ďťż
Indeks Rzyg kulturalny[plik]Czas Zapłaty Prolog (Dubbing)[plik]Tajemnice Proroctwo na razie prolog...Wrzód Wybraniec Moje Pierwsze opowiadanieWrzód znów zdruw!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Larisa - Dramat (Prolog)Świat Mroku - PrologRise Of WrzódWrzód był zdruw!Negreth: Prolog G2NKWRZÓD!!!!!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swittle.opx.pl
  •  

    Rzyg kulturalny

    Zamieszczam tu próbkę opowiadania o Wrzodzie napiszcie tylko czy opublikować dalszą jego część która jeśli się zgodzicie powstanie niedługo POZDRO:P

    „Powrót smok... Wrzoda”

    Była noc. Czarne ciągle padało. On właśnie załatwiał potrzebę w krzakach. Za sobą miał ciało pokonanego przed chwilą Bezimiennego. Zastanawiał się po co to wszystko było, co mu to dało. Był cały zamazany kałem, poszarpany i obity. Poczuł, że przez to wszystko omal nie stracił tego co było w nim najpiękniejsze, a zarazem czyniło go to najpotężniejszym. Tym czymś był jego... członek. To nim wygrywał wiele trudnych pojedynków ( także ten z Bezimiennym), często ratował go przed nieuniknioną śmiercią. To wydarzenie zmusiło go do zastanowienia się nad swoim życiem i nad samym sobą...
    Urodził się w Khorinis. Był synem znanego w całym mieście człowieka o pseudonimie Rozpylacz. Tak naprawdę Rozpylacz był wiedźminem, który nie wojował mieczem ale odbytem. Przed każdą wyprawą na potwora, jadł 2 kilo grochówki by móc potem w czasie walki rozpylić śmiercionośny gaz, po którym monstrum padało.
    Jego matka była natomiast prostą wieśniaczką o dużych cycach, fajnej figurze i pięknej buźce.
    Niestety ich synek nie odziedziczył po matce urody. Był brzydki jak noc. Oprócz brzydoty miał jeszcze wieleeee wad, a między nimi jedną, która uczyniła część z jego życia piekło: upierdliwość.


    Jak dla mnie to opowiadanie jest żenujące.... Lepiej daj sobie spokój z pisaniem takich rzeczy... Może to komuś się spodobać ale jak dla mnie to nie jest to fajna sprawa... No ale cóż każdy lubi co innego.
    Ta, moim zdaniem to sobie to odpuść. Ludzie już chyba mają dość śmiesznych opowiadań po tych dwóch co już tu są (,,Supermarket i Lord Kondo®n" i ,,Jak prosperowała Czerwona Latarnia"). Spróbuj napisać jakieś opowiadania o Gothicu, ale poważne, bo tych śmiesznych ludzie na pewno nie będą już później oceniać. Przeczytać, to MOŻE przeczytają, ale nie będą oceniać.
    Dać ludziom mozliwość pisania to piszą głupoty
    Twoje "opowiadanie" jest puste bez duszy, nędzne i bardzo irytujące. Nie mam zamiaru Cię obrażać ale nie pisz, więcej opowiadań, gdyż niepotrafisz! nędzna fabuła zero akcji i zero dialogów i ogólnie głupie.
    Nie pisz nigdy nic, bo tylko się ośmieszasz! Naprawde uciekaj ty i 2kg grochówki!

    "yo kupka yo"


    Dlaczego ludzie myślą, że dowcipy o sraniu i kale są śmieszne?? To jest po prostu poziom pięcioletniego dziecka... Ja mam propozycję, aby do regulaminu działu dodać zakaz umieszczania opowiadań z takimi dowcipami... Oczywiście pod groźbą warna...

    Dobra, zamkne temat bo jak widze ciągle przewija się to samo, co można streścić do dwóch słów: "Do dupy", a więc po co więcej pisania. Zamykam. - Gothi
    Part II

    Było już jasno. Wrzód wraz z dwoma gwardzistami i jakimś urzędnikiem stał na wzgórzu, z którego zrzucano skazańców do koloni. Urzędnik właśnie zaczął odczytywać tekst dokumentu:” W imieniu krófa... przepraszam... kórła... jeszcze raz przepraszam, ktoś pisze jak kukra...kruka...kur** cośtam paruzem. Od początku: W imieniu kró...kró... króla Robala... Rzabola... przepraszam, ja nie wiem jak moszna... nomża...”. W taki sposób Wrzód zyskał dodatkowe 3 godziny snu. W końcu gwardzista stojący przed jąkającym się urzędnikiem nie wytrzymał ciągłego opluwania go przez czytającego i postanowił to przerwać. Złapał z obrzydzeniem za oślinioną kartkę i sam odczytał tekst:” W imieniu króla Robara, pana Werantu skazuję tego więźnia na dożywotnią pracę w kopalniach koloni robotniczej.”
    Wrzod obudził się po upadku na ziemię. Wstał, obmył twarz ze śliny urzędnika i zaczął się rozglądać. Po chwili zobaczył kilku dresiarzy zmieżających w jego stronę. Mieli na sobie pełno krowich łańcuchów, a jeden z nich niósł na barku jakieś pudło, z którego dochodził znajoma muzyka:” Jesteś szalona, mówię ci...”. Podeszli do niego i zapytali się za kim jest: czy za starym obozem (siedzibą dresów), czy za obozem bractwa ( siedzibą nawiedzonych skinheadów o dziwnych zwyczajach), czy za nowym obozem ( domem rolników w tureckich swetrach)? Zakłopotany Wrzód nie chcąc znowu dostać w pałe odparł, że jest za człowiekiem.
    Dresy popatrzyły się tylko na siebie i przystąpiły do ich ulubionej czynności: obijania nie znanego kolesia. Po niezłym pokazie umiejętności walki 1vs 20, dresy postanowiły pozostawić Wrzoda na pastwę ścierwojadom. Zginąłby gdyby nie pewien Meksykanin o imieniu Hose Antonio Kamacho Da Silva Milagros Esmeralda Kapucho Fabregas Domingo Chicguita Palmeiras Santa Vega Del Figos Kapustos Diego. To on znalazł go pobitego w krzakach przy drodze. Zabrał go do swojej chaty i zajął się jego opatrywaniem. Przy opatrywaniu dotykał jego miejsc intymnych, co nie spodobało się Wrzodowi. Chłopak resztkami sił odepchnął latynosa i zapytał go czy jest geyem. Hose Antonio Kamacho... odparł, że był długo w więzieniu, zamknięty z samymi mężczyznami, a to zmienia ludzi. Wrzód już w czasie targania go do obozu zobaczył, że Hose Antonio Kamacho... ma dziwnie szeroki tyłek. Do tego wszystkiego dochodziły dziwne „zabawki” i plakaty nagich mężczyzn w chacie Meksykanina. To wszystko utwierdziło go w przekonaniu, że Hose Antonio Kamacho jest homoseksualistą. Chłopak był jednak tolerancyjny i przysiągł latynosowi, że nikomu o tym nie powie jeżeli nigdy więcej Hose Antonio Kamacho go nie dotknie, po czym włączył telewizor, w którym właśnie leciała reklama:” Zły dotyk boli przez całe życie.” Po tej krótkiej rozmowie Wrzód usnął. Rankiem czuł się dosyć dobrze, nie biorąc pod uwagę bolącej nogi, ręki, znowu nogi, znowu ręki, głowy i bolącego tłowia. Chciał wyjść się przewiedszyć, ale w ostatniej chwili zatrzymał go Hose Antonio Kamacho... mówiąc:”Nie możesz tak wyjść!” po tych słowach Meksykanin otworzył szafę i wyjął z niej piękny różowo-zielony dres i złoty krowi łańcuch.
    -„Załóż to!”- powiedział do Wrzoda, po czym podał mu ubranie z łańcuchem. Teraz Wrzód mógł iść poznawać kolonie bez obawy, że znowu dostanie od 20 byków.

    End of part II

    Niby zmiana stylu jednak opowiadanie dalej mi sie nie podoba... Dla mnie to wogóle nie jest śmieszne.... Na twoim miejscu pożucił bym dalszy zamiar pisania i publikowania takich opowiadań
    Dzieje Wrzoda-część...
    Był w kopalni gdy do jednego z szybów wdarła się woda . Jeden ze strażników krzyknął głośno:Wyyyyyyyyyyyyyyyyyjazd!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Wystraszony tłum kopaczy biegnąc zdeptał Wrzoda , gdy się podniósł wokół niego nie było żywej duszy . Wejście przysypane było głazami . Pomyślał , że to jego koniec . Nie był jednak sam , pod głazem leżał zdechły pełzacz . Po blisko 2godzinnej sekcji zwłok udało mu się wydobyć z pełzacza coś co jak mu się wydawało nadawało się do zjedzenia-worek pełen wnęrtrzności . Żywił się tym blisko 3 dni pijąc własny mocz dla ugaszenia pragnienia . Jak się okazało jedzone przez niego wnętrzności pełzacza wykorzystywane były w obozie bractwa do nawiązania duchowego kontaktu ze śniącym , sam Wrzód zdążył zaóważyć że coś się z nim dzieje po ich zjedzeniu . Nie poddawał się , przypominał sobie słowa mistrza Zyeby:nie siła mięśni głazy przesówa lecz bystry umysł , przypomniał sobie treningi na których unosił puszki od piwa . Jego moc jednak na nic się zdała . Znużony położył się spać . We śnie usłyszał dziwny głos:
    -Zbudź się!!!-w tym momencie przypominał sobie tekst skinchedów z obozu bractwa , ale to było coś innego...
    -Kim jesteś?!?-zapytał Wrzód-
    -Wstawaj nie mamy czasu mówi do ciebie sam Beliar , no już wstawaj!!!!Bezimienny gamoń panoszy sie po Górniczej Dolinie musisz go zniszczyć!!!Pamiętasz jeszcze swego ojca-Rozpylacza???
    -Tak-odrzekł Wrzód.
    -Jak myślisz kto dał mu tak wielką moc???Jak myślisz kto przywołał zmutowane szympansy dzięki którym odkryłeś w sobie niebywałe zdolności ????Zastanów się porządnie obok ciebie leży broń tak to ona odzyskałem ją dla ciebie i zbroja godna twojej osoby.
    Nagle Wrzód wyrwał się ze snu leżał na zielonej trawie na jakimś wzgórzu . Ku jego zdziwieniu pasek z jego życiem był już pełny . Obok niego leżała drewniana pałka oraz zdobione spodnie kopacza - zbroja o której marzył . Ubrał czym prędzej dwuręczną pałkę założył na plecy jednak nim to uczymił zaóważył coś dziwengo na pałce wydziargany był napis , który pozostawił wiele wątpliwości -Smeagol...

    Wrzód rozmyślał czy to faktycznie się dzieje czy to członkowie Pirahna Bytes robią sobie z niego jaja . No cóż nie miał tego czasu wiele . Czym prędzej ruszył do starego obozu . Gdy doszedł do bramy zobaczył kopaczy wybiegających z walizkami . Wrzód pomyślał , że to Górnicza Dolina zorganizowała Strong Men więc specjalnie się tym nie przejął . W starym obozie nie było nikogo . Wpadł na pomysł by poszukać mistrza Zyeby . Ruszył więc w stronę bagien
    . Po drodze zobaczył biegnącego Y'Beriona z posągiem tego kolesia z dziwnymi wąsami , którego imienia nie mógł sobie przypomnieć . Gdy już doszedł do kryjówki mistrza Zyeby nie ujrzał nic prócz wiszącej na drzwiach kartki na której było napisane : "jeżeli mnie tutaj nie znajdziesz to znaczy ,że jestem w salonie Peugota...Wrzód strasznie się przejął , że może już nigdy nie spotka swojego mistrza . Po blisko nmiesiącu błąkania się po GD Wrzód spostrzegł rzecz ,która odmieniła całe jego życie-bariery nie było...
    Przez ten czas wzrok Wrzoda spowił mrok , ciężko trenował , lecz opłacało sie , stał się potężniejszy niż ktokolwiek w GD . Muszę także powiedzieć , że Wrzód nie doszedł sam do swojej doskonałości . Użył potrochu MARVINowskiej konsoli . Bądź co bądź znał się na tym . Postanowił wydostać się z GD . Bez problemu minął przełęcz .
    Słońce chyliło się ku zachodowi do bram Khorinnis doszedł człowiek w czarnym płaszczu , kaptur zasłaniał jego twarz , strażnicy pilnujący bramy zbierając się na odwagę zapytali:
    -Kim jesteś i czego tu chcesz???
    Wrzód rozchylił trochę płaszcz za którym schowana była jego pałka , strażnicy nic nie mówiąc pozwolili mu wejść . Było już ciemno tajemniczy wędrowiec musiał znaleść jakiś nocleg . Idąc prosto trafił do jakiejś karczmy . W środku było słychać głośne śmiechy . Wszedł do środka i usiadł przy stoliku . Nagle dostał czymś w głowę ktoś zaczął się śmiać . Obejrzał się przy jednym z wolnych stolików siedziało 3 mężczyzn , poznał ich to byli dresiarze ze starego obozu poznał ich po wizerunku Szazzy na koszulkach . Nie przeraził się podszedł do ich stolika i zdjął kaptur , oczy zasłaniały mu czarne okulary które schował za płaszcz . Rzekł:
    -You talking to me???
    Mężczyźni wybuchnęli gromkim śmiechem. Błyskawicznym ruchem ręki wyciągnął pałkę i uderzył jednego z nich w głowę . Od razu padł na ziemię jeden z dresiarzy wyciągnął miecz i próbował zadać Wrzodowi cios . Wrzód odparował po czym począł biec w stronę wyjścia a dresiarz za nim . Najprawdopodobniej przypomniał sobie naukę capoeiry u mistrza Zyeby. Rozbiegł się i wskoczył na ścianę , biegnąc chwilę po poziomej płaszczyźnie oderwał od niej nogi i robiąc salto w tył przeskoczył przeciwnika również zadając mu cios w głowę ten również padł na ziemię . Podszedł do trzeciego przerażonego dresiarza złapał go za szyje i jedną ręką podniósł go 0.5 m nad ziemię dociskając go do ściany . W tym momencie do oberży wpadł oddział paladynów . Wrzód ujrzawszy to powiedział do niego:
    -Remember you and kill...-Rzucił dresiarza na podłogę , po chwili można było zobaczyć jak trzech bohaterów ucieka w mrok . Wrzód wiedział , że nie ma szans z tyloma przeciwnikami więc podskoczył w górę i złapał się belki podpierającej dach, nożycami do blachy wyciął dziurę przez którą dostał się na górę . Paladyni tylko na to czekali wyrzutniami kokosów (skonfiskowanymi zmutowanym szympansom , które pod nieobecność Rozpylacza stały się prawdziwą plagą Khorinnis ) zaczęli w niego strzelać całymi seriami . Wrzód zachwiał się , stał na krawędzi . Po chwili namysłu odbił się w tył . Przypomniały mu się czasy kiedy to jeszcze grał w Matrixie . Z taką zręcznością omijał kokosy , że wśród widzów pojedynku wybuchły brawa . Niestety Wrzód źle obliczył odlegóść od karczmy do morza i jebut... na chodnik . Myślał , że to jego koniec , ku jego zdziwnieniu zjawił się ktoś kogo wogóle się nie spodziewał . To mistrz Zyeba i Obi Ban zajechali nową 206-tką . Obi Ban wcisnąl guzik uruchamiający bagażnik , który się otworzył . Wrzód zrozumiał o co chodzi , nie trzeba było na niego długo czekać . Popisał się wspaniałym szczupakiem i wskoczył do bagażnika . Nim ruszyli mistrz Zyeba jeszcze przez 0.5 minuty palił gumę . Po chwili czarny peugot mknął ulicami Khorinnis .

    Brechowe opowiadanie. Bardzo mi sie podobalo, jeszcze nie cztalem takiego opowiadania! Swietne i dosyc dlugie. Bardzo fajnie sie je czyta. Daje 10/10!!

    Pozdro ziom!
    Siema!!
    Kiepskie to było, ale nie tragiczne.
    Z tą szeroką dupą u Diega przesadziłeś, wogóle to nie było śmieszne, przynajmniej nic nie było o kupie, i innych takich rzeczach.
    Jedynie co to ten urzędnik był warty czytania. Styl prześmiewczy, próba naśmiewania się z subkultur ci nie wyszła, ale coś tam jest.
    krótkie, nie wymagające wysiłku umysłowego, banalne.

    NaRka
    Hm... Po przeczytaniu tej cześci doszedłem do wniosku, że masz kompleksy No ale kolejna część debilnych przygód wrzoda. W ogóle nie śmieszne, bardzo głupie wręcz i puste opowiadanie.
    Jak masz pisać takie głupoty to nie pisz wcale
    Nie wiem co napisać, po kiego ja to czytałem ?? Zaskoczyłeś mnie tymi opowiadaniami kompletnie. Mi się nie podobają, bo taki humor kompletnie mi nie odpowiada. Lepiej spróbował byś napisać coś "poważnego", bo to jest niesmaczne. Jakbyś chiał napisać dobre opowiadanie humorystyczne to powinno być dłuższe, mieć jakieś lepsze dialogi i opisy. I humor powinien być jakiś "inny", bo ten jaki prezentowały twoje dotychczasowe opowidania był momentami żałosny.
    Part III

    Wrzód stał już za drzwiami. Z niedowierzaniem przyglądam się Staremu Obozowi. Wszyscy nosili tu dresy i łańcuchy na szyjach. Każdy z mieszkańców był dobrze zbudowany i miał tak samo brzydki ryj jak Wrzód. To najbardziej ucieszyło chłopaka. Podbudowany, postanowił przejść się po obozie. Już po pierwszych trzech krokach zaczepili go dwaj miejscowi. Zadawali mu standardowe pytania takie jak: Ile wyciska na klate? Ile było ZKS Khorinis kontra AC Kolonia Karna? Ilu palladynów utłukł podczas tego meczu? Gdzie stracił wszystkie zęby? Czy ma kolorowy wyświetlacz i dzwonki polifoniczne w komórce? Wrzód odpowiedział tylko na drugie i trzecie pytanie. Zaczął od trzeciego, mówiąc:”Z tego co pamiętam, to Palladyni ubili mnie podczas gdy ja biegłem po flagę Koloni Karnej. Kolega mówił, że jak wezmę flagę to chłopaki z ekipy psychofans Kolonia Karna sklepią mi maskę, a mój Polonez wtedy tego potrzebował. A jeśli chodzi o wynik to było 2:0 dla chu**w z Koloni Karnej.” Ostatnie słowa mocno zdenerwowały miejscowych i gdyby nie interwencja Diega, dresy sklepałyby Wrzodowi maskę tak jak to mówił opowiadając o meczu. Diego udobruchał ich umożliwiając im pobranie z jego komórki dzwonka Crazy Frog. Kiedy wszyscy już pobrali dzwonek, Diego zabrał Wrzoda, aby przedstawić go Gomezowi, człowiekowi który wyciskał 500 kg na klate, najwięcej w całej koloni. To on kierował wydobyciem sterydów ze Starej Kopalni, był także szefem Starego Obozu. Po drodze Wrzód widział trenujących psychofanów Koloni Karnej. Trenowali fechtunek kijami baseballowymi pod czujnym okiem trenera, który co pewien czas udzielał cennych wskazówek takich jak:”Z dyńki mu! Pierdo**ij mu w łeb!”. W końcu gdy dotarli do komnaty Gomeza musieli chwilke zaczekać przed drzwiami, ponieważ Kruk- kniaź Gomeza- podawał swojemu władcy anabolowy zastrzyk w dupę. Po zakończeniu ceremonii najsilniejszy człowiek w koloni przyjął Wrzoda.
    Zapytał:”Jak tu trafiłeś?”. Wrzód odpowiedział, że został oskarżony o zabójstwo swojego ojca. Później Gomez zadawał Wrzodowi standardowe pytania (ile podnosi na klate ? itd.). Gomez, podczas rozmowy, bardzo wnikliwie przyglądał się Wrzodowi i doszedł do wniosku, że uczyni go zamkowym błaznem. Tą decyzje podjął na podstawie wyglądu, inteligencji i zachowania chłopaka. Gomez, chcąc dać przykład jak rozbawić zebranych ludzi, powiedział do zebranych:” Chcecie usłyszeć coś śmiesznego?”, po czym wszyscy jednogłośnie odpowiedzieli:”TAK!”. Władca wstał i bardzo głośno krzyknął:”KUR*AAAAA!!!!!!!!!”. Prostactwo dresów nie miało granic. W tym momencie wszyscy na sali, oprócz Wrzoda, Diega i samego Gomeza zaczęli się dusić ze śmiechu. Gomez dumny z siebie usiadł na tronie i rozkazał zabrać Wrzoda do komnaty dla służących. Wrzód został zamknięty w sali na 8 piętrze. Chłopak wiedział, że musi odnaleźć mistrza Zyebę. Rozglądnął się przez okienko. Zauważył, że któryś z dresów jedzie z wozem pełnym siana. Postanowił wyskoczyć przez okno, w czasie lotu wykonać półtora salta z śrubą i wylądować w sianie. Wziął duży rozbieg i rzucił się przez okno. Z czynności, które miał wykonać wyszedł mu tylko wyskok. Wylądował na dachu budy czyjegoś pitbulla.
    Obudził się w chacie w której śmierdziało zielskiem. Ostatnią rzeczą, którą pamiętał z ostatnich wydarzeń było spierdzielanie przed psem. Po chwili do chaty wszedł jakiś skinhead.
    Miał na sobie fleja z naszywkami przedstawiającymi krzyż w kółku, co uświadomiło Wrzoda, że ten koleś lubi grać w kółko i krzyżyk. Skin przedstawił się jako...

    End of part III

    Dobre to mi się już podobało Różni się stylem i sensem od poprzedniego. Ta część nie jest taka głupia a nawet stałą się zabawna. Wrzód jest mistrzem a rozbawił mnie moment jak Diego uratowal Wrzoda dzięki Crazy Fog
    Poprawiłeś się i mam nadzieje, że część ze Skinhedem bedzie tez dobra
    Pozdro
    Tak mam kilka uwag co do tekstu.... dalej nie uważam aby był on smieszny.... Naszczęście zaniechałeś pisania o kupie odbytach i tym podobnych... również na całe szczescie nie wspomniałeś o Diegu który by kogoś molestował ale historia dalej mi się nie podoba i najprawdopodobniej już mi sie nie spodoba.... W dodatku w tej części pojawiły się powtórzenia...

    A teraz uwaga do całego tematu... Dziwi mnie jedna sprawa opowiadanie to rozpoczął Hokurn następną częśc opowiadania dodał klopsik274 potem znowu coś napisał Hokurn poczym kolejną część znów dodał klopsik274 Widze tylko dwie możliwości... i obie nie są zgodne z regulaminem....

    Albo masz dwa konta

    Albo piszesz kontynuacje czyjegoś opowiadania.... Nie sądzę abyś miał jego zgodę bo po co by sam pisał kontynuacje

    I jeszcze mała uwaga
    Opowiadanie pisze razem z kolegą więc nie czepiaj się go i nie podejrzewaj , że ma drugie konto a tak wogóle też nie poisałeś się za bardzo swoimi umiejętnościami panie pisarzu

    Pozdro dla Gothiego dającego za nic ostrzeżenia...

    Czuje się zaszczycony "Gothi" pisze się z dużej litery, a więc poprawiam. A poza tym zachowuj sie grzeczniej, jeśli krytykujesz innych autorów opowiadań to argumentuj i to w topicach w których są ich opowiadania. Post bym skasował, bo jest dość nieużyteczny, ale skoro s_e.b_a odpowiedział niech bedzie wiadomo o co chodzi.- Gothi
    troche przesadziles, to jest najglupsze opowiadanie jakie czytalem lepiej sobie odpusc ta tzecia jest taka sobie.
    Napisz cos powazniejszego !!!
    Qurdem i mam problem. Z jednej strony to opowiadanie to koszmar a z drugiej nieraz śmiałam się z niektórych zwrotów fabuły. Nabijasz się z rzeczy które są teraz na topie (Crazy Frog, boże co za shit ) Moja rada pisz dalej, ale ograniczaj troche ten durnowaty humor.

    skazańcy dresami.... do czego to dochodzi...
    Ujme to krotko zwiezle i na temat. Otoz cale opowiadanie to "KASZANKA". Nie jestem fanem tego typu humoru, no ale mowi sie trudno; moze ktos inny cie doceni.
    Hmm z jednej strony krytycy tego paskudztwa, a z drugiej miłośnicy... Powiem oj przepraszam, napiszę tak... gdyby to nie było przesączone aż nadto tym nowatorskim językiem to by było nawet nieźle. Ale poprostu ty i twój kumpel nei macie umiaru i przyczepialiście niektóre zwroty nawet wtedy kiedy nie pasowały do danego miejsca... Pierwsza część to szkoda gadać... żałość na maxa, gdyż poprostu takiego typu humor już nie bawi. Następnie sprawa diega to też było przybite.... Idąc dalej wprzód to fabuła była tak pomieszana, gdyż nie dziwię się jeśli sie okaże że pisaliście to z "żywca". Wątek akcji nie trzyma sie w ogóle kupy.

    Kacperex ma po części rację z kompleksami hmm przypadkiem nie napadli cię dresiarze? ale ja jestem tolerancyjny, więc nie naśmiewam się z chorych ludzi. W ogóle nie wyobrażam sobie jak na takim czymś mogą myśleć dwa mózgi ech na biologii pewnie słyszeliście iż zasobność wiedzy między ionnymi zależy od pofałdowania mózgu a wasze są płaskie jak obwodnica polska (no muszą być jakies pofałdowania bo jednak trochę myślą w końcu potrafią się rejestrować i zakładać e-mail).

    Teraz napiszę apel do ciebie niestety nie wiem czy to do was dotrze bo równie dobrze mógłbym to pisać trollom (gdyby istniały). NIE PISZCIE NASTĘPNYCH EPIZODÓW. Chyba że chcecie zostać zapamiętani z tej gorszej strony na tym forum. Macie jeszcze szansę wyjść z własną reputacją na prostą (z dużym nagięciem na słowo "prostą") jeśli oczywiście tuteż odbędzie się zbiorowy zanik pamięci i ten topic zniknie. Chociaż wolałbym by to zostało zamknięte w końcu gdy napiszesz do któregoś moda w imieniu swoim i swego towarzysza iż to kończysz by to zamknęli i zostałoby to dla potomnych wzorem jakich rzeczy nie powinno się pisać.

    Pisząc to nie znaczy, że nei bawią mnie śmieszne opowiadania lecz to jest żenujące i jest takie przygięte, że przeczytałem to i musiałem połknąć ibuprofen.

    Z poważaniem
    Adonix

    PS: Jak to mówią: Rodzą sie krzesła i taborety lecz niestety nie każdy może zostać fotelem.

    No siema!!
    Ale się do was dopieprzyli,co nie??
    Ja się wogóle nie śmiałem może jestem jakiś niekumaty, ale to nie jest śmieszne.
    Taki paranoiczny humor mi się nie podoba, lubie dobre komedie, dobry humor, ale nie humor debilny.
    Nie denerwuj się tak! Jest tu paru userów, którzy też pisali opowiadania, byli mocno krytykowani (m.in. przeze mnie) a później napisali coś godnego uwagi, nie doskonałego, ale coś niezłego, jak np. Eksmagnat kruk.

    Poszukiwacz!!! napisał:

    PAniscus normalnie zasczyciłeś nas swą inteligencją.... masz racje tamte komenty były krótkie hmm a jeśli chodzi o krytyk e urla evlena Eks magnata kruka to ta ostra krytyka to było moje dzieło

    To że to jest żałosnę też racja ech zresztą już skrytykowałem to

    Z oiważaneim
    Adonix
    .....durne, durne, durne.....ale momentami śmieszne. Wiem że niektórzy na tym forum czują się zniesmaczeni twoim ( waszym? ) opowiadaniem, ale ja nie mogłem się powstrzymać. Z jednej strony śmiałem się z debilizmu tego opo, a z drugiej muszę przyznać z ciężką ręką na sercu z....humoru. Było pare rzeczy które mnie rozśmieszyły totalnie. Nie uważam tego "dzieła" za coś wyjątkowego, ale...no, cóż....5/10
    Szczerze mowiac to ci naprawde współczuje>Mam za sobą opowiadanie które zostało ostro skrytykowane>Wiec nie kontynuowalen tego tematu>a ciebie krytykują i piszesz dalej takie idiotyzmy>Nie mam wielu popwiadan ale takiego głupiego bym nie napisał>radził bym ci poprawic styl

    <><>pozdro><><>
    Hmm.. pomysl do bani... wykonanie srednie...
    duzo niedorobek... wlasciwie to po co takie glupoty jest wiele tematow do wykorzystania ale czemu wybrales akurat taki "bzdet" za przeproszeniem
    ocena 2-/10
    Ja jestem po prostu tak zajarany tym opowiadanie ze masakra. Mnie nie smiesza inteligentne zarty, ja sie smieje tylko i wylacznei z glupoty, (czasem swojej). Pisz kolejne epizody. I pierwsze dwa podobaly mi sie najbardziej, reszta byla zbyt madra zeby sie z tego smiac.
    Part IV

    Nazywał się Lester. Uciekający przed psem Wrzód, wpadł na niego, gdy ten właśnie wracał z przekabaconym rolnikiem ze starego obozu, którego podczas drogi Lester uczył słowa ich obozowego hymnu Kaine Grendzen. Kiedy Lester zobaczył, że w ich stronę biegnie rozwścieczony pitbull wyjął swój dwuręczny miecz i powiedział:”Dummen dressen przyprowadzen rozwścieczonen bydlen”. Na szczęście był na tyle doświadczonym wojownikiem, że pozbył się psa jednym cięciem. To samo chciał zrobić z Wrzodem ale opanował się, ponieważ zobaczył uciekającego rolnika, który z daleka krzyczał w swojim rolniczym stylu:”Wsodź se w dupe to Koine Grendzen!”. Lester dostał od oficera Cor Kaloma rozkaz sprowadzenia przynajmniej jednego kandydata na nowicjusza. Skin zdążył już spostrzec, że Wrzód jest troszkę upośledzony, jednak nie miał wyboru. Musiał zabrać go do obozu. Tak właśnie Wrzód znalazł się w tym miejscu.
    -„ Musimy cię ogolić, ten balejarz i fryzurka D. Bekhama tutaj nie przejdą.”- powiedział Lester, po czym wyjął z kufra nową maszynkę Dzwony OrałBe z potrójnym ostrzem i nowoczesnym systemem regulacji cięcia. Wrzód widząc, że skin przymierza się do wygolenia mu głowy krzyknął:”Stój! Zlituj się! Jeżeli obetniesz mi włosy miłość mojego życia, Zeofina Gołowąs, już nigdy na mnie nie spojrzy.” Zdenerwowany Lester warknął na Wrzoda:”W kolonien karnen nie ma brzodłen! Du byst nienormalnen! Jeżeli nain chcesz być opitolonen maszynken, mogen to zrobić moim swordem !” Chłopak nie wiedział co oznacza słowo „sword”. Mimo obaw zapytał się co oznacza słowo sword. Lester nie wytrzymał, wpadł w furię. Postanowił na swój sposób wytłumaczyć „poliglocie” znaczenie słowa sword. Zabrał go za chatę, przywiązał do drabiny żeby nie mógł uciec, wyciągnął miecz i powiedział:” Ich cię lernen...”

    End of part IV

    O i widze kolejną część. Na szczescie nie ma już tego czarnego humoru co był wszechobecny w poprzednich częściach.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzydziestkaa.pev.pl
  •