Rzyg kulturalny
Moje drugie opowiadane Fantasy mam nadzieje że lepsze.
WŁADCA SMOKÓW Cz.1
Była piękna noc, Księżyc pomału dochodził do pełni.Duniger stał na straży w mieście Fandriedol.Pochodził on z biednej rodziny jego matka i ojciec umarli,więc zaczął pracować mając zaledwie 19 lat.Pracował ciężko,tylko w raz w tygodniu miał wolne.Mieszkańcy miasta Fandriedol byli bardzo gościnni,dlatego też przybywało do nich wielu podróżnych i kupców.Duniger poszedł napić się zimnego piwa do knajpy.Wypił 2 piwa i właśnie miał wychodzić,lecz sprzedawca zatrzymał go.
-Słyszałeś o smokach,które podobno zagrażają naszemu miastu?-Zapytał sprzedawca.
-Nie,nie słyszałem a ty coś słyszałeś?-Zapytał trochę zaspany Duniger.
-podobno zalęgły się bardzo wysoko i dość daleko za murem obronnym na szczycie góry Font Stronin-Oznajmił sprzedawca
-Mam nadzieję,że Paladyni się tym zajmą-Powiedział z nadzieją Duniger.
-Ja też,ja też...-Powiedział tajemniczo.
Po ciężkiej pracy Duniger poszedł do domu spać.
***
Następnego poranka Duniger wyszedł jak zwykle na ulice pilnować porządku w mieście,ale teraz wezwał go Lord Alcherius.Powiedział mu,żeby poszedł do pewnej jaskini i zabił w niej jasnoszczura,który bardzo przeszkadza podróżnym i kupcom w dojściu do naszego miasta.Duniger poszedł oczywiście poszedł do jaskini bestia zadała mu jednak zbyt dużo ran musiał uciekać do Fandriedol na szczęście dobiegł do miasta i na dodatek zgubił bestie.Pobiegł on natychmiast do Maga wody,żeby uleczył mu rany.Potem pobiegł do Lorda Alcheriusa i powiedział co się stało.Alcherius o mało nie pękł ze złości,żeby nie jeden jego zaufany strażnik wyleciał by z pracy i jeszcze dostałby mieczem po łbie.Duniger chciał go na początku przeprosić,ale widząc minę skierowaną na niego jak próbował otworzyć usta to sobie odpuścił.Teraz poszedł on posłuchać ogłoszeń.Usłyszał coś o smokach i również o tym,że próbują sforsować wielkie mury obronne Fandriedol.Dunigera troszeczkę to przeraziło ,ale aż tak bardzo się tym nie przejął,dlatego że nikt na świecie nie sforsował Wielkich Murów Fandriedol.Teraz Duniger chciał zostać paladynem a z taką prośbą nie pójdzie do Alcheriusa bo na pewno złość mu nie przeszła.Tym razem pójdzie do dowódcy miasta Starunela.Dowódca miasta powiedział mu,że niezbyt mocno przysłużył się miastu i na razie niech zostanie Strażnikiem.Duniger już miał wychodzić,lecz Starunel zatrzymał go i powiedział.
-Strażniku, jeśli chcesz się naprawdę przysłużyć miastu możesz iść strzec naszej kopalni złota-Powiedział Starunel.
-Naprawdę mogę?-Zapytał ze zdziwieniem Duniger.
-Ależ oczywiście jeśli chcesz to zobaczymy czy jesteś godzien zaszczytu włożenia zbroi Paladyna-Oznajmił Starunel.
-Dobrze,ale kiedy będę mógł iść do kopalni?-Zapytał podekscytowany Duniger.
-Wtedy kiedy zakończysz dzisiejszy patrol, jutro więc możesz iść-Powiedział Starunel.
-Tak jest już idę na patrol!-Powiedział bez zastanowienia Duniger.
Dlatego że nic ważnego w mieście nocą nic się nie działo Duniger poszedł na swoją ulubioną górę i oglądał piękny księżyc bo był akurat w pełni i siedział tak aż do 2.00 nad ranem i wtedy poszedł do domu się przespać.
***
Następnego jakże szczęśliwego poranka.Duniger wręcz pobiegł do Starunela i zapytał się czy może iść strzec kopalni złota,ten mu odpowiedział,że może i dał mu zbroję strażnika kopalni i mapę.Młody strażnik poczuł się bardzo dumny i poszedł do tej kopalni.Po 1 godzinie drogi wreszcie dotarł do celu.Widział dość dużo strażników kopalni.Podszedł on do strażnika i zapytał się jak wygląda sytuacja.Ten powiedział mu,że jak narazie sytuacja jest opanowana.Strażnik obawiał się ataku ze strony wilków.Duniger pomyślał sobie jak zwalczy tą watahę wilków to nawet dostanie szansę zostania paladynem.
-Strażniku a jeśli bym zwalczył tą watahę wilków z pomocą innych strażników,to byś wstawił się za mną,żebym został paladynem?-Zapytał z nadzieją Duniger
-Hmmm..no nie wiem to nie jest aż taka duża zasługa wilki to nie są takie twarde stworzenia-Powiedział Strażnik
-No dobrze a czy mogę teraz zaatakować tą watachę wilków-Zapytał Duniger
-Hmmm..dobrze weź sobie Strasola,Uralusa i Trakona-Oznajmił Strażnik
-dobrze już idę-Powiedział Duniger
Duniger już nazbierał strażników i wyruszył w stronę watahy wilków było chyba ze 20,ale strażnicy z kopalni byli bardzo silni tak więc pokonali ich bez trudu.Szczęśliwy Duniger poszedł zameldować Strażnikowi (był on dowódcą kopalni tylko nie podał swojego imienia)Strażnik powiedział mu,że jak na początek może być,ale to narazie jest próba później dostanie on zadanie pokonania prawdziwego potwora,lecz bez żadnego wsparcia.Duniger poszedł strzec w kopalni.Stał już na warcie dobre 3 godziny już Duniger myślał ze kopacze się go boją a tu niespodzianka jeden z kopaczy plunął mu prosto w twarz.Duniger dostał szału dogonił kopacza wywalił go na ziemie i ze złości odciął mu lewe ucho i powiedział mu że jeszcze raz coś takiego się powtórzy to odetnie mu rękę i nogę.Kopacz poszedł kopać wystraszony i już nigdy nawet koło niego nie przechodził.Strażnik przed zachodem Słońca wezwał go i powiedział,że ma dla niego zadanie,które zdecyduje czy zostanie Paladynem czy dalej będzie Strażnikiem.Zadanie polegało na tym,aby przekonał pewnego czarodzieja,żeby dał mu zwój "Jasnowidz"a ten czarodziej był uparty jak osioł,albo jeszcze gorzej.Duniger dostał mapę od Strażnika i wyruszył w drogę po drodzę pokonał trochę ścierwojadów i goblinów.Wreszcie Duniger dotarł do czarodzieja i właśnie zapadał zmrok Duniger zapukał do drzwi czarodzieja i zapytał
-Czego chcesz wędrowcze?!-Zapytał czarodziej.
-Czy czarodziej raczy mi dać lub sprzedać zwój "Jasnowidz"?-Zapytał z wielką nadzieją Duniger.
-A czy ty raczysz ruszyć dupsko i wynosić się stąd?!!!-Powiedział ze złością czarodziej.
-Po co te nerwy?-Zapytał Duniger.
-Każdy chce ode mnie to zaklęcie a co ja dostaję? jedno wielkie Gówno!!!-Powiedział czarodziej.
-Dobrze zapłacę,ale ile-Zapytał Duniger.
-Hmmm...800 sztuk złota?-powiedział czarodziej.
-a może być 500 bo tylko tyle mam-Zapytał Duniger.
-Dobrze a co mi tam masz-Powiedział czarodziej.
-dziękuje serdecznie oto 500 sztuk złota-Powiedział Duniger
Duniger poszedł jak najprędzej do Strażnika i powiedział mu,że ma te zaklęcie.Strażnik oczywiście dotrzymał swojej części umowy i powiedział powiedz dla Starunela,że ty jesteś skarbem dla nich i niech w trybie natychmiastowym przyjmą cię do zakonu.Jednak Strażnik napisał list do Starunela a Duniger poszedł ale oczywiście się przespał.
Następnego poranka Duniger ruszył do Fandriedol do Starunela.Po godzinie dotarł do Fandriedol (ale on oczywiście biegł jak opętany.)Bardzo szybko dotarł do Fandriedol i przekazał list dla Starunela a ten powiedział.
-Ho ho ho widzę że zdobyłeś przychylność Strażników z kopalni-Powiedział zadowolony Starunel.
-No tak a czy teraz bym mógł zostać członkiem zakonu-Zapytał zdyszany Duniger.
-Ależ naturalnie-Powiedział Starunel.
-Proszę oto twoja zbroja i miecz zakonu noś je z dumą-Powiedział wyraźnie Starunel.
-Dziękuje za ten zaszczyt,dziękuje....-Powiedział podekscytowany niż kiedykolwięk Duniger
-Nie ma za to ja dziękuje Innosowi że przysłał nam takiego silnego wojownika-Odparł Starunel
-No to ja już sobie idę-Powiedział Duniger
-Zaczekaj Magi paladynów będzie cię nauczał Zunerus,natomiast walki i umiejętności bojowych ja będę to tyle bywaj-Powiedział Starunel
-Bywaj-Odparł Duniger
Już szykował się zachód słońca,więc Duniger poszedł go pooglądać.Po godzinie zapadł zmrok i młody paladyn położył się do łóżka wyjątkowo wcześnie.
No może będę kontynuował ale to zależy od waszych komentarzy.
Przeczytałem całe i mi sie podoba bardzo, tylko z tym czarodziejem mu tak troche łatwo poszło.Mogłbyś tam coś troche rozwinąć bardziej.
Dość długie, i ciekawe.Tylko ten czarodziej powinien odnośić się bardziej z klasą jakoś, bo to wkońcu taki mag jakby a nie jakiś gbur.Pierwsza częsc ciekawa, po tekscie widać że druga z pewnośćią będzie.No napisz drugą, mi się ta pierwsza podobała.