ďťż
Indeks Rzyg kulturalnyCześć A Przy Okazji Help! HELP ME!Emzi Mówi 'cześć'PRELUDE TO GOTHIC DARK - już 5 część - PIRAMIDA GRZECHUPierwsza wojna ludzi i orków. JEST JUŻ VIII CZĘŚĆ!!!Portal Dodatek? Częsć gry? Prastare miasto?Cześć Jestem Tu Nowy. Nazywam Sie .......(Arto) powitanie6131 Odlamana Czesc. Pomocy Telefon do smieci?Która część to większy hit?Czesc Jestem Marichuanaaa:) Jestem nowyCzesc Dobrzy Ludzie! :D
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pax-vobiscum.pev.pl
  •  

    Rzyg kulturalny

    Od razu mówię że jest to kontynuacja opowiadania. Pierwsza część jest pod tym linkiem: http://www.gothic.g4...opic.php?t=5305

    Rozdział 1 – Dwór Irdorath

    Pewnego pięknego, słonecznego ranka Bezimienny podeszedł do Diega:
    -Witaj Diego, nie miałbyś ochoty opuścić Khorinis?
    -Niewiem. Tutaj się urodziłem i w ogóle... a zresztą jak z tąd uciec?
    -Mam statek. Popłyń ze mną. Na pewno będzie dobrze. Milten, Gorn i Lester też tam płyną – razem ze mną.
    - Dobra, spotkamy się na przystani.
    Po kilku minutach wszyscy się zebrali na przystani w oczekiwaniu na Bezimiennego. Byli tam Lares, Lester, Milten, Gorn, Wilk, Bennet, Vatras, Angar, Lee, Torlof i oczywiście Diego.
    No nareszcie jesteś! Długo czekaliśmy – powiedział Milten na widok Bezimiennego.
    Wszyscy weszli na pokład. Noc przeminęła spokojnie. Rano wszystkich obudził kowal Bennet, który tukł o kowadło. Najbardziej wkurzony był Wilk, ale po jakimś czasie się już przyzwyczaił.
    -Hej, Diego, w czym możesz mi pomóc? – spytał Diega Bezimienny, przed wyruszeniem w głąb wyspy.
    -Mogę cię nauczyć zręczności, lepiej strzelać. Mam też przy sobie trochę amunicji.
    -A jak będą jakieś pułapki w środku?
    -Z tym też ci pomogę. Powodzenia przyjacielu!
    Diego przez chwilę chciał iść pomóc Bezimiennemu, ale postanowił zostać na statku. Przez cały dzień Diego gadał z Laresem i Miltenem, czasem zagadał do Gorna. Ale trochę martwił się o Bezimiennego.
    -Spokojnie człowieku! Bezimienny jest niepokonany, co nie raz udowodnił! – powiedział Milten.
    W końcu zjawił się bohater i to nie sam! Był z jakimś nowicjuszem.
    -A to kto? – spytał się Diego
    -Nasz zdrajca. Pedro. – odparł Bezimienny
    - Zajmiemy się nim, a ty idź pokonaj zło! – powiedział Milten.
    Diego podeszedł do Pedra:
    - Co teraz? Śmieciu!?
    - Panie, błagam, proszę o litość.
    - Powiedziałeś wszystko co wiedziałeś bezimiennemu?
    - Tak tak, oczywiście!
    - Idź do Miltena – chciał coś od ciebie – powiedział Diego.
    Diego był już bardzo znudzony. Od przybycia Pedra minęły 3 godziny. W końcu Diego postanowił się udać do Bezimiennego, znajść go i mu pomóc. Razem z nim wyruszyli tez inni. Tylko Vatras, Bennet, Wilk, i Gorn zostali na statku. W końcu Diego dotarł do samego wejścia do Dworu Irdorath. Pooglądał dziwne urządzenie, które miało blokowac wejście do świątyni. Wszystko było wspaniale rozpracowane. Z drzwi wyszedł Bezimienny.
    - Chłopie, jak to zrobiłeś?? Sam bym na to nie wpadł!
    - Pewnie miałem szczęście!
    - Haha! A więc udało ci się?
    - Tak. Smok-ożywiniec nie żyje. A ty co zamierzasz teraz robić?
    - Może przejme interes Bromora? W tym fachu zawsze są jakieś pieniądze. Uczciwe pieniądze.

    Rozdział 2 – W świecie Myrtany

    Bezimienny zbierał gatulacje. W końcu Lee kazał podnosić maszt. Zdecydowali się popłynąć nie do Khorinis – a na kontynent, gdzie Lee miał się zemścić.
    - Hej, wyrzuć to złoto! – krzyknął Gorn.
    - Łapy precz od złota!
    - Podobno przegywamy tę wojnę z orkami? – spytał Diego.
    -Noi co z tego?
    -To, że nigdzie nie wydamy tyle złota.
    - Złoto zostaje na pokładzie
    - Na co ci złoto, jak i tak zginiemy przy pierwszym większym podmuchu.
    - Morze jest przecież spokojne.
    -Tak chwilowo.
    -Spokojnie wszystko będzie wporządku.
    Niestety sprawdziły się słowa Gorna. Nagle zebrał się ogromny sztorm. Rano wszyscy obudzili się na wyspie. Stracili prawie wszystko, zostały im tylko bronie i pancerze. Diego i Lares poszli zbadać okolice. Reszta została w poszukiwaniu zaginionych rzeczy.
    Diego ujrzał ścieżkę a przy niej znak drogowskazujący – „Do Stolicy Myrtany”.
    -Hej, Lee! Chyba znalazłem to czego szukasz! – Krzyknął Diego do Lee
    -Tak? A cóż to? – Spytał ze zdziwieniem Lee
    -Tamtędy dotrzemy do króla!
    -Świetnie! Bezimienny, zbieraj ludzi!
    I tak wyruszyli do Myrtany. Gdy już dotarli do bram, ujrzeli... Thorusa!
    -Thorus? Co ty tu robisz? – Spytał z ogromnym zdziwieniem Diego
    -Dostałem się tu dzięki piratom. Ja i moi chłopcy są tutaj.
    -Nie no, chyba zgole sobie wąsy! Jak to możliwe? Piraci? Bandyci chronią stolicy?
    -Zaraz ci wszystko wytłumacze. Na bagnach zaczęła rozprzestrzeniać się dziwna choroba. Wielu ludzi zginęło. Zostałem tylko ja i kilku moich przyjaciół, którzy nie są takimi łotrami jak inni. Postanowiliśmy udac się do piratów z misją pokojową. Powiedzieliśmy że nie ma już Kruka, a my wynosimy się z tąd. W zamian za transport oddaliśmy im kopalnię.
    -I zostawiliście ich w tym smrodzie?
    -Tak. Oni nas tu przetransportowali. Później udaliśmy się tutaj i powiedzieliśmy królowi że jesteśmy doświadczonymi żołnierzami z Khorinis. Ten nadęty bufon uwierzył, bo jego wojsko się rozpada. Orki cały czas atakują Varrant i Nordmar. Niedługo będziemy my.
    -Dobrze, ale wpuść nas do króla.
    -Tylko dwie osoby mogą wejść do króla.
    -A więc ja... i Milten – powiedział Lee.
    -Dlaczego Milten? – spytał Gorn.
    -Miltena nie zabiją, bo to mag. Gdyby coś poszło nie tak, to Milten wam wszystko opowie. Natomiast jeśli bym wziął ciebie Gorn... mógłbyś umrzeć.
    I w ten sposób Thorus zaprowadził Lee przed oblicze Króla Rhobara II.
    -Lee? Generał Lee? – spytał chorobliwym głosem król
    -Jak mogłeś mi to zrobić?
    -Nic nie pamiętam.
    I wtedy do Lee odezwał się pewien mag powietrza o imieniu Jowinion.
    -Król jest chory... wiele zapomniał
    -Wyczuwam w nim ciemne moce.. moce Beliara – powiedział Milten
    -W takim razie trzeba go uzrowić! Nie będę rozmawiał chorym człowiekiem – odparł Lee
    -Obawiam się, że pewien mag rzucił na niego klątwe – powiedział Jowinion
    -Pewnien mag? Jak on wyglądał?
    -Taki staruszek... w czarnej szacie..
    -Staruszek powiadasz... chyba wiem kto to. Nasz arcyzdrajca... – powiedział Milten
    -Kto?
    -Xardas.
    -A gdzie on teraz może być?
    -Varrant. Powiedział że mieszka w Varrant. – powiedział mag powietrza.
    -Bezimienny się tam uda!
    Lee poszedł do Bezimiennego i powiedział mu o misji. Udał się tam wraz Diegiem, który w tym czasie podsłuchiwał całą rozmowę Miltena, Lee, Jowiniona i Rhobara. Diego i Bezimienny podróżowali przez leśną dróżkę, aż dotarli do granic Varrantu. To tu niegdyś Lee stoczył swąnajważniejszą bitwę. Teraz Varrant jest opanowany przez orków. O dziwo, orkowie nie stali na żadnych z posterunków. Pilnowali jedynie wielkiej, czarnej wieży. Diego sądził że to wieża Xardasa. I nie mylił się. W całym Varrant nie było innych takich wież, jedynie ta.. stała pomiędzy kamiennymi klifami, obrośnietymi pięknymi winogronami. I aż serce się krajało, gdy pomyślało się że to kraina orków. Diego wraz z Bezimiennym ruszyli w stronę wiezy. Nagle ze środka wyskoczyło dwóch orków, z którymi dwójka bohaterów spokojnie się uporała. W środku było mnóstwo książek i schody na górę. Weszli i ujrzeli Xardasa który wyprawiałł jakiś rytuał.
    -Dlaczego mi przeszkadacie?
    -My tylko przyszliśmy zadać ci kilka pytań.
    -A dlaczego miałbym na nie odpowiadać? Mów, ale nie sądź że będę taki miły jak kiedyś.
    -Dlaczego rzuciłeś klątwę na króla?
    -Buahaha. To część mojego planu.
    -Dlaczego orkowie cię chronią?
    -Kontroluję wszystkie orki na tej wyspie. Jestem ich panem!
    -Jak to możliwe?
    -Pamiętasz może smoka-ożywieńca? To on panował nad armiami ciemności. Teraz ja przejąłem jego moc.
    -Ty przeklęty zdrajco!
    -Xardas uśpił Diega...
    ...
    Diego obudził się w wieży:
    -Hej, Diego! Już wszystko wporządku! Xardasa nie ma.
    -Zabiłeś?
    -Po długiej walce. Niestety.. musimy wracać do Myrtany czym prędzej. Orkowie już nie podlegają żadnej władzy. Zamierzają wykończyć ostatnie miasto ludzi należące do tej krainy.
    -Tam są nasi przyjaciele!
    Bezimienny znalazł teleport do Myrtany. Po przeteleportwoaniu do kwatery głównej magów powietrza, Diego ujrzał teleport i kartkę papieru.
    „Uciekliśmy tym teleportem, bo to miasto jest już stracone. Orkowie atakują cały czas, a przed chwilą Rhobar wyzdrowiał! Niewiemy jak to się stało, lecz to już nie jest ważne. Lee rzucił się na króla i go zabił. W krótce potem strażnicy zabili jego. Postanowiliśmy uciec. Tylko bogowie wiedzą co nas czeka. Jowinion”
    Diego wraz z Bezimiennym weszli do teleportu...

    Rozdział 3 – Dziwna kraina

    Gdy Diego i Bezimienny znaleźli się pod drugiej stronie portalu, ujrzeli wszystkich magów powietrza i paru ludzi budującyh obóz. Byli tam także ich przyjaciele.
    -Co tu się dzieje? – spytał Diego
    -Budujemy nowy obóz. Później wyruszymy w głąb dżungli, by dowiedzieć się co nas tam czeka. Może znajdziemy jakąś ludność. – powiedział Jowinion.
    -Hej, Gorn co u ciebie? – spytał Diego
    -Źle. Lee nie żyje. Nic nie mogłem zrobić.
    -Wiem. Będzie dobrze! Założymy nowy obóz, tu będziemy mieli spokój.
    Z za drzewa wyskoczył czarny człowiek. Diego chciał aby zaczekał, ale czarny człowiek od razu uciekł.
    Co to za człowiek? Co jest w dżungli? Co to za wyspa? Jakiemu bogowi służą ci ludzie? Czy budowanie obozu w tej nieznanej krainie było dobrym pomysłem? Te pytania Diego nurtowały cały czas. Nawet nie mógł spokojnie spać. Szykuje się nowa przygoda...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzydziestkaa.pev.pl
  •