Indeks Rzyg kulturalnyna czym polega zadanie z Joe'm???NiewierniMisja Od Kapottha - Gońcy Lesni Na PołnocyStatisticsLesterN6280 - Podłączenie Do Pc Bluetooth nie działaTelewizja Dvb-h W Polsce Wkrótce Operatorzy komórkowi wspólnie przystąpią do konkursu na DVB-Telefon Nie Włącza Się Po Aktualizacji Softu (6300)SniacyMam duży problem z dniami w NK...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nela2809.opx.pl
  •  

    Rzyg kulturalny

    Mam nadziejê, ¿e czytaj±c to prze¿yjecie katharsis...

    Dziwkarz

    Minê³a ju¿ godzina, odk±d utkwi³ przy skrzy¿owaniu. Nie by³ pewien czego w zasadzie szuka³, ale jaki¶ wewnêtrzny g³ód rwa³ go od ¶rodka. Wci±¿ nasuwa³o mu siê pytanie: czego ja chcê? Wyci±gn±³ z kieszeni paczkê z fajkami. By³y mokre.
    - Szlag...
    Mia³ jednak wra¿enie, ¿e to nie o to chodzi. Spojrza³ na zegarek. Dochodzi³a pi±ta. Ruch zel¿a³ ju¿ nieco, wiêkszo¶æ mieszkañców odpoczywa³a teraz po pracy zadowalaj±c siê czym¶, czego on nigdy nie by³ w stanie poj±æ. Spojrza³ w dó³ ulicy. Znowu co¶ nim szarpnê³o. Tym razem by³ pewien. Minê³y trzy dni, a to znowu go wzywa³o. Przeklêta natura cz³owieka. Rêce zadr¿a³y mu lekko, przy czym zaczerwieni³ siê potwornie, co jeszcze pogorszy³o jego stan. Ju¿ sie nie kontrolujê - pomy¶la³ przelotnie, lecz szybko jego my¶li zdominowa³a narastaj±ca potrzeba. Ruszy³ chwiejnym krokiem przed siebie, utkwiwszy spojrzenie w koñcu ulicy. Pragn±³ tego coraz bardziej. Cia³o wtórowa³o jego wra¿eniom. Cholera, co teraz? - pomy¶la³ gniewnie, jakby jego cz³onek sta³ siê jego wrogiem. Wcisn±³ d³onie g³êboko w kieszenie i zacz±³ miêtosiæ ekwipunek, aby nie by³ a¿ tak widoczny. Mijaj±cy go ludzie nie zwracali jednak na to uwagi. Po cholerê mi to, po jak± cholerê? Szed³ jednak dalej, wci±¿ staraj±c siê ukryæ ca³± t± swoj± walkê wewnêtrzn±. Po chwili by³o ju¿ je widaæ. M³ode, stare, poobijane, jakie¶ nowe, ogólnie jak w sklepie - dla ka¿dego co¶ "mi³ego". Patrzy³y lubie¿nie na przechodz±cych siê mê¿czyzn. Kobiet tu nie by³o, dos³ownie. U¶miechn±³ siê blado. Ju¿ nie by³o hamulców, sumienie, je¶li kiedykolwiek co¶ mog³o powiedzieæ, wyparowa³o. Uhh....
    Ochota zdawa³a siê za¶lepiaæ do reszty. Widzia³ jednak. Dostrzeg³ j±. By³a przera¿ona. To by³ chyba jej pierwszy dzieñ. By³a ubrana skromnie, niemniej wci±¿ stara³a siê zakryæ to i owo, jakby nie mog³a siê przemóc do tego co j± czeka. Inne patrzy³y na ni± z politowaniem. I jej oczy... pe³ne ³ez, których jednak widaæ nie by³o.
    - Witaj kochasiu – pad³o nagle
    Krwawe od szminki usta rozchyli³y siê w lubie¿ny u¶miech. Stara sta³a obok niej.
    - Zobacz, jaki ³adniu¶ki towarek tu mam, chcesz mo¿e?
    Przeszy³ go zimny dreszcz. Przecie¿ ta dziewczyna nie ma nawet osiemnastu lat. Lecz nagle zabêbni³o mu w uszach. Tak... tak... chcê j±, tylko j±, dawaj...
    - Ile? – rzuci³ krótko
    Dziewczyna zblad³a.
    - Jest ¶wie¿a – wycedzi³a z u¶miechem – dostaniesz j± za czterdzie¶ci dolarów
    Czu³ to, a w zasadzie nic nie czu³.
    - Dobra... – ju¿ niemal szeptem odpar³.
    Jej oczy wyra¿a³y wszystko, co najgorsze, ale najbardziej strach. Nie mog³a, musia³a...
    Wzi±³ j± za rêkê. Chcia³a siê broniæ, ale nie starczy³o jej si³. Prawie zemdla³a.

    By³a tam kamienica. Wygoda dla tych, którzy woleli za³atwiaæ „takie sprawy” na miejscu. Wolne miejsca by³y zawsze, przecie¿ nie zajmowa³o to wiele czasu. By³ klucz i teraz. Wyszarpa³ go z szafki i ci±gn±æ dziewczynê po schodach nie widzia³ ju¿ nic poza tym... tylko to gra³o w jego duszy marsz pogrzebowy dla niej.

    Pokój dziewiêtnasty – zatêch³a klitka, parê metrów kwadratowych i wielki bar³óg z po¶ciel± zmienian± raz na miesi±c. Okno – nie myte chyba nigdy – przypomina³o wej¶cie do jakiego¶ grobowca, nad którym pisaæ powinno D.O.M.

    ¦mierdzia³o.

    Pchn±³ j± na ³ó¿ko. P³aka³a. Nie broni³a siê, ale rycza³a jak bezbronne dziecko. By³ ¶lepy... przez ca³y czas, przez ca³e nastêpne pó³ godziny. By³ ¶lepy...

    Cisza. Wszêdzie wokó³. Od czasu do czasu co¶ skrzypia³o na schodach. Pustka zalêg³a za oknem, za otwartymi drzwiami, pod ³ó¿kiem, w jej oczach. Nie rusza³a siê. Gdyby nie miarowe unoszenie siê jej piersi, mo¿na by s±dziæ, ¿e faktycznie by³a martwa. Musia³a... lecz czy aby na pewno? G³ód, oni, ta rozpacz, jak mo¿na by³o inaczej... to... nie, nie mog³a tak po prostu zrozumieæ. Ju¿ nic nie wiedzia³a. Co¶ umar³o. Ból by³ nie do zniesienia. Ten duchowy. ¯adna ca³a my¶l nie by³a w stanie przebiæ siê przez t± czarn± dziurê w jej umy¶le.

    Minê³a godzina. Nikt nie przyszed³. Jej oczy by³y jeszcze bardziej puste. Nie mog³a ju¿ oddychaæ... Z trudem dobrnê³a do okna. Otwar³a je, lecz nic to nie pomog³o. Zakrêci³o jej siê w g³owie. Patrzy³a na ulicê. Nie... wspar³a siê o framugê i pochylaj±c siê jeszcze bardziej do przodu, zaczê³a powoli wysuwaæ siê z okna. Pchnê³a lekko rêce do ty³u...

    Przysiad³ na krawêdzi ska³y. Zmêczy³ siê, choæ wiedzia³, ¿e jeszcze du¿o ma mil do pokonania. Sama podró¿, chod¼ wiod³a przez tyle ró¿nych piêknych krain, by³a ciê¿ka, a on sam – lec±c têdy dopiero drugi raz w ¿yciu – wci±¿ czu³ strach przed ogromem przestrzeni, jak± podziwia³. Poprawi³ lotki. Wtem nagle us³ysza³ znajome d¼wiêki. Kto¶ nadlatywa³. Nie widzia³ jej nigdy. By³a jaka¶ dziwna. Choæ podobna do niego, lecz nie by³ pewien czy móg³ mówiæ o pokrewieñstwie. Nie, z ca³a pewno¶ci± by³a tu nowa...

    Spojrza³ na skrzy¿owanie. Cholera... Jego rêka szybko powêdrowa³a do kieszeni, lecz u¶wiadomi³ sobie znowu, ¿e fajki by³y mokre. Zegarek wskazywa³ szósta. Jutro do roboty na rano – pomy¶la³. Obróci³ siê jeszcze i u¶miechn±³ dziwnie, po czym swobodnym ju¿ krokiem ruszy³ do domu. Pewnie znowu bêdzie siê pytaæ, czemu tak pó¼no wracam...

    End



    Fantastyczne!!!Mnie sie bardzo podoba!!!!
    Bledy: Nie doszukalam sie zadnych!! 10/10
    Pomysl: Bardzo ciekawy, lubie takie historyjki 9+/10 A to dlatego, ze nie podoba mi sie nazwa tego opowiadania...Gdyby bylo bardziej ulturalne...
    Wykonanie: Bardzo dobrze ujete, bogata szata slownictwa 10/10

    Ogolem -10/10

    Wg mnie jest to doskonale....Widac, ze Reynevan ma dar do pisania opowiadan, historyjek itp., inne jego dziela sa takze bardzo dobre, ale te mi wyjatkowo podpasowalo, totez wystawilam ocene, a jaka??...sami widzicie

    EDIT: A bedzie druga czesc, cd???
    Ciekawe nie powiem, ciekawe gdzie inspiracje znalaz³e¶. By³e¶ na dziwkach?
    Zawsze Twoje prace s± bardzo fajne, umiesz pisaæ i robisz to w sposób mi³y dla oka, i ciekawy dla wyobra¼ni.
    Powiniene¶ pomy¶leæ nad wypuszczeniem jakie¶ ksi±¿ki.
    Samo opowiadanie jest stosunkowo za krótkie, ledwo zacz±³em, a ju¿ koniec. Fabu³a jest bardzo p³ytka - nic konkretnego siê nie dzieje, zaintrygowa³ mnie tylko opis, gdy ona siê oddawa³a (?) ¿al mi siê jej zrobi³o. Nie mniej jednak s±dzê, ¿e nie o fabu³ê tu chodzi³o. Opis jest bardzo fajny, chce siê czytaæ. B³êdy? A czy ja mam cztery g³owy... : )
    We¼ trochê bardziej siê rozpisz, bo wiem, ¿e umiesz
    Có¿ jeste¶my na tym forum ju¿ d³ugo i pamiêtam twoje pierwsze opowiadania. Mimo i¿ tamte opowiadania by³y dobre, to zrobi³e¶ ogromny postêp. To co teraz piszesz wyró¿nia siê w¶ród wiêkszo¶ci szarych opowiadañ na forum. Mogê z pe³nym przekonaniem napisaæ, ¿e jeste¶ w tej chwili jednym z najlepszych pisarzy tego forum, powiniene¶ pomy¶leæ o czym¶ wiêkszym.
    Styl którym piszesz, bogate opisy, penetracja ludzkiej psychiki, wszystko na bardzo wysokim poziomie. Znalaz³em tylko kilka drobnych b³êdów.
    Przyznaæ siê muszê, ¿e zaintrygowa³ mnie tytu³.
    Jedno czego mogê siê przyczepiæ to ma³a obszerno¶æ, chocia¿ z drugiej strony krótsze opowiadania przyci±gn± wiêksz± liczbê userów, a taki jest cel umieszczania opowiadañ.



    Ej no, mia³o byæ psycholigczne dupcenie, a dupcenia tu tyle, co kot nap³aka³ ;p

    Podoba³o siê [bo jak¿e mia³oby siê nie podobaæ]. Ciê¿ko oceniaæ realizm [hm? =) ], ale wszystko zdaje siê wypadaæ prawdziwie, naturalnie [czy te¿ nienaturalnie, jak wiêkszo¶æ ludzkich "dziwnych rzeczy"]. NIe ma zbêdnego lania wody, ka¿dy element jest niezbêdny, komponuje siê z reszt±, tworzy ca³o¶æ. Fajne, fajne... co tu powiedzieæ wiêcej. I przedostatni akapit, oczymkolwiek on jest, wymiata =] Oczywi¶cie mam swoj± wersjê, ale w przypadku interpretacji takich rzeczy, nie ma siê wiele szans na celny strza³. No.

    By³o git =]
    Heh, Ty to jednak masz talent
    Naprawdê super, nie wiem do czego siê tu przyczepiæ. Moim zdaniem nazwa tematu ma za zadanie przyci±gaæ ewentualnych czytelników . Sam± historyjkê czyta siê naprawdê super, szybko i nie ma tam niczego co by w jakikolwiek sposób zra¿a³o czy co¶ w tym stylu. Wybra³e¶ ciekawy temat i uda³o Ci siê bardzo dobrze to wszystko opisaæ. Realizm jest. Jednym s³owem historyjka (opowiadanie to takie d³u¿sze raczej nie jest ) naprawdê fajna. Gratzy .
    Rey, mówi³em, ¿e zrobiê remake =]

    Niepewno¶æ. Co wy mo¿ecie o tym wiedzieæ? Stercza³em jak dureñ na ulicy, zdêbia³y, otumaniony. I niepewny. Co¶ we mnie dojrzewa³o, rozrasta³o siê. I gni³o. To nie by³o przyjemne. Dr¿±ce d³onie nie maj±ce co pocz±æ, rozpalona twarz, ob³±kañcze oczy. W koñcu zacz±³em przeszukiwaæ kieszenie. Znalaz³em je. Niewielkie, prawie puste ju¿ pude³ko papierosów. Ca³e mokre. Zakl±³em. Niepewno¶æ zaczyna³a maleæ, odsuwana w cieñ przez co¶ gorszego. Czasem jak ¶nicie, mo¿ecie robiæ, co chcecie, kontrolujecie sen, nie musicie obawiaæ siê konsekwencji, no mo¿e co najwy¿ej mokrego ³ó¿ka. ¯ycie nabiera tam barw, jedynie po przebudzeniu czujecie krótki niesmak. Ot, nic wielkiego. A wiecie, na czym polega niepewno¶æ? Ja to czu³em i nie mia³em pieprzonego pojêcia, czy tym razem to upilnujê. By³o coraz gorzej. Bo to i fajna sprawa, choæ czasem trochê pó¼niej co¶ w g³owie k³uje. Serio. Jednak kiedy siê zapomnisz, jest naprawdê nie¼le.

    Cholera. Gdybym mia³ te pieprzone fajki. Gdybym mia³. Ale nie mia³em i nic nie by³o wstanie powstrzymaæ moich nóg przed skierowaniem siê w dó³ ulicy. Ulicy handlowej. Bo w sumie to tak¿e handel, choæ nieco... trudniejszym towarem.

    - Witaj kochasiu – powiedzia³a „pani prezes”. Kiedy¶ mo¿e i wzbudza³a po¿±danie u swoich klientów, teraz za¶... schludny kok, obcis³a, jaskrawa sukienka na niem³odym ciele, opinaj±ca wszelkie uwypuklenia... Nie, na pewno nie tego szuka³em. Ale jej w pewnym sensie tak. Ona tu rz±dzi³a. Przynajmniej teraz. Ona. I jej krwawe od szminki usta... cholera, ¿e kiedy¶ ten paszczur móg³ siê tym zajmowaæ. - Zobacz, jaki ³adniu¶ki towarek tu mam, chcesz mo¿e?

    Obliza³em wyschniête wargi odruchowo, jednak mia³em nadziejê, ¿e nikt tego nie zauwa¿y³. Wiêkszo¶æ „towarku" nie by³a nowa. Poobijane, zu¿yte, w ¶miesznych, jarmarcznych strojach, które powinny rozbudzaæ w kliencie fantazjê... có¿, u¿ywa siê jak ka¿dej, jednak na pewno nie rozbudzi to we mnie nic poza ¶miechem... I wtedy mój wzrok pad³ na ni±. M³odziutka, cholera wie, czy mia³a ju¿ osiemnastkê... w±tpliwe rzek³bym, brzydka nie by³a, choæ do piêkno¶ci wiele brakowa³o. Makija¿... widaæ by³o, ¿e nie jest to jej naturalny stan, choæ nie by³ zbyt mocny. I dobrze. Podkre¶la³ jej oczy. Naprawdê piêkne oczy. Pe³ne ³ez. Zignorowa³em to i okiem konesera przyjrza³em siê reszcie walorów. Próbowa³a zas³oniæ, to co w tym zawodzie powinno byæ widaæ. Niewiele jej brakowa³o. Ca³kiem kszta³tne piersi, nie jakie¶ wielkie, ale wystarczaj±ce, ³adne. Nogi zgrabne, choæ dr¿±ce najpewniej ze strachu, r±czki niepewnie opuszczone. Stara musia³a spostrzec, komu siê przygl±dam.

    - ¦wie¿utka – powiedzia³a z drwin±. – Dzisiaj dosz³a... kto wie, mo¿e bêdziesz pierwszym – nienawidzi³em jej ¶miechu. – Mog± byæ problemy, wiesz... takie czêsto my¶l±, ¿e to jednak nie to co chc± robiæ w ¿yciu, hehe, bêdziesz móg³ u¿yæ si³y, bo nie sposób pewnie bêdzie inaczej... ale wiesz, bez przesady. Ma nie byæ nic widaæ. Bierzesz?

    - Ile – powiedzia³em cicho, próbuj±c dojrzeæ twarz m³odej.

    Stara wymieni³a cenê, a dziewczyna tylko zadr¿a³a. Cena mnie nie obchodzi³a. Da³em pieni±dze i podszed³em do m³odej. Wci±¿ dr¿a³a. Dr¿a³a tak¿e, gdy chwyci³em j± za rêkê i na dr¿±cych nogach ci±gn±³em j± za sob±.

    Kamienica. „Ta Kamienica”, „Nasza Kamienica”. Nigdy nikt nie mówi³ wprost – burdel. Zawsze u¿ywali¶my jakich¶ okre¶leñ, naszych nazw, choæ i tak ka¿dy dobrze wiedzia³, o co chodzi. Nie by³o to piêkne miejsce. ¦mierdzia³o wilgoci±. Ale w ¶rodku nie by³o najgorzej. £ó¿ko, skrzypi±ce, bo skrzypi±ce, ale wygodne i nie jako¶ tragicznie brudne, stary stó³, krzes³o. Drugie le¿a³o pod sto³em ca³e w drzazgach. Kto¶ musia³ mieæ upojn± noc. Wola³em siê nie przygl±daæ, cholera wie, czy nie by³o na nim krwi.

    Wygl±da³o na to, ¿e m³oda by³a tu po raz pierwszy. Sta³a przy drzwiach, sparali¿owana ze strachu. Na chwilê co¶ mnie tknê³o. „Co ja tu do cholery robiê?” Ale mi przesz³o. Zastanawia³em siê, czy co¶ jej powiedzieæ, ale zrezygnowa³em.

    - No to tak – powiedzia³em. – Czas na zabawê.

    Chyba nigdy siê nie dowiem sk±d wziê³o siê we mnie tyle bestialstwa, obojêtno¶ci i z³a... w tych s³owach zaprzeczy³em sam sobie. Ale co mnie to mia³o obchodziæ? By³o zajebi¶cie.

    Pchn±³em j± na ³ó¿ko. Zaskrzypia³o, a ona zaczê³a p³akaæ. Nie zatrzyma³em siê. ¦ci±gn±³em z niej, co by³o trzeba broni³a siê. Z³apa³em j± za nadgarstki i przycisn±³em. Chcia³a krzykn±æ, lecz g³os nie móg³ wydobyæ siê ze ¶ci¶niêtej krtani. Nie szamota³a siê wiêcej. Z przestrachem, oczami pe³nymi ³ez spogl±da³o na mnie, gdy rozpina³em spodnie. Chyba nie mog³a uwierzyæ. Pó¼niej, dotykaj±c wszystkiego, poprawiaj±c ustami i spro¶nymi s³owami, rozebra³em j± ca³kowicie. By³a ³adna, dawno tu takiej nie by³o. I chyba faktycznie by³em pierwszy.

    Nachyli³em siê nad ni± i pchn±³em. Jêknê³a tylko i odrzuci³a g³owê na bok. Przy³o¿y³em usta do jej piersi, a rêkami chwyci³em za uda i zacz±³em przyci±gaæ ku sobie. Kontynuowa³em dok³adnie, powtarzaj±c ka¿dy ruch z namaszczeniem i my¶l±c nad tym, sk±d mog³a siê wzi±æ we mnie ta niepewno¶æ? Czy ta garstka pieniêdzy nie by³a warta jej ³ez, tego co teraz sp³ywa³o do jej wnêtrza, miêkko¶ci jej cia³a pod moimi d³oñmi i ustami.

    Drgnê³a. Przycisn±³em j± mocniej i brutalnie odwróci³em. Chwytaj±c za boki i nuc±c pod nosem, nie pamiêtam sk±d mi siê to wziê³o, zabra³em siê na nowo do roboty. Krzyknê³a. Zignorowa³em to i powtórzy³em czynno¶æ. I jeszcze raz. I jeszcze. I jeszcze.

    Kto¶ zapuka³ do drzwi. Pu¶ci³em j± i zwiotcza³a opad³a na ³ó¿ko.

    - Czego? – warkn±³em. Odpowiedzia³ dobrze mi znany g³os „dozorcy”:

    - Min±³ czas. P³aæ albo wypad.

    Zakl±³em pod nosem i zacz±³em siê ubieraæ. Przez ca³y czas spogl±da³em na ni±, jak jej kszta³tne piersi unosz± siê powoli, gdy dysza³a po ciê¿kiej „pracy”. Na koniec podszed³em do niej i w³o¿y³em g³owê pomiêdzy jej uda, staraj±c siê skorzystaæ z ostatnich sekund, ustami, jêzykiem, poczuæ po raz ostatni jej smak. Kto wie, kiedy po raz kolejny trafi siê tu taka?

    - Do jutra, ma³a – powiedzia³em weso³o i wyszed³em. „Dozorca” sprawdzi³ tylko, ¿e wszystko gra. Odprowadzi³ mnie wzrokiem i zatrzasn±³ za sob± drzwi. Us³ysza³em tylko pisk m³odej. Trudno. Takie ¿ycie.

    Wyszed³em na ulicê. Rêce znów mi dr¿a³y. Siêgn±³em do kieszeni, po papierosy. Wci±¿ mokre. Zakl±³em.

    Mo¿ecie zarzuciæ mi, ¿e jestem ¶lepy na z³o, bezduszny, ¿e jestem tylko zwierzêciem. Mówcie co chcecie. Ja znam prawa rynku. Popytu i poda¿y.

    Jedynym minusem tego wszystkiego, jest to, ¿e w domu znowu siê przypieprzaæ bêdzie... có¿, co ja to piê¶ci nie mam?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzydziestkaa.pev.pl
  •