Rzyg kulturalny
Już byli paladyni Bartiello,Lee,Gorn i Torlof kierowali się w strone domu Gandiriona który przez utrate ręki w trakcie wojny w Korinis
stracił ręke musiał zrezygnować z kariery wojskowej.Gdy cała czwórka podeszła pod dwupiętrowy dom z cegły pomalowany na szarozapukali w drewniane drzwi.Otworzyła wysoka szczupła o blon włosach kobieta był to żona Gandiriona.
-Witaj Kerien-powiedział Lee
-Witajcie-odpowiedziała kobieta-wejdździe-i otworzyła szerzej drzwi-mąż jest jest w pokoju obok-i odeszła.
Czterej byli żołnierze skierowali się do pokoju obok i dobrze nie weszli do pokoju a usłyszeli
-Lee,Bartiello,Gorn,Torlof witajcie-powiedział Gandirion-siadajcie i wskazał cztery fotele-co was do mnie sprowadza?
-Przynieśliśmy ci zakupy-powiedział Bartiello
-Ubrania,wino,jedzenie i pare naczyń-wymienił Gorn
-Jak ja wam się odwdzięcze?-powiedział Gandirion
-Eeeee....nie ma sprawy-powiedział Lee
-Jesteś człowiekiem który zasługuje na pomoc-powiedział Torlof.
-To zjeddzie z nami obiad
-Nie będziemy się narzucać-odrzekł na to Bartiello
-Nie dajcie się prosić-powiedział Gandirion.
-No niech będzie-powiedział Lee
Wszyscy dosiedli się do stołu obiad składał się z udźdza kretoszczura,ćwierć bohenka chleba i 2 jabłek.Wszyscy patrzyli ze smutkiem na to że Gandirion je tylko jedną ręką
-Czemu się tak na mnie patrzycie?-zapytał Gandirion
-Troche nam smutno-powiedział Gorn
-Czemu?Myrtana nie prowadzi już wojny z orkami.
-Ale twój los jest smutny-odpowiedział Torlof
-Jesteś kaleką-dodał Bartiello
-Na Innosa wy cały czas o jednym i tym samym przerzyłęm dziesięć lat to przerzyje drugie tyle-odpowiedział Gandirion
Lecz spokojną rozmowe przerwał im tutejszy kowal krzycząc
-Na plac zamkowy szypko!-krzyknął i wybiegł
-Co do.......-powiedział Gandirion
-Chodźmy tam-powiedział Torlof wszyscy byli już na placu zamkowymstał tam wielki podest na którym stał król.
-Obywatele-zaczął król-jeśli jeszcze nie wiecie ludzie z Varantu się buntują-i nagle w tłumie było słychać szepty- dołączyła do nich też część paladynów którzy stacjonowali w Varancie.Więc niech każdy kto jest w stanie służyć w wojsku niech się zgłosi.Kieruje te prośbe zwłaszcza do byłych paladynów.
Gdy piątka byłych paladynów to usłyszała natychmiast odeszła z tłumu
-Idziemy?-zapytał Gorn
-Chyba tak-odpowiedział Torlof
-A co z Gandirionem?-zapytał Bartiello
-Eeeee....ja sobie poradze-odpowiedział
-W takim razie choćmy-powiedział Lee czterech byłych paladynów pożegnało się z Gandirionem a on pożegnał ich słowami"wróćcie cali i zdrowi"po 20 minutach drogi doszli pod koszary
-Ekhm-zaczął dowódca straży-przy zapisywaniu się prosze podać imie jeśli służyliście już w wojsku prosze podać czy byliście paladynem czy rycerzem ewentualnie stopień.
Czwórka prjaciół popatrzyła się na tłum ludzi i krzykneli
-Albrecht,Lotar i Ingmar?-cała trójka się odwróciła a Albrecht zapytał się
-Wy też?
-Tak-odpowiedział Lee.
-Więc choćmy się zgłosić-powiedział Bartiello
Szybko podeszli do stołu gdzie siedział strażnik który zapisywał ludzi pierwszy był Bartiello
-podpółkownik Bartiello paladyn-strażnik szybko wszystko zapisał i podszedł Lee
-Półkownik Lee paladyn
-Sierżant Albrecht paladyn
-Gorn paladyn
-Torlof paladyn
-Horąży Lotar paladyn
-Doradca taktyczny Ingmar paladyn.
Strażnik zapisał wszystkie dane i powiedział
-Idzcie do koszar tam dostaniecie pancerze i broń
-Eeee...to nam nie będzie potrzebne mamy własną.-i odeszli wszyscy poszli po broń Gorn po swój topór Torlof po ogromny miecz
dwuręczny a pozostała piątka po święte katy.Po pól godziny wszyscy byli już uzbrojeni i kierowali się do portu skąd mieli odpłynąć na Varant.
-Jak za dawnych czasów-powiedział Torlof
-Tak-odpowiedzieli chórem i weszli na statek.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Płyneli 3 dni i zacumowali w stolicy Varantu gdzie nie było buntu.Wszyscy byli podzieleni na cztery armie każda składała się z
12 000 ludzi siedmiu paladynów było w jednej Armii której dowódcą był Lee Bartiello był półkownikiem Albrecht podpółkownikiem
Gorn sierżantem doradcą taktycznym Torlof drugim doradcą taktycznym był Ingmar a Lotar horążym.Wszystkie cztery armie szybko wyjechały celem armi Lee było Jarkend małe miasto gdzie mieli się zatrzymać.
-Wyślijcie przed nami o co najmniej kilometr dziewięciu zwiadowców.-powiedział Lee jego rozkaz wykonano natychmiastowo.
-Wiesz co Lee?-zaczął Bartiello-słyszałem że powstali tutaj łowcy paladynów.
-Ładna nazwa i co oprócz tego?
-Podobno są to najlepsi wojownicy Varantu
-Nie zagrożą nam.
W tym czasie zwiadowcy podjechali pod Jarkend i zobaczyli postać na koniu ubraną w dziwną zbroje(nie umiem jej opisać dla tych co grali w GII to wygląda jak ciężka zbroja Łowcy smoków)
-Łowca paladynów!-krzyknął Karion dowódca zwiadowców-czego tu szukasz?
-Jestem Akis prawa ręka Orika dowódcy łowców paladynów-zaczął-i mam ci coś przekazać
-Co-zapytał Karion
-To! i szybko wyprostował ręke a spod rękawicy wyleciał mu mały nożyk który wbił się w głowe Kariona ośmiu rycerzy wyciągneło już miecze lecz nie zdążyli nawet zrobić kroku bo z krzaków wyleciało ośmiu łowców i zrobili to samo co Akis i dziewięciu żołnierzy leżało na ziemi Akis tylko podszedł do ciała Kariona i położył na jego ciele list.Łowcy szybko odjechali a Lee nie wie co zobaczy po dojeździe do Jarkendu.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Lee i jego armia dojechali do Jarkend po dwóch godzinach jazdy.Lee zobaczył coś w oddali szybko do tego podjechał a był to
-Karion!!-który leżał martwy a przy nim 8 marwych rycerzy.Lee zauważył kartke na ciele Kariona podniósł ją i przeczytał
"Dobrze radze opuśćcie to
miejsce bo skończycie jak on
Orik "
-Jasna cholera..łowcy paladynów
-A nie mówiłem?-zapytał Bartiello
Lee nie odpowiedział tylko patrzył się na zakrwawioną kartke.Wojsko pojechało do Jarkend.W gospodzie gorzała dyskusja na temat łowców paladynów.Lee ani żaden z dowódców nie wiedział co robić.Nagle usłyszeli dzwony szybko wybiegli z gospody.Zobaczyli
zgliszcza bramy i część wojsk Lee walczących z łowcami paladynów"Albrecht zwołaj reszte"krzyknął Lee i wpadł w tłum walczących za jego śladem poszli inni.Łowcy byli bardzo ciężcy do pokonania doskonale walczyli w zwarciu ale jeszcze lepiej na dystans o czym świadczyły ciała żołnierzy przeszytych bełtami jak poduszeczki do szpilek.Lee walczył właśnie z jednym z łowców
a był to Akis.
-Co wkurzyłeś się za zabicie twojego nędznego zwiadowcy?
-To ty go zabiłeś?
-Hehehehe...jacy wy jesteście głupi jasne że ja
I nagle powturzył sztuczke z walki z Karionem lecz wbił nuż w klatke piersiową Lee on się skulił a Akis złapał go za ręke wyjął runei znikneli w niebieskich obłokach.To był znak dla łowców którzy zaczeli się wycofywać osłaniani przez kuszników.Paladyni próbowali ich gonić lecz w puszczy znikneli jak we mgle.Nikt nie mógł się otrzosnąć po ataku łowców paladyni stracili 4000 ludzi
a łowcy zaledwie 700.Gorn,Bartiello,Torlof,Lotar i Ingmar czekali na Lee i Albrechta gdy zobaczyli biegnącego Albrechta podbiegli do niego
-Mają Lee-powiedział
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
-Jak to mają Lee?-zapytał Torlof
-Porwał go ten sam człowiek który zabił Kariona-odpowiedział Albrecht
-Chol***-krzyknął Bartiello-czy to się nigdy nie skończy zabiliśmy 700 ich ludzi a straciliśmy 5 razy więcej i do tego Lee został porwany.
-Ale co możemy poradzić-zapytał Torlof
-Nic-odpowiedział Ingmar-jest nas tylko 8000 a łowcy....nie doceniliśmy ich.
-To Lee ich nie docenił-krzyknął Bartiello-powiedział"są niegroźni".I co?.Zabili nam 4000 ludzi.
-To faktycznie błąd Lee-dodał Lotar.
-Ale Ingmar ma racje nie możemy nic zrobić-powiedział Gorn i rozeszli się.W tym czasie w obozie łowców
-Akisie
-Tak?
-Mamy raport z bitwy.Straciliśmy 700 ludzi lecz oni stracili 4000 ludzi.
-To doskonały bilans-odpowiedził Akis-zależy z której strony na to patrzyć.Hehehe.
-Co mamy zrobić z tym jeńcem?
-Wrzudźcie go do namiotu i niech pilnuje go 4 chłopców.
-Tak jest
"powinienem do niego pójść nawt nie wiem kogo uprowadziłem oprócz tego że jest dowódcą tej armi"powiedział w myślach.Zrobił to
-Witaj-powiedział z małym ośmieszeniem Akis
-Czego ode mnie chcesz?-zapytał Lee
-Trzymaj konie.Pierwsze kim jesteś?
-Generał Lee....
-Ten Generał Lee!?
-Który?
-Ten który pozbył się orków z Varantu i trafił do koloni więźiennej Korinis?
-Tak.
-Eeeeee....eee.....co ja zrobiłem.....porwałem człowieka który nam pomógł.....ale stoji po stronie króla......co robić?
-Powiedz mi czemu się buntujecie?
-Chcesz wiedzieć?
-Tak
-Dobrze powiem ci.
-Pod berłem króla Rodbara nie żyło się nam tak źle póki to się nie wydarzyło-i głos Akisa zaczął drżeć
-Co się wydarzyło?
-Paladyni przybyli do miasta Gentarion i bez powodu zrobili tam rzeź podobno napadaliśmy na konwoje z Myrtany.
-A tak nie było?
-To czysta bzdura!!-krzyknął Akis-ludzie Rodbara traktowali nas jak śmiecie służyliśmy magnatom z Myrtany część z nas umierała bo zostawała zabita przez magnatów kiedy znudzi im się sługa.Powiedz.Chciałbyś tak żyć?
-Nie
-A my musieliśmy.Dlatego Orik zebrał tysiące ludzi i stworzył z nich łowców paladynów chcemy aby Varantem rzącił normalny człowiek wszystko co mieliśmy zabierano dla magnatów niewygodnych polityków z Varantu zabijano.Rozumiesz nasz ból?
-Tak
-Nie!-krzyknął Akis-ty sobie wygodnie żyłeś w Myrtanie...
-Myślisz że w koloni karnej było łatwo-zapytał Lee
-Nie mówiłem tego.Ale........mam pomysł dołącz się do nas.Razem odbijemy Varant.Kiedy staniesz się niepotrzebny znów gdzieś cię wyrzucą do jakiegoś więzienia czy czegoś gorszego.A u nas?.U nas będziesz bohaterem.Zgódź się sam byłeś ofiarą magnatów.
Lee nie wiedział co powiedzieć ale ostatnie słowa Akisa były prawdą ludzie z Myrtany byli gorsi od nich.
-Dobrze-powiedział Lee
-Liczyłem że to powiesz-odrzekł Akis
-Moge dostać starą broń?
-Nie!
-Nie!?
-Nie
-Jak to nie?
-To był zwykły śmieć mam dla ciebie coś lepszego moji ludzie w Korinis odnaleźli ten topór.Chyba go pamiętasz?
Lee zaświeciły się oczy to był jego topór za czasów koloni.
-Prosze oddaje go w dobre ręce i prosze weź tą zbroje jest lekka a twarda jak by była z 3 warstw metalu i warstwy magicznej rudy.
-Akisie paladyni się tu zbiżają!
-Co?
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
-Czy paladyni są tak głupi aby tu zaatakować?-zapytał sam siebie Akis
-Nie-powiedział Lee
-Czemu?-zapytał Akis
-Idą do miasta Ramhord po posiłki aby nas wybić.
-A my to wykorzystamy-powiedział Akis
-Jak to?-zapytał Lee
-Znamy tą puszcze zastawimy na nich pułapke i jedna z czterech armi będzie już historią a ja i ty dojdziemy do armi Orika.
-Akis mam do ciebie proźbe-powiedział Lee
-Jaką?
-Dam ci portrety 6 osób mam proźbe żeby twoji ludzie ich pojmali.
-A dlaczego?Jeśli można wiedzieć.
-Są lepsi w walce od większości twoich ludzi.
-Hmmm.....mogą się przydać.......dobrze daj mi te portrety-Lee przekazał Akisowi portrety Bartiello,Gorna,Torlofa,Albrechta,Ingmara i Lotara.-A teraz choć za mną-i wyszli z namiotu Lee zobaczył armie co najmniej 8000 łowców i 2000 kuszników.
-Was jest tyle ile liczy każda armia-powiedział Lee
-Ale my mamy tylko trzy armie a jedna jest mniejsza od tej-dodał Akis
Przez pól godziny Akis tłumaczył plan a był on takina drzewach przy ścieźce siedzieli kusznicy a w krzakach równiesz na drzewach łowcy uzbrojeni w topory
-Słysze ich-powiedział Akis
I miał racje na ścieżke wyjechało 9000 paladynów.Nagle bez rozkazu z drzew padł desz bełtów przeszywając paladynów jak manekina do treningu.Z drzew spadło 6 łowcó którzy wskoczyli na konie 6 dowódców złapali za ręce i znikneli w niebieskich obłokach.Paladyni nie byli wstanie się bronić po pół godziny było po wszystkim.Wszyscy wrócili do obozu gdzie z związanymi rękami na klęczkach czekali Bartiello,Gorn,Torlof,Ingmar,Lotar i Albrech.Lee i Akis podeszli do nich a zaczął Lee
-Witajcie-powiedział
-Kim jesteś?-zapytał Ingmar ponieważ Lee miał na sobie chełm który zasłaniał pół twarzy
-To ja Lee
-Lee!?-krzykneli wszyscy
-Tak-odpowiedział
-Zdradziłeś nas!-krzyknął Bartiello
-Spokojnie wszystko wytłumacze-powiedział Lee
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Na wytłumaczenie się z tego że jest łowcą Lee opowiedział im te samą historie co Akis mu.
-Jak to możliwe?-zapytał Albrecht
-Służe 15 lat w armii i nic nie słyszałem o ataku na Gentarion-powiedział Albrecht
-Myślisz że magnaci ujawnią byle sierżantowi to że wybijają nas-dodał Akis-teraz kiedy znasz prawde strach ci się będzie pokazać bo jeśli komuś to powiesz położysz się spać i nie wstaniesz przez magnatów.
-On mówi prawde-wtrącił jeszcze Lee
-Ale czemu nas pojmaliście a nie zabiliście?-zapytał Torlof
-Lee-zaczoł Akis-przekonał mnie że warto was zachować.
-Dlaczego?-wtrącił Ingmar
-Dlatego...że jesteście podobno dobrymi wojownikami.
-Ale co nasze umiejętności bojowe mają do całej tej sprawy?-zapytał Gorn
-Bo mam dla was propozycje
-Jaką?-odezwał się Bartiello
-Przyłączcie się do nas-powiedział Akis
-Ja przyłanczam się bez bicia po tym co usłyszałem-powiedział Bartiello
-My też-krzykneli Gorn i Torlof
-A wy?-zapytał Akis patrząc na Albrehta,Lotara i Ingmara
-Ja tak-powiedział Ingmar
-I ja-powiedział Albrecht
-A ja nie-krzyknął Lotar na te słowa Akis zerwał się z krzesła i powiedział jeszcze spokojnie
-Co powiedziałeś?
-Nie.Skąd mam wiedzieć że to nie są bajki.
-Skoro są to dla ciebie bajki to skończysz jak reszta twoich kolegów paladynów.
-Czyli jak-zapytał Lotar
-Zdechniesz-odpowiedział Akis
Wszyscy spojrzeli się po sobie lecz mieli spokuj w oczach.I nagle Akis wyjął topór i wbił go w głowe Lotara.
-Nie chciałeś być jednym z nas?No to skończyłeś jak paladyn.A was witam wśród łowców.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Następnego dnia Lee i reszte obudził Akis
-Jedziemy-powiedział i wyszedł
-Ale...dokąd?-zapytał Bartiello
-Do Orika-odpowiedział Lee
-Orik?-powiedizł Albrecht
-Orki-pwtórzył Lee-jest dowódcą łowców
-A można wiedzieć po co?-zapytał się Torlof
-Noc cóż ta armia paladynów została zniszczona więc teraz pomorzemy armii Orika-powiedział i wszyscy wyszli na dworze czekały na nich konie i plecaki z wyposażeniem
-Jesteście-powiedziął Akis wsiadając na konia inni poszli w jego ślady"Ruszajmy"powiedział i armia 10000 łowców ruszyła w strone armuu Orika która znajdowała się pod górą Arkendmir.Jechali,jechali i jechali co najmniej 4 dni aż w końu ich oczom ukazała się góra Arkendmir"Nareszcie"powiedział Akis i napił się wody z manierki.
-To jest góra Arkendmir?-zapytał Gorn z pełnymi ustami bo akurat jadł udziec z dzika.
-Tak-odpowiedział Lee
-To dobrze mam dość tej jazdy-powiedział Torlof
-A czemu-zapytał Bartiello
-Dupa go boli-powiedział Akis i wszyscy łącznie z Torlofem się zaśmiali lecz nie mieli czasu na śmiech ponieważ dojechali do puszczy pod górą Arkendmir.Gdy wjechali w puszcze jechali z 20 minut aż ujrzeli między gałązkami i krzewami namioty.
Łowcy przyśpieszyli i zobaczyli walke w środku obozu.Łowcy Akisa natychmiast doszli do bitwy i po 20 minutach wygrali.Akis podjechał po bitwie do wysokiego łysego ciemnej karnacjii mężczyzny i powiedział
-Witaj Oriku
-Witaj Akis-odpowiedział
-Orku co się tu dzieje?-zapytał Akis
-Paladyni to durnie Rodbar wysłał im posiłki 9000 ludzi a oni ich tu wysłali jak widać nie poszło im najlepiej.
-A co z armią która wam przypadła?I co do cholery z naszą trzecią armią?
-No cóż jeśli chodzi o naszą trzecią armie to robią sobie wojne podjazdową powoli powoli wybijają paladynów tak ja twój atak w Jarkend który totalnie zaskoczył paladynów.A co do wydarzeń tutaj to.......mamy probelm
-Problem?Nie znam takiego słowa
-To lepiej rzebyś poznał
-Dobrze,dobrze,dobrze.Co to za problem?
-Dwie armie paladynów połączyły si e w jedną która wynosi 22000!
-22000!?
-Tak...chodź ciesze się że tu przybyliście jest nas w takim razie 19500.A co z armią która przypadła ci?I co to za nowi ludzie?
-Jeśli chodzi o armie paladynów to....12000 luda gryzie już glebe.A to byli paladyni
-Byli paladyni?
-Spokojnie Orik wśród nich jest ktoś kogo na pewno pamiętasz......
-Kto?
-Właśnie chce ci powiedzieć generał Lee
-Generał Lee!?
-Tak-odpowiedział Lee
-Witamy tak zaszczytnego gościa-powiedział Orik-a reszta?
-Chłopcy przedstawcie się-powiedział Akis
-Były podpółkownik oraz półkownik armii królewskiej
-Były sierżant armi królewskiej armi Albrecht
-Były podpółkownik armi królewskiej Gorn
-Były doradca taktyczny armi królewskiej Torlof
-Były doradca taktyczny armi królewskiej Ingmar
Orik słuchał jak doskonałych ludzi ma w szeregach
-No no jestem pod wrażeniem-byli dowódcy armi królewskiej w mojej armi-powiedział Orik
-Nie ma czasu na zachwyty-powiedział Lee-musimy wykończyć paladynów
-Ale jak?-zapytał Akis-jest ich więcej od nas.
-Właśnie-dodał Orik
-Hmmmmm....ja mam pomysł-powiedział Torlof kiedy byłem paladynem słyszałem że ta armia ma przechodzić przez tą puszcze.
Ale w taki rządku że gdy część wyjdzie to część będzie topiero wychodziła.Rozumiecie?
-Hehe wiem o co ci chodzi-powiedział Orik
-Chcesz żebyśmy zaatakowali kiedy część wojsk opuści puszcze.-dodał Akis
-Tak-odpowiedział Torlof
-Ty to masz łeb-powiedział Gorn
-Ale kiedy?-zapytał Akis
-Za...która jest?-zapytał Torlof
-Około 15-odpowiedział Orik
-Więc za 10 godzin.
-Mamy tylko dziesięć godzin-zapytał Lee
-Tak-odpowiedział Torlof
-No to na co czekamy-powiedział Bartiello-przygotujmy się zbierzmy armie i spróbujmy rozwalić paladynów.
-Nie tak szybko-powiedział Torlof
-Co chcesz jeszcze dodać?-zapytał Lee
-Musimy do skraju puszczy śledzić ich tak żeby nas nie zauważyli ani usłyszeli.
-Zrobi się-powiedział Gorn-szybko chodźmy się przygotować bo już mnie ręce swęcą żeby rozwalić kilka paladyńskich łbów.
Wszyscy łowcy po 10 godzinach czekali na skraju puszczy.Nagle usłyszeli jakieś piosenki i zza choryzontu wyłoniła się armia paladynów.
-Cholernie dużo ich-powiedział Alis
-To żaden problem-powiedział Orik-jesteśmy lepiej wyszkoleni w walce od nich.
Gdy armia weszła do puszczy nawet nie wiedzieli że za nimi jest masa łowców smoków.Łowcy poruszali się bezszelestnie w czym pomagały im lekkie zbroje.Szli przez puszcze jeszcze godzine aż zauważyli jej skraj.Wszystko działo się jak mówił Torlof część paladynów już wyszła z puszczy a druga część jeszcze nie wyszła.I wtedy w strone około 10000 paladynów poleciał grad bełtów
z krzaków wyłoniła się masa wojowników z potężnymi toporami.Nagle było słychać coś w stylu trąby i armia zaczeła się zawracać.
Na ten widok łowcy się wycofali.A gdy odeszli od armi na bezpieczną odległość
-Jest dobrze-zaczął Orik-zabiliśmy ich osiem tysięcy ale straciliśmy też 1900.
-Wiem gdzie oni wyruszają-powiedział Lee ponieważ jako generał jednej z armi wiedział wszystko o planach innych armi-kierują się do Kawertu.
-Jesteś pewny-zapytał Akis
-Tak-odpowiedział Akis i Orik spojrzeli po sobie i się uśmiechneli
-Mamy runy teleportacji tam-powiedział Orik
-WIęc możemy tam się teleportować i poczekać na nich.-i nawet nie czekali na odpowiedź i znikneli w niebieskich obłokach a pojawili się w ogromnym mieście w którym wolano łowców niż paladynów.
-Dobra kusznicy na mury przy bramie wojownicy stać za bramą i czekać-powiedział Orik
Rozkazy wykonano natychmiast czekali 8 godzin zanim paladyni pojawili się na horyzoncie.
-Widzę paladynów-krzyknął Akis który stał na murze lecz po tych słowach szypko z nich zszedł.
-Dobrze-powiedział Orik-kusznicy strzelać kiedy będziecie sądzić że są w waszym zasięgu.Otworzyć brame-i brama się otworzyła
gdy paladyni podeszli blisko murów miasta zobaczyli całą armie łowców.Od razu w ich strone poszybowały bełty a wojownicy wybiegali z bramy zaskoczeni paladyni nie mieli szans na zwycięstwo lecz bronili się długo lecz po 40 minutach wszystko było rostrzygnięte.Orik stanął jedną nogą na klacie jednego z paladynów i krzyknął"Zwycięstwo"
END
"Orik wysłał królowi propozycje pokoju w której było zawarte że król nie będzie już władał Varantem tylko Orik.Król się zgodził ponieważ miał kolejny problem lud Nordmandu poszedł w ślady Varantu"