Rzyg kulturalny
Rycerz Olvar cz.1
Olvar został przywódcą świrniętych Strażników i oszalałego Uzdrowiciela-Maga Vulgara, którymi żaden Rycerz nie chciał dowodzić, jeden z ich przywódców został odesłany do psychiatry Rycerzy, Anastozona. Mieli rozbić namioty w lesie. Podczas wędrówki Olvar potknął się o korzeń drzewa i rozwalił sobie kolano. Powiedział do Vulgara :
- Ty! Wykorzystaj te swoje „fiki miki”, rzuć czary i wylecz mnie.
- Łuuuu? Jassssssssne.. – odrzekł Uzdrowiciel-Mag, trzymając w rękach dziwny kufel.
- Co tam trzymasz? Pokaż! – rozkazał Rycerz.
- Doooooobbbbbraaaaaaaaa, mamo... Czemu masz takie wielkie zęby i świecisz w ciemności? Jesteśś wreszcie ducheeeem? – wolno wypowiedział się Vulgar. – To doooobrze, ty upiorzyco... – Rycerz domyślił się, że jego Uzdrowiciel-Mag jest pijany. Po chwili powiedział do niego :
- Źle postąpiłeś, bardzo źle! Dopiero dziś zostałem waszym przywódcą i dziś masz pierwsze wykroczenie! Nie zaczekałeś, wypiłeś wszystko sam! Nieładnie...– Olvar chciał kontynuować przemowę do Vulgara, lecz przerwał mu Strażnik Irghas :
- Nie całkiem sam... – powiedział. Rycerz wyczuł w powietrzu dziwny zapach. Zapytał się Strażników :
- Co tu tak pachnie?
- Eeee... No... Livus, on się nie myje... – odpowiedział Erachtus.
- Nie... To inny zapach... – powiedział Olvar. Po chwili zobaczył dobiegające zza drzewa zielone opary. Wyszeptał do Strażników :
- Przygotujcie broń! – Gdy byli blisko, zza drzewa wyszedł Wisingur. Chodził kiwając się na wszystkie strony. Rycerz zapytał się go :
- Co tam robiłeś?
- Spożywałem... – powiedział Strażnik, paląc Bagienne Ziele. – Fajowe zioło. Mam taką ciekawą ofertę Bagiennego Ziela...
- Daj mi je! – krzyknął do niego Olvar.
- A proszę bardzo – powiedział Strażnik i dał Rycerzowi paczkę z Bagiennym Zielem.
- Co zrobimy z paczką? – zapytali się Strażnicy.
- Dopilnujemy, by nikt jej nie wykorzystał. – odparł Rycerz.
- To co zrobimy? – zapytał się Livus?
- Patrz, matole... – powiedział Rycerz i otworzył paczuszkę z Zielem. Zapalił sobie jedno.
- Aaaaa... – Odrzekli Strażnicy – My też możemy unieszkodliwiać Bagienne Ziele....
- Nie, wy nie macie wprawy, ja mam wieloletnie doświadczenie... – rzekł Rycerz i zapalił sobie drugie Bagienne Ziele.
CIĄG DALSZY NASTĄPI
Całkiem zabawne, ale niektóre dialogi są takie jakby za sztuczne (tak je odebrałem). A ogólnie, troszke sie uśmiałem...
Z wyrazami szacunku...
Chłopie, które to już twoje opowiadanie? Zamiast kilku takich krótkich mógłbyś napisać jedno, ale długie. I tego pewnie też nie skończysz . A co do opowiadanka, jakoś mi nie przypadło do gustu . Jak już mówiłem, pewnie nie napiszesz dalszych rozdziałów, ale jak je jednak napiszesz to może akcja będzie ciekawsza. Ocena: 5/10. Mówie ci, daj jedno długie, a będzie cool.
Zająłbyś się jakimś większym opowiadaniem, albo dokończył inne ?? , bo poprostu te jest kiepski8, wogóle nie śmiszne, badzo kipski, dlatego taka nota .
Moja nota 4/10.
O tyle ile Astuher, był w pewien sposób dziełem znaczącym, to to jest jakąś konkretkną bzdurą i porażką. Brak ładu i składu oraz nieudana pruba wzbudzenia uśmiechu stosując komizm sytuacyjny i słowny wogule mi nieleży w skali 1-10 masz tym razem 2...
No siema!!
Znowu krytyka, przykro mi.
Tandetne, w ogóle nie śmieszne, wręcz tragiczne.
Ale nie gorsze niż Jarkendar.
Chociaż są małe pozytywne cechy tego opowiadania.
Próba się nie udała. Zawiodłeś na całej lini.
Nota 5/10
NaRka