy
Nie odczuwam strachu, żalu, jedynie litość
Litość do Ciebie, Wiktorio, o to co robisz
Źle postępujesz, kochana, złe skrzypce stroisz
Czemu nie upuścisz miecza i nie podniesiesz lutni
Czemu nie zaniechasz walk i wszelkiej kłótni
Przemoc - to choroba! Przemoc - to choroba
Niszczy dobrych a złych przyodziewa jak ozdoba
Przemoc - to choroba! Przemoc - to choroba!
Wiedzie cię w ciemność, gdzie nieznana jest ci droga
Miłość jest ostatnią nadzieją więc cieszmy się nią
Nim zniknie którejś nocy ten radosny śpiew, nim dłonią
Swą upuści bukiet kwiatów i upadnie na martwe ciało
Śpieszmy się nieść miłość bo niewiele czasu nam zostało
Bardzo piekne wiersze.... Moja szczegolna uwage przkul ostatni wiersz - "O Przemocy"....
Ja nie pisze wierszy, i sie nie znam, ale te sa naprawde fajne... Czyta sie je z mila checia i mam nadzieje, ze dalej bedziesz pisal i nam to przedstawial... Moze sprobowalbys jakis weselszy ulozyc, co??
Piękny wiersz... Po przeczytaniu trzeba zrobić sobie minutkę ciszy... Żeby zrozumieć, nie chodzi o to żeby rozumieć słowa - to każdy umie - ale żeby zrozumieć prawdziwy sens...
Na wstępie chciałem podziękować, że przeczytaliście wiersz.
Mam nadzieję, że i ten ktoś przeczyta i mu się spodoba.
........
Czy jest tu ciepło, nie..
Czy ktoś mnie widzi, nie...
Kto raz przybędzie, odejdzie
Kto raz usłyszy, zgłupieje
Czy ktoś to czuje, nie...
Czy ktoś się martwi, nie...
Kto raz odezwie, zamilknie
Kto raz powstanie, upadnie
Czy możemy pokazać ich twarze
-------------Nie---------------
Czy jestem dumny, nie...
Czy bywam inny, nie...
Gdy raz się kładę, marzę
Gdy raz wstaję, modlę
Czy jestem szczęśliwy, nie...
Czy bywam miły, nie...
Gdy raz patrzę, śledzę
Gdy raz strzelam, zabijam
Czy możemy pokazać ich twarze
------------Nie-----------------
Na środku pustyni
Jesteśmy ślepi
Coś jednak słychać
To okrzyki nocy
Rozmowy śmierci
Zarastająca krew
Jestem ślepcem
Czekającym w kolejce
Czy jest tu ciepło, nie...
Czy ktoś mnie słyszy, nie...
Kto raz odejdzie, nie powróci
Kto raz zobaczy, zemdleje
...
Czy ktoś rozumie, nie...
Czy ktoś pomoże, nie...
Kto raz dotknie, poczuje
Kto raz doświadczy, wybaczy
Czy możemy pokazać ich twarze
-------------Nie----------------
Czy jestem silny, nie...
Czy bywam winny, nie...
Gdy raz ulegnę, odpuszczam
Gdy raz wspominam, przegrywam
Czy jestem smutny, nie...
Czy bywam oschły, nie...
Gdy raz zabijam, odchodzę
Gdy raz umywam ręce, zapominam
Czy możemy pokazać ich twarze
--------------Nie---------------
Na środku oceanu
Jesteśmy ślepi
Coś jednak słychać
To hałasy świtu
Rozmowy życia
Kwitnąca krew
Jestem ślepcem
Czekającym w kolejce
............UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU..................
Pech pecha trafiłeś na człowieka, który nie przepada za poezją
Zwłaszcza nienawidzi jej interpretacji, gdyż dla każdego człowieka może być inna
i nie zawsze jest zgodna z wizją autora.... jednak..
Czy mógłbyś wyjaśnić jak ty widzisz sens tego wiersza to skonfrontuje to ze swoimi odczuciami
......
po naszej dyskusji na gg ....widzę, że mamy bliskie zrozumienie
Podoba mi się uniwersalność wiersza i ponadczasowość przekazanej treści
Dla ludzi o ludziach...... spowiedź z ludzkich słabości i krytyka zaściankowości
Wskazanie na odwieczne zaślepienie człowieka.....i brak samokrytyki
Moim zdaniem za mało agresywna forma...za mało silnie zabarwionych kontrastów...
Wiersz w pewnym momencie staje się wyliczanka...co niezbyt mi się podoba...
można to jeszcze ubarwić i dodać zastrzyk silniejszej emocji ale to już kwestia gustu
Jesteś wielkim poetą. Wiesz dlaczego? Bo wszystkie wiersze wielkich są mi trudne do zrozumienia.
Jednak jak tak przeczytać je kilka razy to można coś z nich wysnuć. Tyle, że każdy może wysnuć co innego.
Z pewnością twoje wiersze niosą ze sobą wile mądrego. Jednak ja nie przyswajam tego do siebie. Może dlatego, że nie dorosłem do tego.? W każdym bądź razie pisz dalej. Dobrze czasami przeczytać poezję, posiedzieć po przeczytaniu chwilę i pomyśleć nad tym co się przeczytało.
Nawet nawet
wciąga trochę ale fajne będziesz poetą
mówie ci
Świetne Pisz dalej ! Ja każdy z chęcią pzeczytam ;P